Go to content

Odzyskać stracony czas. Czy da się być dobrym rodzicem dla swojego dorosłego dziecka, kiedy zniszczyło mu się dzieciństwo?

Fot. istock/shironosov

Czy złe dzieciństwo da się zapomnieć? Czy można wymazać z pamięci, jak gumką, brak miłości, nieczułość, surową dyscyplinę i zło, którego się doświadczyło od osób, które powinny cię chronić i być dla ciebie gwarancją bezpieczeństwa? Oczywiście, że nie. Praca z psychologiem, głęboka wiara czy medytacja pozwolą ci jedynie zaakceptować tę przeszłość i nauczyć się sobie z nią radzić, tak, by nie niszczyła twojej teraźniejszości. Ale co z tymi, którzy cię zniszczyli? Czy można im wybaczyć, od nowa ułożyć sobie z nimi relacje, w bezpieczny dla siebie sposób? Kto pierwszy powinien wyciągnąć do kogo rękę?

Katarzyna, 20 lat picia, 7 lat trzeźwości, dwóch dorosłych synów

Kasia piła przez całe ich dzieciństwo. No powiedzmy, od momentu, kiedy poszli do przedszkola. Wcześniej jakoś się trzymała.  Pierwsze świadome wspomnienia związane z matką mają właśnie z tego okresu. Złe wspomnienia – krzyki, bluzgi, często podniesiona na nich ręka. Kary – poniżające. Całe szczęście był jeszcze tata, niepijący, dobry człowiek. Rozwiódł się z żoną, ale sąd, mimo nałogu Kasi, przyznał opiekę nad synami ich matce. Ojciec robił, co mógł, pracując od świtu do nocy, żeby synowie mieli w co się ubrać, co zjeść. Zapełniał im lodówkę i brał do siebie na weekendy, ale nie mógł zajmować się nimi w tygodniu. Jej było wszystko jedno, ale nie dała sobie ich odebrać. Potem kontrolę nad dziećmi przejął nowy partner Kasi, zrobiło się jeszcze ciężej. Na szczęście chłopcy byli już w tym wieku, że sami  zadecydowali. Uciekli do ojca jako nastolatkowie. Matka zupełnie przestała się nimi interesować. Odetchnęli z ulgą. Z resztą, to ojciec robił z nimi lekcje, woził do lekarza, rozwiązywał problemy wychowawcze, które oczywiście pojawiły się jeszcze zanim chłopcy zaczęli dorastać. To on i jego druga żona byli dla nich prawdziwą rodziną.

A jednak obrazy z dzieciństwa, jej twarz, szalona, nieprzytomna pijackim staniem nieświadomości, zostały w nich głęboko. W starszym, Pawle, nawet zbyt głęboko. Najgorszy moment? Kiedy wracając z kolegami do domu po szkole zbierał ze schodów pijaną, brudną od wymiocin, choć w modnym płaszczu. Wstyd i palące ciosy, które mu wymierzała, prosto w policzek. I spojrzenia chłopaków, następnego dnia, na szkolnym korytarzu. Komentarze.

Piotr, młodszy, jakoś się „dostosował”. On rzadziej dostawał w skórę, bo rzadziej dyskutował. Za to przeżywał wszystko „do środka”. Zamknął się w sobie, był nieufny.

Dziś oboje są dorośli, założyli rodziny, sami mają dzieci. A matka, po latach na nowo pojawiła się w ich życiu. Właściwie sami tego chcieli. Pierwszy na zgodę rękę do matki wyciągnął jej starszy syn, Paweł. Kiedy urodziła się jego córka, poczuł ogromną potrzebę, żeby odnowić ten kontakt. Nie potrafił tego wytłumaczyć. Bał się, bardzo, ale chciał. Wiedział od ojca, że przestała pić, że pracuje, że „jakoś sobie radzi”. Zapisał numer telefonu, zadzwonił. „To ja, twój starszy syn” – powiedział i usłyszał, jak się rozłączyła. Nie uniosła tego emocjonalnie. Oddzwoniła tydzień później, umówili się na spotkanie.

Zobaczył zniszczoną przez alkohol kobietę, która zrujnowała sobie całe życie. Człowieka, który mógł osiągnąć wiele, ale wpadł w szpony wyniszczającego nałogu. Zobaczył, może pierwszy raz, swoją matkę, a nie potwora, którym była w dzieciństwie.

I ogarnął go ogromny żal, wyrzuty sumienia, że, gdy już sam miał dobry dom, nie zrobił nic, by jej pomóc. Że może, gdyby ktoś jej pomógł, dziś byłaby w innej sytuacji? Nie musiałaby dorabiać jako sprzątaczka, a jej twarz nie byłaby tak poorana zmarszczkami, taka żółta.

A Kasia? Patrzyła na młodego, przystojnego mężczyznę i łzy płynęły jej po policzkach strugami deszczu. On nie należał do niej. Choć go urodziła, wiedziała dobrze, że nie ma prawa nawet prosić o to, by mówił do niej „mamo”. Ściska ją w gardle, za każdym razem, gdy myśli o tym, że niewiele pamięta z dzieciństwa swoich synów. Że nie chodziła na wywiadówki, a na szkolnym przedstawieniu, a właściwie jasełkach, była raz.

Chce być matką, teraz. Tylko jak? Jak być matką dorosłych ludzi, których nie poznało się tak naprawdę od małego, o których niewiele się wie, jedna trzecia ich życia do dla ciebie po prostu czarna dziura? Więc uczy się ich, krok po kroku, powoli… Ale jest babcią, tę rolę gra znakomicie. Podziwia swoje synowe i jest im wdzięczna za to, że ją zaakceptowały. Choć żona Piotra boi się trochę o swojego męża, o jego emocjonalny spokój. Długo na niego pracowali, oboje, ale koszmary z dzieciństwa nadal się pojawiają, wtedy, kiedy w pracy dużo stresu i nowych obowiązków. Pawłowi śni się ręka i palec, który mocno wbija się w jego czoło, jakby chciał przebić jego głowę na wylot, przejrzeć wszystkie myśli. Z tego snu budzi go lęk i fizyczny ból.

Piotrek znalazł inną metodę. Odciął tamtą przeszłość, zapomniał o tamtej kobiecie. Tę nową mamę przyjął, jakby nigdy nie dzielił ich jej alkoholowy problem.  Jest spokojny. Cieszy się tym, co ma.

Trudno naprawić tak skomplikowane, złe relacje. Chyba najwięcej, jak zwykle, zależy od nas samych. Od naszej chęci przebaczenia, nowego startu, dania szansy. Pytasz, dlaczego masz to zrobić? Oczywiście, nie musisz. Jeśli nie czujesz potrzeby, nie uważasz, żeby to było dla ciebie dobre, uzdrawiające, nie powinieneś się zmuszać. Ale gdybyś chciał sprawdzić, na wszelki wypadek uwierz w jedno: wybaczenie ma niezwykłą moc.