Śliczna blondynka z zielonymi oczami. Wymarzona córeczka tatusia, wyczekana, wychuchana, noszona na rękach. Owoc wielkiej miłości mamy i taty, którzy poznali się za dzieciaka i od tej pory byli nierozłączni. Oj tak, Anetka, jak mawia tatuś, to największy los na loterii jaki wygrał. Dlatego tak bardzo ją kochał i razem dali życie wspaniałej dziewczynce.
Kochał… Bo teraz tak w ogóle to już Anetki nie kocha. Żona po kilkunastu latach małżeństwa przestała mu się podobać, przytyła, ciągle jest zmęczona i jakaś taka niechętna. To Martyna słyszy o swojej mamie niemal każdego dnia. Albo, że mama to nierób, darmozjad, bo grosze zarabia i na bzdury kasę tatusia wydaje. Bo komu potrzebne są trampki na wf i do chodzenia po szkole? Jednych kupić nie można? Kto to myślał mleko bez laktozy kupować. Niech młoda pije to się organizm przyzwyczai i kłopotu nie będzie!
Martyna, gdy była młodsza, wierzyła w każde słowo ojca. Przecież był taki kochany, na barana nosił, na lody zabierał, czasem tylko jak się bardzo zdenerwował to pasem w tyłek dał lub w ciemnej łazience zamykał. No nie na długo przecież, na równe pół godziny, a Martyna to przecież nie beksa i jak nabroiła to karę ponieść musi, z dumą i klasą, bo córeczka tatusia mazgaić przecież nie będzie. No, zuch dziewczyna!
Dziś Martyna jest w ósmej klasie. Chodzi także do szkoły muzycznej. Jest piekielnie uzdolniona. Tatuś wybrał jej skrzypce, choć ona marzyła o kontrabasie. Ale jak dziewczyna będzie wyglądać z takim wielkim instrumentem?! Wybij sobie to z głowy córeczko!!! Skrzypce to klasa i elegancja. Martyna więc głowę skupiła i poszła na skrzypce. Talentu kawał ma, ale żeby Martyna jeszcze lepsza była, tatko wykupił indywidualne lekcje, więc doszedł jeszcze piątek i sobota. Wolny miała czwartek i niedzielę. Wolny od zajęć, ale w praktyce będąc w domu i tak ćwiczyła. Tata ustalił grafik, co kiedy ma robić. Rozpisany w tabelce wyznaczał każdy dzień. Była jak trybik w maszynie. W klasie zawsze pierwsza lokata. Średnia minimum pięć i pół. Gdy raz miała tylko pięć dwa, tatko się wściekł i uderzył ją w twarz. Raz tylko. Mamę za to więcej, bo była taka nieznośna i nieposłuszna. Przeszkodziła mu, więc ją potarmosił trochę. No bez przesady, szturchnął ja nieco. Wkurzył się przecież.
Martyna każdego dnia trenuje ciężko, ale w końcu dostępuje zaszczytu udziału w koncertach. Czasem miewa nawet solowe partie, których tatuś dumny jak paw słucha z zachwytem i kręci filmiki, by następnie wrzucić je na fejsa, i zbierać lajki. Oj, pręży się wtedy, tuli córkę i matkę krzycząc emotkami. Dziewczyny jakieś skulone przy nim, Martyna zaciska palce w pięść, ale tego na zdjęciu nie widać, a Anetka biegnie do łazienki zwymiotować. Nie, nie zatruła się niczym. Tak reaguje ostatnio na nagłe przypływy pieszczot u męża.
Gdy u Martyny ostatnimi czasy w dzienniku pojawiają czwórki, tatuś jest średnio zadowolony. Na wywiadówce już był u wychowawczyni i załatwił, by córkę dopytać na piątkę. No jak to możliwe, żeby jego Martyna nie była najlepsza?! Kategorycznie zażądał także by zmieniono klasie polonistkę. Nauczycielka młoda i nowa, mimo że urodziwa, wzbudziła w nim duże wątpliwości. I choć Martyna wypowiada się o niej w samych superlatywach to nie omieszkał zajść do gabinetu dyrekcji, by wyrazić swoje oburzenie, jak to tak niedoświadczona osoba może dobrze przygotować jego dziecko do egzaminu ósmoklasisty? Pogroził nawet kuratorium, gdyby się okazało, że dyrekcja nic z tym problemem nie zrobi. W domu zaś, gdy dziewczyny już sztywnieją na zgrzyt klucza w drzwiach urządza córce awanturę, że przecież tylko debil może zrobić taki byk ortograficzny. Anecie zaś przykazuje milczeć, bo inaczej znów się przez nią zdenerwuje i na co to komu?
„Nie masz pojęcia, jaki to stres, kiedy burzysz czyjeś nadzieje czwórką na świadectwie”
Gdy Aneta pobiegnie do córki, tatko wymierza jej taki cios, że ta traci równowagę i leży nieruchomo na podłodze. Tatko pomaga mamusi wstać, za włosy. Tak ją ciągnie przez pół salonu złorzecząc, że jeszcze idiotka krwią z nosa pobrudziła panele. Drewniane, sieroto! Może ty witaminy jakieś byś, debilko, brała. Ledwo cię dotknąć, a ty już krwawisz.
Martyna nie ma czasu wolnego. Chyba że w nocy. Każdego dnia ćwiczy. Tata pilnuje. Zna też jej hasło na pocztę i fejsa. I dyktuje, kogo córka może zaprosić do znajomych, a kogo nie. Pasję Martyny nazywa mrzonką. Dziewczyna jest utalentowana plastycznie, umie zrobić piękny makijaż, ale nie sobie, bo tata zabrania. Martyna maluje więc ciotki i kuzynki na imprezy różnej maści. Siebie samą tylko, gdy taty nie ma w domu. Mama robi jej wtedy zdjęcie, które po kryjomu zapisuje w telefonie. Tata, gdyby je zobaczył, kazałby je skasować, wyśmiałby takie hobby, może i znów zatańczył z mamą ciągnąc ja za włosy i zrobił wykład na temat tego, jakiego typu dziewczyny parają się takim zajęciem. Proste, niewykształcone i bez ambicji, a ona, Martyna, ma taki talent i jego wsparcie, i byłaby debilką, tak debilką, gdyby takiej szansy nie wykorzystała. A że debilką nie jest, to wykorzystuje. Prawda córciu, że nie jesteś taką prostaczką jak twoje koleżanki i mamusia, pożal się Boże? I jak tatuś da szlaban, bo trójkę z chemii dostałaś to rozumiesz prawda, że tatuś chce twojego dobra prawda? I że gdy przyjdą koleżanki to tatuś wyjmie ci drzwi z zawiasów, bo przecież ta młodzież dziś taka zepsuta, że kontrolować trzeba, czy Martynki do jakiegoś gówna nie namawiają, a ona taka ufna i może po matce taka głupiutka? I córeczko no jak nie rozumiesz, że ja się całe dwa tygodnie do ciebie nie odzywam? Tatuś zły jest, że tę trójkę tylko na czwórkę z plusem poprawiłaś. Przecież ten plus to na pewno z litości był…
Aneta złożyła w zawiadomienie o znęcaniu się nad nią i córką. Podała przykłady. Zeznawała ona i Martyna. Jednak według sądu działanie Piotra nie było celowe. Było nieumyślne i nie było długotrwałe. Przecież on nie chciał na dłuższą metę nikogo krzywdzić. Po prostu ukarał za niewłaściwe zachowanie. Natomiast negatywna ocena ojca ze strony córki nie może być brana pod uwagę, gdyż wynika z faktu skonfliktowania się dziewczynki z ojcem. Ojciec kocha swoją rodzinę, popełnił błędy, ale przecież były one nieumyślne…
Dziewczyny nadal walczą. Umyślnie.