Go to content

Trójkąt Berdmudzki, to nic przy damskiej torebce!

Trójkąt Berdmudzki, to nic przy damskiej torebce!
fot. iStock/Martin Dimitrov

Rozmawiając o damskich torebkach łatwiej powiedzieć, czego w nich nie ma, niż co obecnie znajduje się w tej stosunkowo małej przestrzeni. Dla facetów to czarna magia, no bo jakim cudem w zszytym materiale o średniej powierzchni czternastu decymetrów sześciennych można zmieścić kosmetyczkę, ciuchy, laptopa, kalendarz, wodę, śrubokręt, dodatkowe buty i jeszcze kilka innych potrzebnych rzeczy?!

Czarna dziura

Późnym wieczorem wykończona stoisz przed drzwiami swojego mieszkania. Marzysz o zrzuceniu z siebie wszystkiego, co zbędne i zalegnięciu na wygodnej kapanie, ale najpierw… pora znaleźć klucze! Która z nas tego nie przeżyła? Osobiście zawsze wtedy przeklinam siebie i swoją miłość do wielkich toreb, które mogłyby spokojnie służyć jako bagaż na dwudniową wycieczkę. Klnę, modlę się do świętego Antoniego, który ponoć pomaga w takich sytuacjach, a przynajmniej tak mówi babcia, a kiedy już obiecuję sobie samej, wszystkim świętym i kluczom, że nie kupię kolejnej tak wielkiej torby – przedmiot pożądania magicznie znajduje się w mojej dłoni! Torebki to prawdziwe czarne dziury. Możesz do nich wrzucić wszystko, kiedy wychodzisz z domu, a w ostateczności i tak nie będziesz potrafiła znaleźć potrzebnej w danym momencie rzeczy.

Wiertarka, śrubokręt i zapasowe buty

Od kiedy mniej lub bardziej pracuję jako dziennikarka, zawsze mam przy sobie laptopa z ładowarką i swój ogromny kalendarz. Moja torba waży dzięki temu dobre siedem kilo, dzięki czemu na rodzinnych spotkaniach zawsze pojawia się temat zdrowia kręgosłupa (wcale nie) biednego (już nie) dziecka. Po jednym z takich spotkań, nadszedł czas na zakupy. Mama pewnie chciała wyciągnąć z torebki portfel, a zamiast tego z brązowej przestrzeni wyłoniła się… wiertarka! Po portfelu nie było śladu. Po co jej wiertarka? No cóż w domu akurat odbywał się remont, a w markecie budowlanym dobrze mieć swoją wiertarkę! To, co kobiety noszą w torebkach przechodzi ludzkie pojęcie, nawet to babskie-ludzkie pojęcie. Zapasowe buty są do zrozumienia, bo w końcu komu by się chciało cały dzień latać w szpilkach po mieście. Wytłumaczenie obecności śrubokręta też jest całkiem niezłe; gdyby tak obcas utknął między jedną a drugą kostką brukową, coś musi nam pomóc go wyciągnąć!

fot. iStock/ soup__studio

fot. iStock/ soup__studio

A gdyby tak…

Torebkę w pełni opróżniamy mniej więcej raz na rok, no chyba, że czegoś szukamy, a wtedy wiadomo, że na samym początku trzeba przetrząsnąć Zakładając, że ponad 30% Polek ma od sześciu do ośmiu toreb, może to trochę potrwać. Choć sama uwielbiam artystyczny nieład, znam doskonały sposób na oszczędność czasu w podobnych przypadkach. Jest bajecznie prosty, wystarczy, że z początkiem używania kolejnej torebki nie przerzucimy do niej tylko portfela, kosmetyczki i kluczy, ale przy okazji wyrzucimy wszystkie zbędne paragony, gumy do żucia otwarte od kilku miesięcy i inne niezbyt potrzebne rzeczy. To naprawdę pomoże nam zaoszczędzić masę czasu i nerwów. Taka mała rzecz, a w perspektywie czasu naprawdę może cieszyć!

Czego tak naprawdę nam trzeba?

Niektóre z nas są prawdziwymi maniaczkami planowania. Ta obsesja ma duży plus, a mianowicie odciąża kręgosłup. Jak?! Planując dzień, wiesz, co mniej więcej spakować do torebki. Jakich kosmetyków będziesz potrzebować, czy musisz zabrać kardigan, a może bardziej potrzebna będzie luźna sukienka na wieczorne spotkanie z przyjaciółmi? Tak, wiem – nigdy nie wiesz, kiedy spotkasz miłość swojego życia! Ale czy w związku z tym, codziennie mamy nosić przy sobie komplet seksowej bielizny, jeżeli nie mamy akurat ochoty na seksowne koronki pod pozornie grzecznym ubraniem? Często zapominamy, że ciężkie torebki to ogromne obciążenie dla kręgosłupa. To choćby z tego powodu warto przystopować z maniakalnym wrzucaniem wszystkiego, bo być może przyda nam się w ciągu kilkunastu godzin poza domem. Nawet jeżeli jesteś cudowną, artystyczną duszą, warto wziąć trochę przykładu z perfekcyjnych dziewczyn planujących wszystko. Ich kręgosłupy mogą być trochę zdrowsze.

Babuszka stajl

Załóżmy, że nie masz zamiaru wyciągać ze swojej wielkiej, przepastnej torby młotka, o ulubionym szaliku nie wspominając. Wypróbuj opcję organizacji przestrzeni w torbie… innymi, mniejszymi torebkami, saszetkami i kosmetyczkami! Dobra rada torebkowej maniaczki – wykorzystaj stare i nieużywane potencjalne organizery, żeby zaoszczędzić na tych zupełnie nowych. Dobrym wyjściem jest także podpisanie kosmetyczek, w widoczny sposób, aby nie szukać szminki w każdej z nich. Na początku może być trudno przyzwyczaić się do odkładania wszystkiego na miejscu, w końcu to zajmuje chwilę dłużej, ale naprawdę warto! Podziękuje ci nie tylko twój kręgosłup, ale i portfel, bo zamiast kupować dziesiątą pomadkę ochronną, będziesz miała świadomość posiadania jej w saszetce z ogromnym napisem „kosmetyki”. Przydatne, prawda?

Inwestuj!

Sklepy z torebkami, szczególnie w czasie wyprzedaży, musisz omijać szerokim łukiem, bo inaczej takie bliskie zderzenie grozi bankructwem? Spokojnie! Ustal sobie cel – dobrą, markową torebkę, która będzie ci służyć latami, a przy okazji może stać się skarbem kobiet w twojej rodzinie. Kupując klasyczną, skórzaną torebkę może i inwestujesz co najmniej kilkaset złotych, ale spójrz na to z innej strony. Te same pieniądze wydajesz na kopertówki, shopper bags i inne cuda, które wytrzymują zaledwie kilka miesięcy. Zamiast kupować kolejną, odłóż pieniądze i choćbyś miała zbierać rok czy dwa lata, pomyśl sobie, jak dumnie będziesz kroczyć ulicami miasta ze swoją nową, piękną, klasyczną zdobyczą. Torebki to przecież najlepszy przyjaciel każdej kobiety, który potrafi nieźle uzależnić.