Go to content

Laila Shukri: mężczyźni ze Wschodu rozkochują w sobie kobiety, ponieważ ofiarowują im to, czego im bardzo brakuje

– Bliski Wschód, podobnie jak jego mężczyźni, potrafi oczarować, zachwycić i zafascynować kobietę. Nagle znajdujemy się w świecie, gdzie wszystko, w tym barwy, zapachy, dźwięki, ale także miłość i namiętność, jest niezwykle intensywne i wibrujące. Mężczyźni Wschodu są przy tym wyjątkowo romantyczni i potrafią adorować kobietę recytując dla niej strofy poezji arabskiej lub wychwalając ją pod niebiosa. „Jesteś światłem moich oczu, jesteś księżycem, jesteś moim życiem. Masz najpiękniejsze ciało. Jesteś idealna, tęsknię za tobą. Będę cię kochał do końca swojego życia. Jesteś jedyna.” – Powtarzają w uniesieniu, a kobiety czują się wielbione i docenione. Zdolni są też do najwyższej szczodrości i swoją ukochaną z przyjemnością obsypują kosztownymi prezentami lub dosłownie złotem – wyjaśnia Laila Shukri.

Laila Shukri to ukrywająca się pod pseudonimem pisarka i znawczyni Wschodu, Polka mająca za męża muzułmanina. Obecnie mieszka w Emiratach Arabskich. Autorka wielu powieści o losie kobiet w krajach muzułmańskich, wszystkie oparte na opowieściach ludzi, których spotkała lub własnych obserwacjach. Właśnie nakładem Wydawnictwa Prószyński Media wyszła jej najnowsza powieść „Jestem córką szejka”.

 

Barwny świat Wschodu, przepych, niewyobrażalne bogactwo, a zarazem jednak – przynajmniej z naszej perspektywy, brak wolności, zatrważające tajemnice, przemoc. Świat, który Pani opisuje jest pełen kontrastów. Czy nie za dużych, jak na możliwości człowieka, jego psychiki?

Czasami z pewnością tak jest. Nieograniczone pieniądze, za które wydaje się, że można kupić wszystko, prowadzi do poczucia pewnego rodzaju wyjątkowości i bezkarności oraz ciągłego poszukiwania nowych ekscytujących doznań i przeżyć. Arabscy szejkowie, na swoich luksusowych jachtach oraz w ekskluzywnych rezydencjach i hotelach w Nowym Jorku, Los Angeles, Londynie, Dubaju lub gdziekolwiek indziej, urządzają wyuzdane orgie seksualne, których szczegóły, o ile wyjdą na jaw, szokują i zatrważają.

Będący pod silnym działaniem alkoholu i narkotyków mężczyźni, dopuszczają się odrażających czynów, takich jak koprofilia i urofilia, które niekiedy są tak ekscentryczne, że szejkowie muszą płacić dziesiątki tysięcy dolarów za wymianę całego ubrudzonego fekaliami wyposażenia apartamentu w luksusowym hotelu. Szukając silnych doznać zmuszają kobiety do różnych czynności seksualnych, a nawet dopuszczają się gwałtów, mimo, że mogą pozwolić sobie na najpiękniejsze escorty, czy modelki świata.

Z drugiej strony społeczeństwa krajów Zatoki Perskiej są bardzo konserwatywne i wymagają przestrzegania restrykcyjnych norm obyczajowych i kulturowych. To może prowadzić do różnego rodzaju problemów natury psychicznej. Moja koleżanka psycholog, Amerykanka, przyznała, że zgłaszają się do niej na sesje terapeutyczne bogaci Arabowie, którzy po swoich nieokiełznanych szaleństwach nie mogą sobie poradzić z psychicznym dyskomfortem, który pojawia się u nich, gdy wracają do codziennego, pełnego społecznych ocen i ograniczeń, życia.

Dziewczyny i kobiety podlegają jeszcze większej presji społecznej, gdyż wymaga się od nich skromnego zachowania oraz posłuszeństwa rodzinie. Aranżowane małżeństwa nadal są popularne w krajach arabskich, szczególnie wśród bogatych rodów, które w ten sposób mnożą ogromne majątki oraz wzmacniają swoją pozycję i wpływy. Amira, bohaterka mojej ostatniej powieści „Jestem córką szejka” przeżywa straszliwą tragedię, gdy dowiaduje się, że rodzice chcą ją jak najszybciej wydać za mąż za bogatego kuzyna. Mimo, że dorastała w niewyobrażalnym bogactwie, to dla swojej wielkiej miłości, Samira, gotowa jest wyrzec się luksusów w imię osobistego szczęścia. Jednak rodzice naciskają… Cała ta sytuacja jest dla niej wielkim, pełnych targających nią wewnętrznych uczuć i gwałtownych namiętności, koszmarnym dramatem.

Dlaczego kobiety, jak Joanna z “Perskiej niepewności”, wychowane w Zachodniej kulturze, znające – choćby z Pani książek, realia życia w krajach arabskich, decydują się na los “żony szejka”?

Bliski Wschód, podobnie jak jego mężczyźni, potrafi oczarować, zachwycić i zafascynować kobietę. Nagle znajdujemy się w świecie, gdzie wszystko, w tym barwy, zapachy, dźwięki, ale także miłość i namiętność, jest niezwykle intensywne i wibrujące. Mężczyźni Wschodu są przy tym wyjątkowo romantyczni i potrafią adorować kobietę recytując dla niej strofy poezji arabskiej lub wychwalając ją pod niebiosa. „Jesteś światłem moich oczu, jesteś księżycem, jesteś moim życiem. Masz najpiękniejsze ciało. Jesteś idealna, tęsknię za tobą. Będę cię kochał do końca swojego życia. Jesteś jedyna.” – Powtarzają w uniesieniu, a kobiety czują się wielbione i docenione. Zdolni są też do najwyższej szczodrości i swoją ukochaną z przyjemnością obsypują kosztownymi prezentami lub dosłownie złotem.

Jeśli mężczyzna postanowi zawrzeć związek małżeński, to według społecznych, kulturowych i religijnych wymagań, musi zapewnić swojej żonie wygodne mieszkanie oraz godziwe utrzymanie. Kobieta natomiast ma dbać przede wszystkim o ognisko domowe i zajmować się dziećmi.

fot. Rawpixel/iStock

Niektórym kobietom, nawet tym wychowanym w Zachodniej kulturze, taki podział ról bardzo odpowiada. Mam koleżanki, Brytyjki i Amerykanki, które wyszły za mąż za Arabów i stworzyły z nimi szczęśliwe, kochające się rodziny. Część z nich przeszła na islam, zaś inne tylko dostosowały się do powszechnie panujących restrykcyjnych obyczajów. Potrafiły odnaleźć się w nowej dla nich rzeczywistości i wiodą szczęśliwe życie u boku ukochanego mężczyzny.

Jednak znam również małżeństwa, w których Europejki przeżywają prawdziwy dramat, bo ograniczenia, które narzucił im mąż, są dla nich nie do przyjęcia. Nie mogą wychodzić z domu, żeby spotkać się z koleżankami, a nawet odwiedzić rodziny w swoim kraju. Są zagubione, sfrustrowane i samotne. Doświadczają przemocy psychicznej i fizycznej. Jedna z nich z płaczem ciągle zadaje sobie jedno pytanie: Dlaczego mój mąż, kiedy mieszkaliśmy w Londynie, był zupełnie inny?

Często zdarza się, że mężczyźni ze Wschodu w Europie prowadzą zachodni tryb życia, a po powrocie do swojego kraju stają się bardziej konserwatywni i pozostają pod dużym wpływem swojej rodziny. Sądzę, że o tym powinny pamiętać kobiety, które chcą z nimi wiązać swoją przyszłość, bo to pozwoli im uniknąć późniejszych rozczarowań, czy wręcz tragedii. Tak samo ostrożne powinny być kobiety, które zostają oczarowane przez mężczyzn z Egiptu lub Tunezji, gdzie powszechny jest proceder zwany „bezness”, który polega na wchodzenie w związki dla korzyści materialnych. Szczegółowo to zjawisko opisałam w „Perskiej namiętności”. Mężczyźni ze Wschodu potrafią w sobie rozkochać bez pamięci kobiety, ponieważ ofiarowują im to, czego im często bardzo brakuje – adorację, romantyzm i czułość.

Kobiety w Pani książkach wspierają się nawzajem, rozumieją realia, z własnego doświadczenia wiedzą, co czuć może ich przyjaciółka. Ale są też i te złe – matki, siostry arabskich mężów. Czy któryś z tych modeli góruje nad innymi?

W krajach arabskich od wieków obowiązuje ścisła separacja płci, więc kobiety, które najczęściej spotykają się tylko we własnym gronie, stworzyły swój własny, barwny świat. Przy różnego rodzaju okazjach dzielą się swoimi smutkami i radościami, co zacieśnia więzy między nimi i pozwala im się nawzajem dobrze rozumieć. Gdy któraś z nich żali się na swojego męża, to w odpowiedzi niejednokrotnie słyszałam tylko jedno słowo – „radżul”, które po arabsku znaczy mężczyzna. Ja odbieram je w takiej sytuacji jako pogodzenie się z faktem, że dobrą żonę powinno cechować posłuszeństwo wobec męża, ale też pewnego rodzaju wyrozumiałość, która pozwala na tolerancję i wybaczania mężczyźnie drobnych błędów.

Kobiety są dla siebie nie tylko wsparciem, ale też potrafią wspaniale bawić się razem na hucznych uroczystościach takich jak zaręczyny czy wesela. W dopasowanych, błyszczących kreacjach, które podkreślają sylwetki, eksponują obfite biusty, a czasem nawet obnażają pośladki, poruszają się zmysłowo, czy wręcz wyuzdanie w tańcu brzucha, co powoduje, że atmosfera z godziny na godzinę staje się coraz bardziej erotyczna. Sceny z niedostępnego dla innych świata arabskich kobiet, jak również opisy życia w pałacowych haremach zamieściłam w powieści „Perska zazdrość”.

I tak jak w dawnych haremach szerzyły się intrygi, które snuły ogarnięte zazdrością i nienawiścią jego mieszkanki, tak i teraz są złe kobiety uprzykrzające życie innym. W „Perskiej miłości” główna bohaterka codziennie przeżywa horror z gnębiącymi ją na każdym kroku teściową i siostrą męża.

Teściowe cudzoziemek rzeczywiście potrafią być dla nich wyjątkowo niemiłe, czy wręcz okrutne. Nie raz słyszałam, jak zachwycały się zaletami wybranej przez nich Arabki, wychwalając jej bujne włosy, duże oczy, piękne ciało i umiejętności gospodyni domowej, sugerując przy tym, że świetnie by było, gdyby ich syn wziął ją sobie jako drugą żonę. Nie zwracały najmniejszej uwagi na to, że jego obecna żona siedzi obok nich. To było dla mnie dość szokujące. Jednak generalnie ja osobiście spotkałam się z dużą większą sympatią i życzliwością ze strony Arabek niż z niechęcią i zawiścią.

Photo by Nicola Fioravanti on Unsplash

 W “Perskiej niepewności” uderzyła mnie jedna rzecz – mąż głównej bohaterki nie potrafi, czy też nie może, przeciwstawić się jednej rzeczy: jej wizytom u szejki, jakby wyrastał przed nim wielki mur, którego nie można sforsować. Proszę powiedzieć coś więcej na ten temat.

Segregacja płci, o której wspomniałam wcześniej powoduje, że świat kobiet jest całkowicie niedostępny dla mężczyzn. Jest wiele miejsc publicznych, takich jak zakłady fryzjerskie, salony piękności lub kluby fitness, które przeznaczone są tylko dla kobiet. Mężczyźni natomiast również mają swoje miejsca, gdzie mogą dbać o swój wygląd zewnętrzny i formę fizyczną, które są dedykowane wyłącznie im.

Kobiety przyjmują swoje krewne, przyjaciółki i koleżanki w salonach domów i rezydencji, zaś mężczyźni dla swoich krewnych, członków rodu i znajomych mają wybudowane oddzielne pomieszczenia, w których zbierają się, aby omawiać bieżące sprawy polityczne, gospodarcze i społeczne kraju. Te spotkania są niezwykle ważną częścią życia społecznego państw Zatoki Perskiej, w tym Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie madżlis, co dosłownie oznacza rada lub zgromadzenie, jest przejawem solidarności i interakcji oraz gościnności i hojności jego mieszkańców.

To obrazuje jak bardzo oddzielone są światy kobiet i mężczyzn, czego skutkiem jest to, że w każdym z nich toczy się niedostępne dla płci przeciwnej życie. Zresztą wyraz harem, który pochodzi od arabskiego słowa haram, czyli zabronione, oznacza kobiece apartamenty w tradycyjnym domu muzułmański, do którego obcy mężczyźni nie mają wstępu. W związku z tym, kiedy jadę do kobiece spotkania, to widzę kierowców lub mężów odwożących kobiety, które wysiadają z samochodów i znikają w zakazanej dla mężczyzn przestrzeni, którą otacza symboliczny wielki, niemożliwy do sforsowania mur, o którym pani wspomniała.

Bohaterka „Perskiej niepewności” zapraszana jest przez szejkę, kobietę o bardzo wysokiej pozycji społecznej, więc jej mężowi trudno jej zabronić tych wizyt, bo to mogłoby być przyjęte przez ród szejki za wielki nietakt i osłabić jego własną pozycję.

Zupełnie inaczej niż żony traktowane są córki – wydaje się, że wiodą iście bajkowe życie. Czy to prawda? Historią Latify żyje cały świat…

Do tragicznej historii księżniczki Latify, córki emira Dubaju, odwołuję się na łamach swoich powieści „Perska zmysłowość” i „Perska kobiecość”. Przedstawiam jej parokrotne próby dramatycznych ucieczek ze Złotego Miasta, jak nazywany jest Dubaj, które niestety skończyły się niepowodzeniem. Po pierwszej ucieczce księżniczka Latifa została złapana i wtrącona na trzy lata do więzienia, gdzie przeżyła prawdziwą gehennę. Na filmie, który nagrała dla swojego bezpieczeństwa przed następną ucieczkę, opowiada o tym, jak bestialsko była traktowana przez strażników i jak bardzo traumatycznym dla niej przeżyciem stało się jej uwięzienie. Film nagrywany na skromnym tle, na które składały się puste ściany i wypłowiałe, pastelowe zasłony oraz obraz ubranej w zwykły T-shirt przepełnionej smutkiem kobiety zupełnie nie przystawały do wyobrażeń o pełnym przepychu, szczęśliwym życiu księżniczek.

Z drugiej strony jest inna córka emira Dubaju, księżniczka Mahra, która stała się popularna dzięki pokazywaniu w mediach społecznościowych swojego ociekającego niewyobrażalnym bogactwem i rozrzutnego stylu życia. Jej bajkowy pałac warty jest ponad sto dwadzieścia milionów dolarów, kupiony na aukcji najdroższy z jej jedenastu koni – trzy miliony sześćset tysięcy dolarów, zaś utrzymanie samej stajni kosztuje cztery miliony dolarów rocznie. Księżniczka posiada wartą majątek kolekcję luksusowych samochodów, z których wyróżniają się specjalnie dla niej wykonany różowy Rolls-Royce Phantom, Ferrari LaFerrari, złoty Lamborghini Aventator za siedem i pół miliona dolarów oraz Bugatti Chiron warty trzy miliony dolarów, który dostała od swojego ojca jako prezent urodzinowy. Z zapałem oddaje się swojej największej pasji, czyli jeździe konnej i chętnie uczestniczy w wielu akcjach charytatywnych.

To są dwa skrajne przykłady jak może wyglądać życie córek szejków. Natomiast większość z nich oczywiście żyje w bardzo wielkim luksusie i prowadzi swoje różnego rodzaju aktywności, jednak to wszystko odbywa się w ramach ściśle określonych granic, które wyznacza prawo obyczajowe i kulturowe. Z tym wiąże się też to, że najczęściej wychodzą za mąż za mężczyzn wybranych przez ich rodzinę.

Co w sytuacji, kiedy dorosłe już kobiety zapragną żyć innym, niż wymyślone przez ojca, życie?

Photo by mostafa meraji on Unsplash

Wtedy przeżywają straszliwą tragedię tak, jak bohaterka mojej ostatniej powieści „Jestem córką szejka”. Amira, która zakochała się bez pamięci w przystojnym Syryjczyku, musi poradzić sobie z gorącym uczuciem i płomienną namiętnością, które nagle w niej wybuchły, i ogromną presją rodziny naciskającą na jej szybkie małżeństwo z bogatym kuzynem. Próbuje przeciwstawić się woli rodziców, ale nie jest to takie łatwe. I czy w ogóle jest możliwe?

Księżniczka Latifa i jej siostra, księżniczka Szamsa, która również uciekła z wartego kilkadziesiąt milionów funtów rodzinnego majątku w Wielkiej Brytanii, gdzie chciała studiować, na co nie zgadzał się jej ojciec, zostały złapane i przewiezione z powrotem do Dubaju. Tam zostały uwięzione i praktycznie pozbawione możliwości normalnego życia. Na wstrząsającym nagraniu przed swoją drugą ucieczką księżniczka Latifa mówi: Wolność wyboru… Jeżeli ją posiadasz, to uważasz, że jest ci przynależna i naturalna, jeżeli jej jednak nie masz, to jest dla ciebie czymś specjalnym.

Tej wolności przez kilkanaście lat nie miały również cztery córki króla Arabii Saudyjskiej, które były przetrzymywane w koszmarnych warunkach w areszcie domowym za ich postępowe poglądy i walkę o prawa kobiet. Jedna z nich na filmie, który udało im się nagrać, przedstawia w jak straszliwej sytuacji się znajdują: Cierpimy na co dzień. Wydzielamy sobie jedną porcję jedzenia z kończących się i często przeterminowanych zapasów żywności. Pijemy wodę destylowaną. Nie możemy też liczyć na żadną odpowiednią opiekę medyczną.

Najwyższą zaś cenę za sprzeciw wobec woli rodu zapłaciła piękna, saudyjska księżniczka Misha’al, która w wieku dziewiętnastu lat została publicznie stracona sześcioma strzałami w głowę, bo nie wyrzekła się swojej wielkiej miłości. Dramaty córek szejków, również tych znanych mi osobiście, wstrząsnęły mną do głębi i stały się inspiracją do napisania ostatniej powieści. “Złota klatka” nie zawsze jest tym, o czym marzą księżniczki.

 A Pani nie brakuje tej wolności gwarantowanej w państwach zachodnich?

I tak, i nie. Żyjąc tyle czasu w odmiennych realiach we mnie też nastąpiła jakaś zmiana, która sprawiła, że trochę inaczej postrzegam rzeczywistość. Kiedy przyjechałam pierwszy raz do Polski po kilku latach życia na Bliskim Wschodzie pierwsze co mnie uderzyło, to odkryte ciała kobiet. Było upalne lato, więc bluzki na ramiączkach z głębokimi dekoltami, krótkie spódniczki czy spodenki, nikogo tu nie dziwiły, jednak ja odbierałam to jako zbyt duże eksponowanie kobiecego ciała w miejscach publicznych. Gdy kiedyś w Arabii Saudyjskiej jadłam obiad w restauracji w wydzielonym dla rodzin pomieszczeniu, to nagle wszedł do niego kelner, który zapomniał zapukać do drzwi, żebym zdążyła zasłonić twarz. On stanął jak wryty, a ja poczułam się, jakbym była naga.

Przystosowałam się do rytmu życia na Bliskim Wschodzie i doceniam jego atuty. Jednym z nich jest to, że otoczona służbą, która zajmuje się codziennymi obowiązkami związanymi z prowadzeniem domu, mam czas na spotkania z kobietami, poznawanie ich historii, a następnie pracę nad następną powieścią. To mi sprawia dużą radość. Jednak o każde wyjście z domu muszę prosić męża o pozwolenie mówiąc mu dokładnie, gdzie i po co idę. To bywa bardzo frustrujące, szczególnie gdy nie ma go w domu, a ja nie mogę się do niego dodzwonić, bo jest na przykład na ważnym spotkaniu biznesowym. Wtedy mam ochotę po prostu wyjść, zamknąć drzwi i udać się tam, gdzie chcę nie zważając na wszystko. Jednak nie mogę tego zrobić. Biegnę więc do laptopa i z jeszcze większą werwą rzucam się w wir swojej pracy. Pisanie – to jest moja wolność.

Kim Pani była zanim zaczęła pisać książki? Jak została Pani żoną szejka?

Dokładnie opowiadam o tym w mojej książce „Jestem żoną szejka”. Pracowałam w dużej, amerykańskiej firmie farmaceutycznej, która postanowiła otworzyć swoją filię w Dubaju, który wtedy zaczął się bardzo dynamicznie rozwijać. W tym czasie przyjeżdżało tam mnóstwo ludzi z całego świata, którzy mieli nadzieję na zrobienie lukratywnych interesów. Wyrastające na pustyni miasto żyło prawie całą dobę tworząc niezwykle dynamiczną i kreatywną atmosferę. Dla mnie to był czas bardzo intensywnej pracy i zdarzało się, że spałam tylko trzy lub cztery godziny, bo dopracowywałam szczegóły kolejnych projektów lub brałam udział w wielu oficjalnych przyjęciach, które były bardzo ważne dla naszej firmy.

Na jednym z nich pojawił się szejk ze swoją świtą… Oczarował mnie od pierwszej chwili, ponieważ biła od niego duża siła i coś, co przykuwało moją uwagę, intrygowało… Później zaprosił mnie i moje koleżanki na wykwitną kolację na jachcie. I tak to się zaczęło…

Jak to jest żyć w zupełnie innym społeczeństwie, zupełnie innej społeczności, kulturze – tak niepodobnej to tej, w której się wyrastało?

Na pewno bardzo ciekawie. Należy otworzyć się na wiele nowych doświadczeń, które mogą być fascynujące, ale też zdawać sobie sprawę z tego, że dużo sytuacji może być dla nas obcych i trudnych. Bardzo ważna jest nauka języka, który poprzez swoją ekspresję przybliża nam inną kulturę i pozwala na pełniejszą komunikację z ludźmi. Kiedy zaczęłam mówić po arabsku życzliwość moich koleżanek Arabek w stosunki do mnie jeszcze bardziej wzrosła, więc czas spędzany z nimi był dużo przyjemniejszy. Dla mnie niezwykle interesujące było poznawanie innych obyczajów, a szczególnie niezwykle barwnych i hucznych ceremonii weselnych, chociaż zabawa odbywała się tylko w gronie samych kobiet. Uczyłam się od nich tańca brzucha, który jest wyjątkowo kobiecy i zmysłowy. W ogóle sądzę, że jeżeli się żyje w nowej dla nas kulturze, to trzeba z niej jak najwięcej czerpać. Ja dużo skorzystałam z podejścia Arabek do swojej kobiecości, która ze względu na bardzo wyraźny podział ról społecznych, może w pełni rozkwitać. Arabki potrafią być niezwykle seksowne i to niezależnie od ich wieku, wagi czy wyglądu. Starają się być zawsze atrakcyjne dla swoich mężczyzn, którzy potrafią to docenić obdarzając je uwielbieniem i czułością.

Najtrudniejsze w nowej rzeczywistości było dla mnie przyjęcie, że całkowita kontrola mojego męża nad moim życiem jest normą społeczną i kulturową, więc nie mogę tego zmienić. Natomiast ciekawe jest to, jak do tego podchodzą same Arabki. Kiedy spotkania kobiet przedłużały się, to raz po raz zaczynały rozbrzmiewać dzwonki telefonów. To odzywali się ich mężowie z pytaniem, kiedy wrócą do domu, albo wręcz naleganiem, żeby zrobiły to jak najszybciej. Widziałam uśmiechy na twarzach kobiet, kiedy rozmawiały ze swoimi mężami, bo odbierały to jako wyraz troski, tęsknoty i miłości.

Z powodu różnic kulturowych przeżyłam wiele dramatycznych wydarzeń, które opisałam w książce „Jestem żoną szejka”. Jednak tak naprawdę, to miłość jest tym, co pozwala mi przetrwać nawet najbardziej bolesne chwile. Miłość jest najważniejsza.

Photo by Rax Arn on Unsplash

Jak udaje się Pani przez tyle lat utrzymywać w tajemnicy przed mężem i rodziną swoją pisarską karierę. To musi być niezwykłe trudne.

Z pewnością tak jest, ale to właśnie ta segregacja płci, o której tak dużo wcześniej mówiłam, mi na to pozwala. Spędzam czas wśród kobiet, które opowiadają mi swoje historie, które stają się inspiracją do moich następnych powieści. Mąż wieczorem często wychodzi na swoje męskie spotkania dzięki czemu mogę poświęcić się tylko pisaniu. Dużo też podróżuje w sprawach biznesowych i wtedy mam możliwość pracy przez cały dzień czy noc.
Jednak od czasu do czasu ogarnia mnie przeraźliwy strach, że kiedyś prawda wyjdzie na jaw. To nie jest przyjemne uczucie.

Twierdzi Pani, że w świecie arabskim burka nie jest postrzegana jako zniewalająca. Proszę powiedzieć coś więcej na ten temat.

Obszerny strój, który zakrywa ciała kobiet jest następną barierą, która odgradza ich od mężczyzn, a tym samym pełni funkcję ochronną przed niewłaściwym wobec nich zachowaniem. Z punktu widzenia muzułmanów jest on manifestacją czynności i niewinności kobiety, której tym samym nadaje im uhonorowaną pozycję w społeczeństwie. Dzięki temu strojowi mężczyźni uczą się respektu wobec kobiet, co podnosi wartości moralne całej społeczności.

Muzułmanki mówiły mi, że w takim stroju czują się po prostu dużo lepiej w przestrzeni publicznej, gdyż to pozwala im zachować godność osobistą i dodaje pewności siebie. Dla nich to właśnie burka daje im wolność, bo w niej mogą się swobodnie poruszać nie narażając się na niepotrzebne zaczepki czy ocenę ich wyglądu zewnętrznego. Chcę podkreślić, że dla wielu kobiet taki strój jest ich osobistym wyborem wynikającym z osobistych przekonań, a nie przymusem.

Co ciekawe wiele amerykańskich feministek i socjolożek uważa, że eksponowanie kobiecego ciała, które widzimy w reklamach, filmach, a ostatnio w mediach społecznościowych, prowadzi do uprzedmiotowienia kobiet. Kreowany jest nierealny wizerunek standardu idealnego wyglądu, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To z kolei prowadzi do wielu frustracji, czy wręcz depresji u kobiet, które nigdy nie osiągną tej nierzeczywistej prezencji.

Moje koleżanki muzułmanki często powtarzają, że zakrycie się powoduje, że pierwszeństwo otrzymują zalety umysłowe i cechy osobowości, a nie uroda i ciało. Przyznam się, że faktycznie, kiedy z kimś rozmawiam, będąc cała zakryta, to jestem pewna, że najważniejsze jest to, co mam do powiedzenia, a nie jak wyglądam. Myślę, że można stwierdzić, że ma to też swoje dobre strony.

 Jaka jest Pani opinia na temat tego, co dzieje się właśnie z prawami kobiet w Afganistanie?

Ta sytuacja łamie moje serce. Moja pochodząca ze Stanów Zjednoczonych przyjaciółka wykładała parę lat na amerykańskim uniwersytecie w Afganistanie. Kiedy mnie odwiedzała opowiadała z jakim entuzjazmem Afganki podchodzą do nauki i jak bardzo są głodne wiedzy, która później pozwoli im pracować i spełniać swoje marzenia. Teraz nagle te plany, jak również ich podstawowe prawa, zostały im zabrane. Mężczyźni, i nie mam tu na myśli tylko tych z Bliskiego Wschodu, ale również tych z wielkich, światowych mocarstw, walczą o swoje wpływy i pieniądze ponad głowami kobiet, ale to właśnie one płacą za to najwyższą cenę.

„Wojna… Wojna mężczyzn… Boleść i cierpienie niewinnych dziewcząt.” – Napisałam w powieści „Jestem nieletnią żoną”. I kobiet. – Dodam teraz. I to mnie najbardziej boli. Najgorsze jest to, że Afganistan nie jest jedynym krajem, w którym o losie kobiet decydują mężczyźni. Niestety.