Siedzę sobie nad jeziorem. Jest to kolejna niedziela, bo kolejny upalny dzień, ale też kolejna plaża, na której spędzam miło niedzielny czas. Owszem – kąpię się, staję na rękach w wodzie i biorę udział w konkurach typu: „Kto najdłużej wytrzyma pod wodą”, ale też czytam książę od czasu do czasu zerkając na zbierający się tłum.
I muszę wam coś powiedzieć, żeby oddać sprawiedliwość wszystkim kobietom. Faceci się brzydko starzeją. To jest jakaś masakra! My tu fit-srit, a oni? Jakby zupełnie zapomnieli, że kiedyś pewne dziewczyny się kochały w ich fajnych ciałach, po których teraz nawet śladu nie zostało.
Przedyskutowałam tę kwestię z moim mężem, który ostatecznie powiedział, że trochę się mnie boi, jak tak ludzi obserwuję i wnioski wyciągam. Podzieliłam się plażową refleksją z przyjaciółką i stwierdziłam, że to cholernie niesprawiedliwe, że to my – kobiety, czujemy na sobie presję tego, by dobrze wyglądać, a faceci mają to głęboko w dupie. To znaczy to, jak oni się prezentują wraz z upływem wieku i ilości wypitych piw.
Wiecie, co jest najgorsze, że ja znam takich facetów, a już na pewno o nich słyszałam, co to potrafią swojej kobiecie zwrócić uwagę: „O znowu się przytyło”, „No wiesz, te boczki mogłabyś zgubić” i do tego jeszcze powłóczyć wzrokiem za jakąś blond długonogą. Nie dla psa kiełbasa, stary! Nawet ta żona, co to lepiej od ciebie wygląda sto razy, powinna pacnąć się w łeb i karnet na siłownię pod choinkę kupić, żeby w następne lato koleżanki mogły jej pozazdrościć fit męża.
Tja… marzenie ściętej głowy. Wiecie, to smutny obraz tych naszych facetów. Jeszcze dopóki się w kąpielówkach latem nie pokażą, to jak cię mogę, ale jak już rozbiorą się, to naprawdę milej popatrzeć sobie na fajne laski niż na nich. Ot – stoi tak przede mną i widok na dzieci mi zasłania – z pleców boczki wystają, bo już brzuch się rozlał na prawo i lewo. Do tego łysiejący na samym czubku głowy, ale włosy twardo trzyma na głowie, przez co jeszcze żałośniej wygląda. O kumpel mu macha. Też koło 40-tki, ale ze zwisającym już brzuchem poniżej kąpielówek. Kolejny nie lepszy – klata może i większa, ale nie z przetrenowania, tylko od otłuszczenia, będę złośliwa, ale czasami się zastanawiam, dlaczego nie wymyślili jeszcze staników dla facetów – brrr nie wygląda to dobrze. I nie chodzi mi o to, że ktoś choruje, że ma problemy ze zdrowiem, ale o zwykłe ludzkie zaniedbanie, które wypływa w tych brzuchach, cyckach i trzech podbródkach. Przecież ja sama jako gówniara do nich wzdychałam, o starsi o jakieś pięć lat byli (a t wtedy jak pół wieku niemal), przystojni, pachnący… A teraz? Wszystko woła o pomstę do nieba!
I wiecie, najbardziej wku*wia mnie to, że tacy faceci najchętniej chwalą się pięknymi żonami. Łapią je za dupę albo cycki przy wszystkich, żeby pokazać: „Zobacz, jaki jestem świetny, skoro taka dupa obok mnie stoi”. Tyle tylko, że ich samych złapać strach, dyszą, sapią, pocą się, oblepieni piaskiem nawet do wody nie wejdą, ale pamiętają doskonale czasy swojej świetności. Kiedy to jako bożyszcze tłumu mogli przebierać w panienkach, które wzroku od nich oderwać nie mogły. Mało co im zostało z tamtych czasów, chyba, że te przyciasne T-shirty, które zamiast pokazywać muskulaturę ciała, rzeźbią tylko fałdy tłuszczu, by te dało się jakoś sensownie pod ubraniem ułożyć.
Wkurza mnie to na maksa, zwłaszcza gdy słyszę moje przyjaciółki, które nim czas bikini rozpocznie się na nowo, gorączkowo liczą, ile kilogramów są w stanie stracić do urlopu i czy siłownia pięć razy w tygodniu pozwoli im zniwelować opadające pośladki. Nie ma co ukrywać – my, kobiety, lubimy wyglądać dobrze, czyli tak, by w swoim własnym ciele czuć się komfortowo. To nam wystarczy – osobiste, subiektywne poczucie, że wychodząc w stroju kąpielowym nie będziemy się chować za ręcznikiem. I nie chodzi o chudość, szczupłość i fit figurę. Im jestem starsza, tym częściej stwierdzam, że umięśnione ciała kobiet mnie osobiście nie kręcą i dalekie są od mojej estetyki pojmowania kobiecości.
Tak samo z facetami – on nie musi mieć kaloryfera na brzuchu i klaty jak Stallone. Ma być zadbany. Fajnie widzieć facetów po 40-tce, którzy biegają, jeżdżą na rowerze, pocą się na siłowni, regularnie są na basenie. I nie są jakimiś modelami z kalendarza dla starszych pań. Wręcz przeciwnie – to normalni faceci, którzy dbają o swoją kondycję, zdrowie, a przy okazji wygląd. Szkoda tylko, że są w mniejszości. Zdecydowanie odwrotnie niż u kobiet. Moja szybka plażowa statystyka wskazuje, że kobiety starzeją się ładniej niż mężczyźni, dbają o siebie bardziej, co jest ogromną dla nas korzyścią. A panowie? Cóż? Dzisiaj wieczorem zasiądą z paczką czipsów i butelką piwa oglądając mecz i niech się nie dziwią, że później my powłóczystym wzrokiem wodzimy za tymi, którzy nie tylko sport oglądają, ale też lubią go uprawiać.