„Badania dowodzą, że przynajmniej 80 proc. kobiet, u których stwierdzono raka piersi, jajnika, mózgu, dokonało wcześniej aborcji” – taką tezę głosi olbrzymi billboard, który stanął w Przegini pod Krakowem. Sugerując, że aborcja jest przyczyną raka mózgu, jajnika czy piersi.
Całość okraszona jest zdjęciem „niby lekarza” w poważnych okularach, ze stetoskopem, w białym mundurku. Zszokowani? Nie dziwię się.
„Reklama” nie została jednak okraszona znakami ruchów pro-life. Widnieje na niej logotyp Nelumbo Institute.
Specjaliści uspokajają. – To kłamstwa, które godzą w wizerunek lekarzy – informuje Gazetę Wyborczą Okręgowa Izba Lekarska i nie wyklucza, że sprawa billboardu trafi do sądu. Pojawia się pytanie, jak daleko można się posunąć? I czy każdy może swoje tezy obwieszczać w taki sposób światu?
Twórcy billboardu bynajmniej nie stwarzają wrażenia skonfundowanych, twierdzą, że hasło na billboardzie podparte jest wykładem z YouTube’a oraz wieloletnim własnym doświadczeniem. Przekonują, że ich celem jest prowokacja, ponieważ dotychczas dyskusja wokół aborcji skupia się jedynie na bezrefleksyjnej walce o dostęp do zabiegu lub kontekście religijnym, a im zależy na „faktach”…
Warto wspomnieć, że w ofercie Nelumbo można znaleźć np. ceremonię Ayahuasca (odbywające się w Portugalii – w Polsce napój jest nielegalny), studium mandali czy warsztaty rozwojowe, a nie usługi medyczne.
Źródło: wyborcza.pl