Go to content

Kuba Błaszczykowski: jestem dumny, że wygrałem swoje życie

Kuba Błaszczykowski: jestem dumny, że wygrałem swoje życie
Kuba Błaszczykowski i Gosia Ohme

Są takie historie, które trudno sobie wyobrazić nawet w najgorszych snach. Jego to spotkało. W jednej chwili stracił wszystko, ale w swoim życiu udowodnił, że można naprawdę wiele odzyskać, jeśli tylko nigdy nie stracimy wiary w siebie. Gościem nowego podcastu Małgosi Ohme Lajf noł makeup jest Kuba Błaszczykowski. Cała rozmowa na kanale YT Gosia Ohme i Spotify.

To było ekstremalnie trudne. Straciłeś właściwie w jednym momencie obydwoje rodziców. Jak Ty sobie z tym poradziłeś? Jak myślisz, co ci pomogło wtedy?

Myślę, że piłka nożna właśnie. To była taka moja odskocznia, całe moje życie i myślę, że to mi dało, że wychodząc na trening czy na mecz, to był moment, gdzie zapominałem o wszystkim. O tym, co się dzieje dookoła .Nieraz dostaję teraz pytanie, co byś robił, gdybyś nie grał w piłkę? No i powiem szczerze, że nie mam pojęcia, co ja bym robił. W szkole, jak nie dostałem za dobrej oceny i wracam do ławki, pani nauczycielka mówi – Błaszczykowski, co z ciebie będzie? A ja mówiłem, będę piłkarzem. Spotykam się z tymi paniami po latach, i oczywiście tak wspominamy te moje lata młodości, i pani mówi do mnie, że w sumie po 3, 4 latach takiego nam odpowiadania – zaczęliśmy w to wierzyć. Nie wyobrażałem sobie nic innego poza piłką nożną. Naprawdę to było całe moje życie. Myślę też, że trochę ta piłka nożna uratowała to moje życie.

Przez te lata trochę poznałem siebie, poznałem swój charakter. Ambicja to nie jest taka prosta rzecz. Ambicja to też jest trucizna, szczególnie później to zrozumiałem, w latach późniejszych, gdzie naprawdę człowiek musi sobie dobrze to w głowie poukładać, żeby właśnie zapanować też nad ambicją. I to nie jest prosta rzecz. Szczególnie jak jeszcze jesteś w sumie wychowywany w duchu sportu. Jak biegniesz nawet 100 m albo kilometr, to zawsze chcesz być pierwszy. Fajną rzecz mówi u mnie w filmie Klopp (Jurgen Klopp, trener – przyp. red.), że ja nie jestem dobrym przegranym. Ale większość zwycięzców nie jest. I to jest coś takiego, co myślę, obrazuje i te słowa pokazują wiele.

(…)

To było możliwe wrócić do beztroski po tym wszystkim?

Ja to tak czuję, że tak było wtedy. Dobrze się czułem, jak przebywałem z kimś. Nie musiałem o pewnych rzeczach myśleć. Najciężej było, jak byłem sam. Tak mamy w życiu, że jak jesteśmy sami, no to zaczynamy się zastanawiać nad swoimi problemami. Nazywam, że w sumie jest nas dwóch. Jeden, który mówi odpuść, a drugi, który mówi walcz. Jestem pomiędzy i teraz, którego wysłucham? Natomiast kiedy masz ludzi, kolegów, przede wszystkim ludzi wokół siebie, to człowiek nie jest sam i nie myśli wtedy o rzeczach które no są istotne.

Były momenty, w których czułem się beztrosko, naprawdę, potrafiłem się odciąć. Oczywiście, że to nie trwało długo i oczywiście, że to nie było proste.

To wracało do ciebie?

Tak. Myślę, że to jest to jest nieuniknione.

To wraca całe życie?

Tak.Nie da się zapomnieć i dwa, nie chcę zapomnieć, po prostu to jest moje życie i biorę je takie, jakie jest. Cóż, mimo tego wszystkiego i tych wszystkich problemów, czy myśli związanych z tym. Biorę to.

Mówiłeś w filmie o takim miejscu, pustym miejscu. Czym jest to puste miejsce? Twoje puste miejsce.

Nie jestem w stanie już tego miejsca zapełnić. Tak zdaję sobie sprawę z tego i jakby tłumaczę sobie to trochę też w ten sposób, że nic się nie dzieje na zawsze, tylko dzieli nas czas, który musi upłynąć, żebyśmy być może za chwilę się spotkali. Tak sobie to tłumaczyłem, ta myśl mocno mi pomagała.

A w tym pustym miejscu jest miejsce dla twojego ojca?

Tak. Potrzebowałem czasu, żeby pewne rzeczy zrozumieć i potrzebowałem czasu, żeby też nie skupiać się już na samej przyczynie, tylko skupić się też trochę na skutku i na tym, dlaczego pewne rzeczy tak się wydarzyły, jak się wydarzyły. I przeanalizować trochę taki jego profil psychologiczny. I w sumie zdaję sobie sprawę z tego, że mam cechy mocniejsze charaktery odziedziczone po ojcu. Też przez pryzmat swojego doświadczenia, tego ile trzeba pracy włożyć i ile trzeba nad sobą pracować, żeby pewne rzeczy zrozumieć. Myślę, że w jakimś tam stopniu jestem w stanie sobie wyobrazi z czym on się mierzył.

Myślę, że tam najważniejszą rolę odegrał alkohol, ale ten alkohol pojawił się trochę też dlatego, że ambicja, którą miał i to, że czuł, że mógł zrobić więcej, bo z tego, co nawet sobie dobrze przypominam zrobił cztery fakultety, ta ambicja go trochę zjadała, a odskocznią później był alkohol. Połączenie tego tej ambicji z alkoholem – było po prostu mieszanką wybuchową.

Czy to mu wybaczyłeś?

Tak. Z ojcem się widziałem po tym wszystkim jeszcze, akurat wtedy grałem za granicą, ale jak był cięższy moment to mieliśmy kontakt i staraliśmy się, jak mogliśmy pomagać. (…)

Twoje spotkanie z mamą trwało 10 lat i tak sobie myślę, że to, co też ona ci ofiarowała, to chyba to, że ona cię nauczyła kochać.

Myślę, że jak każda mama, to jest akurat aż nadto widoczne i jak tak sobie patrzę z boku, nawet idąc na ulicy, to z reguły jest to widoczne, że ta miłość matki jest inna niż miłość ojca.

Właśnie. Tylko że była za krótko, ale jednak była na tyle długo, że potrafiła cię tego nauczyć. Jednak miałeś już 10 lat i tak sobie myślę, że dzięki temu udało ci się stworzyć dzisiaj tak piękną rodzinę, bo twoja żona to naprawdę wspaniała kobieta. I mam wrażenie, że też się wiele nauczyła...

Na pewno. Zmieniła moje podejście mocno. Oczywiście rozmawiamy teraz i ja mówię, że się zmieniłem i tak dalej, ale to jest część tego wszystkiego, że zacząłem rozumieć.