Rok temu padło hasło do „Czarnego protestu”, rok temu kobiety zaczęły się jednoczyć mówiąc jednym językiem i głośno zgłaszając swój sprzeciw ograniczania im praw i możliwości wyboru. Rok temu cały świat usłyszał, że w Polsce chce się ograniczyć prawa kobiet, że chce się za nie decydować w najważniejszych kwestiach, że prawo ma stać po stronie tych, którzy nigdy w kobiecej skórze się nie znaleźli, zwłaszcza przy niezwykle trudnych wyborach.
To rok temu polski rząd zauważył kobiety, wycofał się lekko ze swoich pomysłów próbując jednak mimo wszystko odebrać kobietom wolność wyboru. Bo tu zawsze chodziło o wybór i za każdym razem będę to powtarzać. Walczymy o MOŻLIWOŚĆ WYBORU dla każdej z nas – dla naszych córek, przyjaciółek, sąsiadek, koleżanek z pracy, które dokonują wyborów w zgodzie ze sobą, z WŁASNYMI przekonaniami i poglądami, w które nikt nie ma prawa ingerować.
Mimo licznych protestów rząd dotychczas:
- przywrócił obowiązek okazywania recepty przy zakupie antykoncepcji awanryjnej,
- wycofał dofinansowanie in vitro
- wycofał dofinansowanie dla organizacji, które wspierają ofiary przemocy, m.in. dla Centrum Praw Kobiet
- próbuje wycofać się z konwencji antyprzemocowej
- postanowił zmienić standardy okołoporodowe.
Co prawa wycofał się ze zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, ale pewnie to chwilowe działanie pod naciskiem kobiet. Myślę, że niejeden poseł pomyślał: „Uspokoją się, to wtedy po cichu ustawę zaostrzymy”. I faktycznie komitet „Zatrzymaj aborcję” zbiera podpisy po kolejnym projektem zaostrzającym prawo aborcyjne w Polsce, które już dzisiaj jest bardzo rygorystyczne.
Kobiety jednak nie śpią i nie zamierzają składać parasolek. Komitet „Ratujmy Kobiety” zebrał właśnie wymagane sto tysięcy podpisów pod projektem swojej ustawy. Ustawy, która daje kobietom prawo samostanowienia o sobie i swoim ciele w najważniejszych kwestiach.
Podpisy zbierane są do 10 października (więcej możecie dowiedzieć się na Ratujmy Kobiety), ale już dziś wiadomo, że do sejmu trafi projekt ustawy, który zakłada:
Możliwość przerywania ciąży dla każdej kobiety
– do 12 tygodnia ciąży dla każdej kobiety
– do 24 tygodnia ciąży, gdy zachodzi prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu
-do 18 tygodnia ciąży, gdy jest podejrzenie, że ciąża jest wynikiem gwałtu
– bez ograniczeń, gdy ciąża zagraża zdrowiu lub życiu kobiety.
Wiele osób, w tym partia rządząca robi wszystko, by każdy myślał, że kobietom walczącym o zmianę ustawy antyaborcyjnej na bardziej liberalną chodzi tylko o aborcję. Po pierwsze nikt żadnej kobiety do aborcji nie zmusi, to jest jej prawo wyboru. Po drugie w ustawie komitetu „Ratujmy kobiety” są także zapisy o dostępności antykoncepcji awaryjnej bez recepty, a także o prawdo do edukacji seksualnej, z której zajęcia powinny być prowadzone już w klasach 0-3 jako przygotowanie do życia w rodzinie i społeczeństwie, a od klasy czwartej jako „wiedzy o seksualności człowieka”. Ustawa mówi także o dostępności i upublicznieniu dla pacjentek nazwisk lekarzy, którzy podpisali tzw. klauzulę sumienia. Ponadto zawiera zapis o zapewnieniu przez władzę praw reprodukcyjnych, czyli: „Zespół praw pozwalających na realizację podstawowego prawa człowieka, jakim jest prawo wszystkich par i jednostek do decydowania swobodnie i odpowiedzialnie o liczbie, odstępach czasowych i momencie sprowadzenia na świat dzieci, prawa do informacji, dostępu do środków, które to zapewniają, a także prawa do utrzymania najwyższego standardu zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, w sposób wolny od dyskryminacji, przymusu, przemocy, w tym w szczególności prawo do edukacji seksualnej dostosowanej do wieku, prawo do informacji o seksualności człowieka, prawo do dostępu do środków zapobiegania ciąży oraz zabiegów przerywania ciąży oraz prawo do badań prenatalnych i opieki zdrowotnej nad kobietą w ciąży, w trakcie porodu i połogu”.
Nie składamy parasolek!
źródło: oko.press.pl