– Nie wydam go, nie mogę, nie zrobię mu tego – powiedziała pewna znajoma, kiedy odkryła, że jej brat, żonaty ojciec dwójki dzieci prowadzi podwójne życie. – Czy więzy krwi są naprawdę ważniejsze niż szczęście dwóch małych chłopców i ich matki? – zastanawiałam się głośno. Gdzie leżą granice lojalności i czy naprawdę jesteśmy ją winni bezwarunkowo naszym najbliższym?
Agata ma 30 lat. Jej ojciec był w domu agresywny, jako dziecko nieraz była świadkiem wyzwisk, krzyków i awantur. Ale nikomu nie wolno było jej się z tego zwierzyć. – Jeśli powiesz komuś o tym, co się wydarzyło – powiedział jej kiedyś ojciec po „kolejnym razie” – to znaczy, że nie jesteś godna, żeby być częścią naszej rodziny. To znaczy, że jesteś obca, nie należysz do nas. Tylko obcy mógłby tak postąpić.
Agata milczała więc, dusząc w sobie rodzinną, okrutną tajemnicę. Mama milczała razem z nią. W końcu sama kiedyś usłyszała od swoich rodziców: ”Kobieta, która zostawia męża, jest zwyczajną dziwką”. Nie robi się tego mężczyźnie, który cię wybrał. Jej córka rosła w przekonaniu, że nie ma wyjścia, że jeśli powie, że mamie i rodzeństwu dzieje się krzywda, postąpi źle i niewybaczalnie, na zawsze utraci miłość najbliższych. Dziś płaci za to milczenie wysoką cenę. W relacjach z innymi ludźmi jest wycofana, samotna. Nie potrafi zaufać, otworzyć się głębiej. Ma żal do swojej matki, choć jest z nią bardzo silnie emocjonalnie związana. Jej dotychczasowe związki nie były idealne, ale kiedy działo się w nich naprawdę źle, nie potrafiła nikomu o tym powiedzieć.
Przyjaciółka Beaty zaplanowała odejście z pracy. Od dawna nie układało jej się z szefem, zaplanowała więc założenie własnej firmy i pewnego dnia oświadczyła, że odchodzi. Od Beaty zażądała dowodu lojalności. – Przyszłyśmy tu razem, uważam, że powinnaś odejść razem ze mną. Jesteś mi to winna – namawiała ją. –Tak właściwie to dzięki mnie jesteś tu, gdzie jesteś. Teraz powinnyśmy razem zbudować coś nowego.
Kiedy Beata nie zdecydowała się zaryzykować stabilnej i dobrze rokującej posady, przyjaciółka zaczęła zostawiać jej wiadomości pełne wyrzutów. „Zawiodłam się na tobie” – wystukuje SMS-y. – „Jesteś nielojalna” – pisze w mailu. Poczucie winy osacza Beatę, ale ostatecznie postanawia ograniczyć kontakt z przyjaciółką.
Mateusz jest nałogowym alkoholikiem, jest także nerwowy i wybuchowy. Właśnie rozwodzi się z żoną. W sądzie jego rodzice zeznają na jego korzyść. Więc nie pamiętają, żeby zaniedbywał dzieci, żeby stosował przemoc. Są prawie pewni, żeby był wzorowym ojcem. W stosunku do nich jest przecież cudownym dzieckiem. Co będzie jeśli sąd ograniczy mu kontakty z córkami?
– To nasz syn, chcemy dla niego jak najlepiej – mówią synowej przez telefon. – Nie trzeba przecież mówić wszystkiego. Bądź lojalna, dzięki niemu masz gdzie mieszkać i za co żyć.
Ilu ludzi, tyle historii czyjejś (nie)lojalności. Każdy z nas znalazł się, bądź znajdzie się choć raz w życiu w sytuacji, gdy jego sumienie zostanie poddane próbie. Jak postąpić? Komu i czemu być wiernym? Wystarczy wziąć sobie do serca jedną regułę. Lojalność w stosunku do najbliższej osoby nie obowiązuje, jeśli:
– na skutek jej działań komuś dzieje się krzywda,
– na skutej jej działań tobie dzieje się krzywda i popadasz w kłopoty,
– jej działania uderzają w twoje poczucie tego, co jest dobre, a co złe.
Nie ma lojalności bezwarunkowej, nie wierz w ten stereotyp.
Jeśli najbliższa ci osoba błądzi, nie masz obowiązku kryć jej za wszelką cenę. Lojalnym trzeba być przede wszystkim wobec samego siebie. Nie wymaga to wielkiej odwagi, ale życia według pewnych zasad i wybierania zawsze prostej drogi – drogi prawdy. Jeśli starając się być przede wszystkim w porządku wobec kogoś, a dopiero potem w stosunku do siebie, czujemy się źle, to najlepszy znak, że obraliśmy najgorsze z możliwych rozwiązanie.