Żyjemy wśród ludzi – to oczywista oczywistość. Jasne, jeśli ktoś ma taką potrzebę może przyjąć życie pustelnika, odciąć się zupełnie od relacji z innymi i postawić tylko na siebie.
Oglądałam całkiem niedawno (zabijcie mnie nie pamiętam tytułu) film, którego bohater postanowił po studiach rzucić wszystko, wyprzedać swój majątek i ruszyć na Alaskę, by tam spędzić zupełnie samotnie życie, za to w pełnej harmonii z naturą. Pokazana została cała jego droga do celu, który sobie wyznaczył. Spotykał różnych ludzi, zatrzymywał się u nich, rozmawiał, zwierzał – jak on im, tak i oni jemu. I kiedy dotarł na Alaskę po kilku dłużących się tygodniach zrozumiał, że szczęście jest tylko wtedy, gdy możesz je dzielić z innymi. Postanowił wrócić do tych ludzi, których w czasie swojej wędrówki pokochał, którzy stali się częścią jego historii… Nie udało mu się. Zatrzymała go natura w sposób straszliwy. Umarł w samotności, wyczerpany, marząc o spotkaniu z drugim człowiekiem.
Dlaczego o tym wspominam? Bo to, jakie tworzymy relacje z ludźmi, kto staje się nam bliski, kogo unikamy, jakich mamy i czy w ogóle – przyjaciół, jest treścią naszego życia i mówi bardzo wiele o nas samych.
Są przecież ci, którzy nie mają problemów towarzyskich – wchodzą w tłum i zjednują sobie przyjaciół, są zabawni, dowcipni, mają coś ciekawego do powiedzenia. Ale są też tacy, którzy zawsze stają na uboczu, którzy boją się ludzi, często mówią, że ich nie lubią. Nasze relacje to lustro nas samych. Trzeba włożyć naprawdę wiele wysiłku, by móc zauważyć to, co nie zawsze chcemy widzieć.
Na początek odpowiedz sobie na kilka pytań:
– czy w towarzystwie znajomych czujesz się wyobcowany i samotny?
– czy masz grono przyjaciół, z którymi utrzymujesz stały kontakt?
– czy na przestrzeni lat zaniedbałeś kontakty z ludźmi, którzy byli ci bliscy?
– czy masz problem z utrzymaniem długotrwałego związku?
Podobne pytania zadają autorzy książki „Relacje na huśtawce. Jak uwolnić się od negatywnych wzorców zachowań”. Ta książka może stać się wyzwoleniem dla tych, którzy mają problemy interpersonalne wynikające z nieradzenia sobie ze stresem w relacjach międzyludzkich. Autorzy wskazują na cztery podstawowe zachowania, które o tym świadczą:
– atakowanie – wiadomo, że najprostszą obroną jest atak…
– wycofanie – unikanie kontaktów, ignorowanie problemów
– uczepianie się – na przykład kochanie za bardzo
– obwiniane – na zasadzie „winni problemów są zawsze tamci, nie ja”.
Dużo widziałam poradników, książek psychologicznych, które mają nam pomóc w radzeniu sobie z problemami. Cóż, różna była ich jakość i stopień przydatności dla tych, którzy zmagają się naprawdę z poważnym problemem. „Relacje na huśtawce” nie pozostawia złudzeń. Chcąc mieć dobre relacje z ludźmi, otworzyć się na innych, poprawić tym samym jakość swojego życia, musimy wykonać diabelnie ciężką pracę nad sobą. Aby coś zmienić, musimy najpierw zmienić siebie – swoje myślenie, nawyki, wyjść z zakorzenionych w nas głęboko schematów, a przede wszystkim – zrozumieć siebie. Jeśli zaczniemy zauważać, jakie uczucia, emocje, wywołują w nas dane sytuacje, inni ludzie, będziemy w stanie przeanalizować nasze własne zachowania i reakcje, a co więcej – zmienić je tak, by przestały nas krzywdzić.
„Relacje na huśtawce” to książka, po którą powinien sięgnąć każdy z nas, bo wszyscy miewamy problemy z relacjami w pracy, wśród znajomych, rodziny. Ale uprzedzam – nie jest to lekka i łatwa lektura. W przykładach podanych z życia, odnajdziemy siebie, ale w licznych zadaniach, ćwiczeniach będziemy musieli się skupić przede wszystkim na sobie. Przed każdym ciężka droga – naprawdę, ale uważam, że warta do przejścia, bo zamykając tę książkę będziemy mieć słuszne poczucie, że zrobiliśmy krok do przodu, że jesteśmy uzbrojeni w wiedzę, która pozwoli nam poprawić jakość naszych relacji, a także i życia. Zrozumieć, dlaczego ktoś nas wyprowadza z równowagi, dlaczego ktoś inny zawstydza, onieśmiela, naprawa strachem.
To ważna książka dla tych, którzy chcą popracować nad sobą i ze sobą, by odnaleźć swoje zasoby w relacjach międzyludzkich.