Wrzuciłaś wczoraj zdjęcie z wakacji. Obejmujesz na nim M. „My. Zawsze. Razem. Rodzina”. Trochę to tandetne, nie sądzisz? Ale niech ci będzie. Problem w tym, że od dwóch lat sypiam z twoim mężem. Tak, to ja jestem jego delegacją. Ja jestem jego wieczornymi wyjściami z kolegami.
Nie martw się, nie zostawi Cię. Zresztą ja już z nim skończyłam. Jeszcze tydzień przed wakacjami pisał do mnie: nie odchodź, tęsknię, nie wiem, co robić.
Ale nie gwarantuję Ci, że nie zdradzi Cię znów.
I powiedz mi: Czy ty jesteś ślepa?
Nie będę się też przed tobą tłumaczyć. Przepraszać. Ja jestem wolna, nikogo nie zdradzałam. To on mnie poderwał. Mamy wspólnego kumpla, spotkaliśmy się na koncercie. Zaczęliśmy tańczyć. Twój mąż bardzo mi się spodobał, inaczej: zwaliło mnie z nóg. Nie czuję często takie rzeczy, wcześniej zakochana byłam tylko raz. Mój związek trwał 10 lat. Drugi raz poczułam to właśnie przy M. Gdy kumpel mi powiedział, że jest żonaty, wzięłam nogi za pas i zmyłam się z koncertu.
Napisał jeszcze tego samego wieczoru. Potem pisał kolejne dni.
Walczyłam ze sobą. Ale to tak naprawdę był wybór między Tobą, a mną.
Dlaczego miałam wybrać Ciebie? Nawet się nie znamy.
Dużo słyszałam o M. Że jest odpowiedzialny, że jest świetnym ojcem dla waszych dwóch bliźniaczek, że zawsze o was dbał. To ty ponoć tego nie doceniałaś, traktowałaś go źle. Albo tak jakby to wszystko Ci się należało. Ta miłość, ta jego troska, opiekuńczość.
I powiedz mi: Dlaczego uważałaś, że masz kogoś raz na zawsze?
Nie mamy nikogo raz na zawsze, o relację trzeba dbać, Ty miałaś na to wywalone.
Jeździłaś sobie z przyjaciółkami na wakacje, zostawiałaś mu dziewczynki, wyjeżdżałaś z matką na weekendy zamiast z nim. Był samotny. Związek to partnerstwo, nie usługiwanie komuś. Myślałaś, że on tak zawsze będzie na służbie?
Nie, nigdy nie mówił o Tobie źle. Wiem to od naszego kumpla.
Już pierwszy seks miedzy nami był boski. Piliśmy wino i gadaliśmy do rana, powiedział, że czuje się jak nastolatek. Że czuje, że żyje. Następnego dnia była niedziela. Ze spaceru z Tobą pisał; „myślę, zwariuję, chcę cię znów poczuć?”
Że moja wina?
A po co łaziłaś w nieseksownej piżamie, miałaś nieogolone nogi i ciągle bolała cię głowa? Przecież on jest tylko człowiekiem, pragnął seksu i bliskości.
Tak, wszystko mu dałam. Eksperymentowaliśmy i doświadczaliśmy siebie. Nie mogłam chodzić przez trzy dni po jego wizytach u mnie.
I powiedz: Naprawdę nie pachniał mną? Nie czułaś tego?
Nie oczekiwałam wiele poza seksem. To on powiedział pierwsze: „kocham”, to on podjeżdżał o ósmej rano z kawą i świeżymi bułkami.
Miał drugi telefon, żeby swobodnie się ze mną kontaktować.
Mówił: nigdy przy nikim tak się nie czułem, jesteś najmądrzejszą dziewczyną, którą znam, jesteś najlepszą kochanką, jesteś…
I ja to wszystko przy nim czułam. Czułam się właśnie taka.
A teraz coś dobrego dla ciebie
Nie jestem głupia i w pewnym momencie zaczęłam zauważać swoją rolę. Mam go napędzać i dodawać mu energii do życia z Tobą, mam być jego wentylem, bo on po męczącym weekendzie z Tobą i Twoimi pretensjami przyjeżdżał do mnie, jak dzieciak potrzebujący przytulenia, jak zbity pies szukający dobrego dotyku.
To by było na tyle.
Wasz związek zaczął żyć, bo ja go doładowywałam swoją energią.
Szybko zrozumiałam, że nie odejdzie. Bo wciąż Was kocha. Kocha nas obie. Ale jednak najbardziej Wasze córki.
Tak, jeszcze w tym tkwiłam, bo byłam zakochana po uszy, jeszcze dawałam mu wszystko, czego potrzebował. Ale miałam dość. Nie rozczulały mnie już śniadania, ukradzione godziny, nie słuchałam wyznań. Nie chciałam też już słuchać o Tobie.
Zastanawiam się teraz, jak będziecie żyli bez mojej energii. Kto nakarmi Twojego męża skoro tego nie umiesz. Weź się błagam, otrząśnij. Skończ z tymi głupimi zdjęciami na fejsie i iluzją. Gadaniem, że on na pewno by Cię nie zdradził. Kobietooo, on Cię zdradzał dwa lata i robiłby to wciąż!
Ogarnij się, zajmij się nim, przytul go, powiedz, że jest ważny.
Bo prędzej czy później znów sobie kogoś znajdzie.
A Ty, paradoksalnie, będziesz myślała, że to Twój, Wasz najlepszy czas.