Dziwna to relacja: niby troje dorosłych, niezależnych osób, a jednak wciąż silnie powiązanych tą wyjątkową siecią emocji w relacji rodzice – dziecko, choć niekoniecznie pałających do siebie bezwarunkową miłością. Nie zawsze łatwo nam się dogadać z naszymi dorosłymi dziećmi, nie zawsze potrafimy zrozumieć naszych rodziców. Nierozwiązane konflikty z przeszłości, żale za niezbyt szczęśliwe dzieciństwo, ciągną się za nami nie pozwalając wyjść z tego zaklętego kręgu pretensji i zależności. Żeby jakoś to sobie wszystko poukładać, potrzeba dobrej woli z obu stron i konsekwencji w omijaniu kilku, dość oczywistych błędów jakie popełniamy niekiedy nieświadomie, zapominając, że wszyscy już osiągnęliśmy pełnoletniość.
Najczęstsze błędy rodziców dorosłych dzieci:
1. Próba kontroli za pomocą finansowego wsparcia
– Jest wam ciężko, pomożemy – mówią rodzice do młodego małżeństwa. I ta pomoc odbija się potem młodej parze długo czkawką. Bo nie kończy się ona na jednorazowym zastrzyku gotówki, ale funkcjonuje na zasadzie „coś za coś”, „płacę i wymagam”. Czego? Sprawozdania z wydatków, cotygodniowego zameldowania się na niedzielnym obiadku, relacji z tego jak nam się w związku układa (ze szczegółami), możliwości komentowania i krytykowania życiowych wyborów i decyzji. Taka sytuacja bardzo często prowadzi do frustracji dzieci (a także ich partnerów) i poczucia tak niechcianej zależności.
2. Próby wywierania presji w kwestii życia zawodowego
Czyli ciągłe okazywanie niezadowolenia, że syn czy córka wybrali inną, może mniej opłacalną, ale zdecydowanie bardziej satysfakcjonującą ścieżkę kariery. Dodatkowo niszczące jest porównywanie własnych dzieci z dziećmi swoich znajomych: „Popatrz, syn Krysi, to już jest prezesem w tej spółce, a ty co…?” Wierzcie lub nie, rodzice, jak nikt inny, potrafią podcinać skrzydła również swoim dorosłym latoroślom.
3. Ciągłe wtrącanie się
Dorosłe dzieci wolą mieć, w większości przypadków, „dorosłe” kontakty ze swoimi rodzicami. Traktowane z lekceważeniem, obdzielane „dobrymi radami”, krytykowane za życiowe decyzje i sposób wychowania własnych dzieci, wszystko to jest prostą drogą do konfliktów na linii rodzic – dorosłe dziecko. Wypytywanie o intymne sprawy i brak taktu, nadmierna ciekawość („bo ty mi nigdy nic nie mówisz”) sprawią, że kontakt będzie coraz bardziej ograniczony. Tu trzeba cierpliwości i szacunku dla swojego dziecka, jako odrębnego, mającego swoje prywatne sprawy człowieka.
4. Naciskanie na zbyt częsty kontakt i narzucanie się
Nie sprzyja poprawieniu relacji z dzieckiem, raczej doprowadzi do ich rozluźnienia. Widząc codziennie kilkanaście nieodebranych połączeń od mamy czy taty, którzy dzwonią by dowiedzieć się jak mija pierwszy tydzień w nowej pracy, to zdecydowanie czynnik stresogenny. Tak samo zadziała na nas ponawiana co chwila propozycja pomocy, kiedy jej nie potrzebujemy, ale czujemy presję, że powinniśmy ją przyjąć („no zrób mamie tę przyjemność”). Równie trudną sytuacją jest przymuszanie do uczestnictwa w rodzinnych spotkaniach. Albo wywieranie presji na dziecku by uczestniczyło w nich ze swoim partnerem.
5. Kontrolowanie
– „Zadzwoniłeś już z życzeniami? Złożyłaś już aplikację na nowe stanowisko? Zapisałeś się do dentysty?”. Nie mówcie, że to przejaw troski. To taka „zamaskowana” troską i miłością próba ciągłego kontrolowania życia dorosłego dziecka, mająca na celu uspokojenie rodzica, który nie potrafi jeszcze żyć tylko własnym życiem. Ciągłe przejmowanie odpowiedzialności za zachowanie dorosłego dziecka na siebie.
6. Krytykowanie byłych i obecnych partnerów albo zawiązywanie z nimi koalicji
Znacie uczucie, kiedy zaczynacie się czuć samotni w związku, bo wasz partner spędza więcej czasu z waszymi rodzicami niż z wami? Zdarzają się rodzice, którzy poprzez zawiązywanie więzi z ukochanym lub ukochaną córki czy syna kontrolują sytuację w ich związku. Wiedzą wszystko o kłótniach, konfliktach i kwestiach spornych. W konsekwencji w związku brak intymności i zaufania.
Inną kwestią jest wtrącanie się matek czy ojców w wybór życiowego partnera ich dziecka. Znacie komentarze typu: „Nigdy nie lubiłam tej twojej dziewczyny.”? Albo: „Twój pierwszy facet był zdecydowanie fajniejszy.”? Miłość to sprawa między dwojgiem ludzi i tobie mamo czy tato, nic do tego. Jeśli masz problem z akceptacją wyboru syna/córki, zachowaj to dla siebie. Najważniejsze jest ich szczęście. A pomyłki? No cóż, zdarzają się i są od tego, by się na nich uczyć.
Najczęstsze błędy dorosłych dzieci względem rodziców:
1. Brak chęci uniezależnienia się
Kiedy masz trzydzieści lat i jeszcze nigdy nie mieszkałeś poza domem rodzinnym, zdecydowanie coraz trudniej będzie ci „zrobić coś” z własnym życiem albo w ogóle zrobić coś w życiu „po swojemu”. Najgorzej, jeśli decydujesz się na tę symbiozę z rodzicami z wygody i za cenę braku intymności oraz wielu innych ustępstw. Nie oszukuj się, to strach przed odpowiedzialnością i dorosłym życiem. Ciasny, ale własny, choćby nawet wynajmowany, kąt nauczy cię o życiu więcej niż niejedna rodzinna historia i przestrogi twojej mamy. A wyprowadzka? Doskonale wpłynie na twoje, dość już nerwowe, relacje z rodzicami.
2. Kompletna izolacja
Czyli „w drugą stronę”. Odcinanie się od rodziców po to, żeby się wypróbować, żeby zapomnieć o żalach i krzywdach, uciec przed nimi. Problem w tym, że uciec się nie da. Jeśli masz do rodziców pretensję, nosisz w sobie ogrom negatywnych emocji z nimi związanych, przyjdzie ci w końcu się z tym zmierzyć, inaczej nie zaznasz spokoju ani szczęścia. Rozwiąż problemy, odpuść, przebacz, a potem – jeśli masz taką potrzebę, odejdź.
3. Podejście: „należy mi się”
To taka postawa, kiedy oczekujemy od naszych rodziców wywiązywania się z ról, które sami im przypisaliśmy i to wywiązywania się tak, jak my to rozumiemy. Uważamy na przykład, że ich obowiązkiem jest pomoc przy wnukach, wsparcie finansowe i pomaganie na we wszystkich życiowych tarapatach w jakie się władujemy. Nie, nie, kochani – wasi rodzice nic nie muszą. Oni mogą, jeśli chcą. Chcecie być naprawdę dorośli, bierzcie odpowiedzialność za siebie i swoich najbliższych.
Udane stosunki na linii rodzic – dorosłe dziecko wymagają od nas świadomości, że wszyscy się zmieniamy, że potrzebujemy coraz więcej przestrzeni. Niektórym rodzicom trudno zaakceptować tę sytuację, a dzieciom – wygodniej pozostać w dobrze znanej i bezpiecznej dla siebie relacji. Życie jednak, prędzej czy później zweryfikuje obie te postawy.