Go to content

Jak uprać kurtkę puchową i jej nie zniszczyć? Wypróbuj ten sposób

Fot. iStock/RapidEye

Jak mi ktoś powie, że pranie to taka prosta czynność, to przysięgam, że uduszę. „Przecież wystarczy wrzucić rzeczy do pralki, nasypać proszek lub wrzucić kapsułkę, wcisnąć START, poczekać i wywiesić”. Terefere. Dla mnie wiąże się to zawsze z dylematami – co z czym połączyć, czy ta niebieska bluzka zalicza się do ciemnego czy do jasnego, z czego właściwie została zrobiona… No i do tego ta nieszczęsna bielizna, koronki, ręczniki, pościele i puchowe kurtki. Generalnie, jakby tak człowiek miał robić wszystko porządnie, to mógłby non stop prać, czyż nie? Bo tego nie można łączyć z tym, a tego z tamtym. To się zniszczy, to rozciągnie, a tamto trzeba ręcznie. 

Dla mnie prawdziwą zmorą były zawsze te wszystkie rzeczy wypełnione puchem. Pewnie dlatego, że jeszcze jako nastolatka uprałam tak kurtkę mojej matki (założyłam cichaczem, myślałam, że się nie zorientuje, ale ubrudziłam i szybko wyprałam w pralce). Kto raz tak zrobił, ten wie o co chodzi. Dopiero po latach, jako doświadczona gospodyni domowa (i fanka nietypowych rozwiązań, ułatwiających życie), dowiedziałam się, jak właściwie należy to robić.

Tak, tak, drogie panie. Puchowych kurtek wcale nie trzeba oddać do pralni (raz, że to kosztuje, a dwa, że trzeba trochę poczekać na odbiór). Wystarczy wraz z nią wrzucić do pralki kilka piłeczek tenisowych. W trakcie prania będą się obijały o siebie, o bęben i o kurtkę, dzięki czemu puch/wata/pierze (czy co tam jest w środku) nie zbiją się w kupkę. Genialne prawda? Oczywiście można tę procedurę schrz*nić, jeśli zastosuje się niewłaściwy tryb prania, ale to już pozostawiam w waszej gestii.


 

Źródło: Polki