Go to content

Ministerstwo Sprawiedliwości odpowiada na artykuł o alimentach: „Pani redaktor, nasze propozycje są konkretne i skuteczne”

Fot. iStock/AleksandarNakic

Uderz w stół a nożyce się odezwą. I dobrze. Powiedziałabym nawet, że bardzo dobrze, ponieważ na artykuł o zmianach rządu w prawie alimentacyjnym, które wyglądają na zmiany jedynie kosmetyczne zareagowało Ministerstwo Sprawiedliwości zwracając się z prośbą o umieszczenie ich komentarza do artykułu. Niniejszym to czynimy, bo każdy głos w ważnej i dotyczącej wielu osób – tych po jednej stronie, czyli dzieci i tych po drugiej – czyli dłużników alimentacyjnych, jest niezwykle istotny.

 

„Szanowna Pani Redaktor,

Tak samo Pani, jak ja, kochamy dzieci i chcemy dla nich jak najlepiej, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, prawda? Dobrze jednak wiemy, że zdarzają się sytuacje, w których rodzice muszą się rozstać. W takich momentach powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli kochamy nasze dzieci, to  musimy zapewnić im byt. By miały co jeść i w co się ubrać.

Publikując tekst „Alimentacyjny absurd goni absurd, a rząd myśli, że dokonuje przełomu. Śmiech na sali, proszę Państwa” (Oh!me.pl, 20 października 2016 r.) z pewnością kierowała się  Pani szlachetną troską o dobro najmłodszych, a także oburzeniem wobec postawy tych, którzy zaniedbują podstawowe obowiązki wobec własnych dzieci.

Nam w Ministerstwie Sprawiedliwości również towarzyszą takie odczucia. Płacenie na własne dzieci to powinność nie tylko matki i ojca, ale także konstytucyjny obowiązek państwa. I państwo chce chronić i otaczać opieką nasze pociechy. Dlatego powstał projekt ustawy, który umożliwi skuteczne egzekwowanie alimentów.

W pierwszym zdaniu pisze Pani: „Polska to raj dla tych, co nie mają zamiaru płacić alimentów”. To zawstydzająca dla polskiego państwa prawda. Nie może być dłużej tak, że skuteczność ściągalności alimentów wynosi obecnie w Polsce około 20 proc., a blisko połowa postępowań wszczętych wobec rodziców uporczywie uchylających się od ich płacenia została umorzona. Chcemy to zmienić. Właśnie w trosce o dzieci, które są naszym najcenniejszym wspólnym dobrem.

Pani redaktor, nasze propozycje są konkretne i skuteczne.  Nie możemy więc zgodzić się twierdzeniem, że „to co się dzieje wokół prawa alimentacyjnego tchnie nadzieją w tych wszystkich, co płacić nie chcą i nie zamierzają”.

Nie mamy najmniejszych wątpliwości, co do Pani dobrych intencji. Jesteśmy jednak przekonani, że jedyną przyczyną nieuzasadnionej krytyki może być niepełna znajomość naszych propozycji.

A więc po kolei. Pisze Pani: „Załóżmy – dziecko nie dostaje alimentów przez trzy miesiące. Pełnomocnik dziecka, czyli drugi z rodziców zgłasza ten fakt i… czeka. Na co? Na pewno nie na pieniądze. Bo, by podjąć jakiekolwiek czynności zgodnie z proponowanymi zmianami, najpierw prokurator musi się zorientować, czy są zaspokojone podstawowe potrzeby dziecka. Dopiero, gdy okaże się, że dziecko chodzi głodne, nie ma gdzie mieszkać i w co się ubrać, prokurator podejmie działania.”

Tak nie będzie. Prokurator wcale nie będzie musiał stwierdzać, czy są zaspokajane podstawowe potrzeby dziecka. Wystarczy samo to, że dług alimentacyjny przekroczy sumę trzech należnych świadczeń okresowych (najczęściej miesięcznych). Wtedy taki dłużnik „z automatu” stanie przed obliczem prokuratora i będzie mu grozić rok więzienia.

Stwierdzenie zaś dodatkowych okoliczności, świadczących o ciężkim położeniu dziecka, będzie miało znaczenie jedynie dla ewentualnego wymierzenia wyższej kary – do dwóch lat więzienia.

Jeśli chodzi o pieniądze, to właśnie dzięki proponowanemu przez Ministerstwo Sprawiedliwości rozwiązaniu, mogą one szybko trafić na zaspokojenie potrzeb dziecka. Wezwany przez prokuratora dłużnik dostanie bowiem swoistą „propozycję nie do odrzucenia” – jeśli w całości ureguluje alimentacyjną zaległość, dopiero wtedy uniknie odpowiedzialności karnej. Pisze Pani o takich typach, którym „nie brak cwaniactwa, sprytu i ironicznego uśmiechu, którym śmieją się byłym żonom, dzieciom i państwu w nos”. Co zrobi teraz tego rodzaju cwaniak, który do tej pory ukrywał dochody, by nie płacić alimentów? Gdy stanie przed groźbą trafienia za kratki, uśmiech raczej zniknie mu z twarzy i „spod ziemi” wyciągnie pieniądze na alimenty.

Niepokoi się Pani również tym, że spraw alimentacyjnych będą „setki tysięcy”, że nasz system prawny tego nie udźwignie, a gdy „delikwent” trafi do więzienia, nie będzie miał kto dać dziecku alimentów. Są to obawy grubo na wyrost. Spraw alimentacyjnych wcale nie musi być więcej niż obecnie. Nowe przepisy obejmą tylko te sytuacje, które będą miały miejsce po wejściu w życie ustawy. Nie uderzą też w tych, którzy nie płacą alimentów, ponieważ sami są w prawdziwej biedzie, spowodowanej np. bezrobociem. Sądy mogą zostać wręcz odciążone, bo dłużnicy korzystać będą z przedstawianej im przez prokuratora możliwości uniknięcia kary, jeśli spłacą zaległości.

Proponowane przez nas rozwiązania dotyczą tylko tych rodziców, których stać na płacenie alimentów, ale uchylają się od tego obowiązku z przyczyn nie dających się zaakceptować moralnie ani społecznie. Kara sprawiedliwa – to kara nieuchronna. I tak będzie, gdy przepisy wejdą w życie. Dłużnicy nie będą mogli oszukiwać swoich dzieci i bezczelnie unikać płacenia świadczeń alimentacyjnych.

Nie ma przy tym niebezpieczeństwa, że osoby skazane za niepłacenie alimentów trafią od razu do zakładów karnych i zapełnią więzienia. Skazani na karę pozbawienia wolności nie muszą przecież odbywać kary w więzieniu. Będą podlegać dozorowi elektronicznemu i normalnie pracować. Wdrażamy też program pracy więźniów, w którym w pierwszej kolejności uczestniczyć mają osoby z obowiązkiem alimentacyjnym. Nie będzie więc tak, jak Pani przypuszcza, że matka martwi się za co kupić dziecku buty na zimę, „za to ojciec – ciepło, w więzieniu, najedzony, oprany, książki sobie w więziennej bibliotece poczytać może w ciszy i spokoju”. Tacy ojcowie będą pracować i płacić na dzieci, choć nieco w innych okolicznościach.

Twierdzi Pani, iż nic nie zrobiliśmy z sytuacją, że wystarczy zapłacić na dziecko 10 zł miesięcznie, by – w mocy prawa – uchodzić za rodzica, który nie uchyla się od obowiązku alimentacyjnego. Eliminujemy takie cwaniactwo! Będzie wręcz przeciwnie. Nie wystarczy zapłacić na odczepnego 10 zł miesięcznie, gdy należność wynosi – załóżmy – 2 tys. zł. Bo gdy dług przekroczy 6 tys. zł (suma trzech należnych świadczeń), o dłużnika natychmiast upomni się prokurator.

Apeluje Pani, by wreszcie ktoś wysłuchał, z czym zmagają się matki (bo to one zazwyczaj zostają z dziećmi), gdy ojciec unika płacenia alimentów. Żeby wreszcie głos tych kobiet potraktować poważnie, otworzyć szerzej oczy i zobaczyć, że „ w tej sprawie najważniejsze jest dziecko, a nie dorosły i o dobro tego dziecka zacznie się w końcu dbać, a nie złodziei i dłużników”. My odpowiadamy na ten apel, Pani redaktor. Słyszymy każdy głos. I kobiety, i mężczyzny, którzy zostali sami z dziećmi, a ich partnerzy nie chcą płacić alimentów. Każdy z tych głosów  jest tak samo ważny. Jednak najważniejsze są dzieci.

Mamy nadzieję, że publikacja naszych uwag na internetowych łamach Oh!me.pl rozwieje wszelkie wątpliwości i przekonana Państwa Czytelników do proponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmian. Dla dobra dzieci. Bo jeśli je kochamy, to dbajmy o nie, przede wszystkim w sytuacjach, gdy rodzice nie mogą być już razem. Wykażmy się przy tym  dojrzałością. Proponowane zaś przez Ministerstwo Sprawiedliwości przepisy spowodują, że ci, którzy nie płacą alimentów nie będą się już śmiali państwu w twarz i uciekali od rodzicielskiej powinności.

 

Z wyrazami szacunku,

Wioletta Olszewska

Naczelnik
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji
Ministerstwo Sprawiedliwości”

 

P.S. Pozostaje nam liczyć na to, że faktycznie sytuacja na dziś dość wygoda dłużników alimentacyjnych naprawdę zacznie się zmieniać na korzyść ich dzieci…