Jestem niedzielnym tatusiem. I już pewnie mnie nienawidzisz. Myślisz, że żona zostawiła mnie, bo miałem kochankę, piłem lub pracowałem po dwadzieścia godzin na dobę. Rozczaruję Cię. Niedzielnym tatusiem można zostać z przymusu, z
zaskoczenia, z dnia na dzień i choć taka sytuacja trwa już kilka miesięcy nie jestem w stanie uwierzyć, jak kobieta którą kochałem nad życie, mogła się tak zachować.
Kochaliśmy się. Tego jestem pewien. Wiem, co czułem i co czuła ona. Nasz ślub był wzięty z miłości, a nie dlatego że wypadało, że ciąża, że lata lecą albo że lepszy partner się nie trafi.
Byliśmy szczęśliwi. Tak po prostu, lubiliśmy siebie, wspieraliśmy się. Decyzja o dziecku była naturalną koleją rzeczy. Agata pragnęła zostać mamą, a ja tatą. Mieliśmy pracę, małe mieszkanie na kredyt. Czuliśmy się bezpiecznie. Dwie kreski na teście
ujrzeliśmy razem. Chciałem być partnerem wspierającym i chyba mi się udało, bo Agata chciała bym nawet w tym momencie, gdy ona sika do plastikowego pojemniczka, był obok. Razem skakaliśmy ze szczęścia i razem płakaliśmy, gdy okazało się, że serduszko naszej kruszynki nie bije. Byłem przy żonie cały czas. Nie myślałem o pracy, o wyjściu na piwo. Pomagałem jak umiałem, by Agata doszła do siebie. Dziś wiem, że nie każdy facet umie się tak zachować. Choć miałem ochotę uciec, nie zrobiłem tego.
Moje miejsce było przy żonie. Przecież to jej przysięgałem.
Pojawienie się kolejnej ciąży trwało kilka miesięcy. Byliśmy ostrożniejsi z naszą radością. Rodzicom powiedzieliśmy dopiero po dwunastu tygodniach. Agata czuła się nieźle. Jak umiałem tak jej pomagałem – zakupy, sprzątanie, pranie. Wiedziałem, że
gdy urodzi się Lenka, Agata będzie miała dużo pracy. Miałem rację. Poród poszedł o dziwo szybko. Agata cudownie dała sobie radę. Kilka tygodni było spokojnie. Lenka tylko spała i jadła, a potem zaczęły się kolki. Było ciężko. Agata wiecznie niedospana ja w pracy nieprzytomny mimo to też wstawałem do małej. Przecież byłem ojcem.
Dziecko zmieniło nasze życie. Byliśmy dojrzalszy, odpowiedzialni za tę małą istotkę. Wszystko podporządkowaliśmy jej. Wakacje, imprezy, weekendy, życie zawodowe. Zrezygnowałem z intratnej posady, bo Agata nie chciała się przeprowadzać do innego miasta, a ja nie chciałem jej zostawiać samej. Nie było mi żal. Miałem przy sobie moje dziewczyny.
Czas mijał szybko. Zwykła rzeczywistość zamieszkała z nami. Wiadomo, że związek przechodzi na inny level. Nie wiedziałem tylko, że Agacie to nie odpowiada. Nie rozmawialiśmy o nas. Głównym tematem była Lena, jej katarki, kaszelki, występy w
przedszkolu. Faktycznie nie chodziliśmy już na randki. Nie wpadłem na to, że mojej kobiecie może tego brakować. Że ona chce jeszcze jechać na biwak, poczuć się jak wtedy gdy mieliśmy po dwadzieścia lat. Nie wspomniała o tym ani słowem. Po prostu pewnego dnia gdy wróciłem z pracy zastałem w domu list. Początkowo myślałem, że może wyjechała spontanicznie z Gośką, swoją najlepszą przyjaciółką, i jej córeczką.
Może chciały babskiego weekendu. Gdy jednak wczytałem się w napisane do mnie słowa, dowiedziałem się, że ograniczam moją, żonę, że ona dusi się z takim nudziarzem jak ja, że chce rozwodu i wynajęła mieszkanie dla siebie i Lenki. Mnie
zawalił się świat. Jeszcze kilka dni temu mieliśmy świetny seks, a tu okazuje się że moja Agata mnie nie kocha, nie czuje się przy mnie kobietą i nie jest ze mną szczęśliwa. Byłem zdruzgotany.
Kolejne tygodnie jak w transie. Nie odpisywała na wiadomości, nie chciała bym kontaktował się z córką. Gdyby nie Grzegorz, kolega z pracy, nie wiem jakbym przetrwał. To on załatwił mi adwokata, to on otworzył mi oczy, że mam do dziecka takie same prawa jak Agata. Był w podobnej sytuacji. Jego eks żona zrobiła mu z życia piekło. Prawo rodzinne miał w małym paluszku, powinien prowadzić kursy dla takich ojców jak ja.
By nie robić nikomu problemów rozwód wzięliśmy bez orzekania o winie, na jednej rozprawie pani z czarnej todze unieważniła moje małżeństwo. Niesamowite, jednym podpisem można tyle zmienić. Zgodziłem się na wiele dla spokoju. Sprzedaliśmy nasze mieszkanie, by podzielić się pieniędzmi. Kilka tygodni pomieszkiwałem w biurze i u Grześka, który przeszedł przez to, co ja. Potem znalazłem jakąś kawalerkę, którą sam remontowałem. Skupiłem się na pracy, remoncie i spotkaniach z Lenką.
Chciałem jedynie regularnie ją widywać. To się liczyło. Agata robiła mi problemy. Nie mogłem starać się o opiekę naprzemienną bo nie miałem lokum, a gdy już je znalazłem problemem okazała się odległość. Agata chciała alimentów i to sporych. Też się na nie zgodziłem, bo chciałem, by materialnie Lenie niczego nie brakowało.
Była żona kwestionowała i kwestionuje to tej pory wszystko. To gdzie mieszkam, to że nie zarabiam kokosów, to że alimenty mogłyby być większe. To że Lenka będąc u mnie się zaziębiła, że spóźniłem się do przedszkola kwadrans. Że Lenka nabiła sobie guza (niefortunnie przewróciła się, gdy bawiliśmy się w berka). Dla Agaty, dziewczyny, którą kochałem całym sercem, jestem teraz nieodpowiedzialnym ojcem, który chce zabrać córkę pod namiot, który idzie z nią na spacer bez względu na
pogodę, który kupi jej czasem gałkę lodów czy pizzę. Jestem niedzielnym tatusiem z przyklejoną łatką. Nieważne, że gotuję sam, że czytam córce książki, że razem uczymy się pisać, że gramy w planszówki, że wiem, że Tymek pokazał jej język, a
Tosia to jej najlepsza koleżanka.
Na pewno coś zrobiłem nie tak skoro żona odeszła. Tak zapewne pomyślisz. Jestem porządnym facetem. Nigdy nie zdradziłem mojej żony, dla rodziny zrezygnowałem z kariery (i wcale tego nie żałuję). Wspierałem, pomagałem jak umiałem. To Agata, jak się okazało, w trakcie naszego małżeństwa już kogoś miała. Mogłem to wykorzystać na sprawie rozwodowej, ale jedyne czego pragnąłem to święty spokój. Pogodziłem się z faktem, że moja była żona mnie nie kocha, ale nie mogę stać bezczynnie gdy próbuje mnie odsunąć od życia naszego dziecka. Chcę być obecny życiu Leny, a nie skomleć o to, by Agata zechciała otworzyć mi drzwi. Nie chcę wzywać policji, szarpać się na oczach Leny. Chcę, by czuła miłość obojga rodziców.
To Agata nie dotrzymuje umów i postanowień sądu. Kręci, manipuluje. Ostatnio zapytała, czy jestem gejem, skoro nie mam żadnej kobiety. Lena stała obok. W takich sytuacjach ciężko zachować spokój.
Grzesiek namawia mnie, bym założył jej sprawę o utrudnianie kontaktów z dzieckiem. Ja się jeszcze waham. Naprawdę nie chcę prać brudów, ale po tym jak ostatnio Agata zadzwoniła po policję, bo powiedziałem że dziś jest mój dzień i chce zobaczyć Lenkę i nie odejdę spod jej drzwi, poczułem, że muszę zawalczyć. Wiem, że nie będzie łatwo, bo w naszym kraju instytucja matki jest nie do podważenia. Agata jako kobieta dla mnie już nie istnieje. Ale moja córka ma pełne prawo, by spędzać czas z tatą, który ją po prostu kocha.