Jest taki dzień w roku – niepodobny do innych. Dzień kiedy zapominamy o tym, co najważniejsze byleby zdążyć przed pierwszą gwiazdką, nie przypalić cebuli do pierogów i usiąść do wigilijnego stołu. To dzień, kiedy z jednej strony wszystko wydaje się takie radosne, wyczekiwane, kiedy nie dostajemy gorączki na dźwięk piosenki „Last Christmas”, jesteśmy pełni miłości i zrozumienia, a z drugiej – oddalibyśmy wszystko, żeby się skończył jak najprędzej.
Podobno Wigilia, i przygotowania do niej, według badań psychologów, wywołuje równie silny stres jak ten towarzyszący rozwodowi lub utracie osoby najbliższej. Dlaczego? Jeśli jesteśmy na tyle odważni, żeby wymieść całoroczne śmieci spod dywanu, to odpowiedź będzie bardzo prosta. Boże Narodzenie i wieczór wigilijny to doskonały czas, żeby rozprawić się z trupami w szafie, konfliktami rodzinnymi, długo skrywanymi uczuciami. To magia tego wielkiego stołu, do którego siadamy gromadnie, ubieramy się pięknie, trzymamy fason, dopóki ktoś przez przypadek nie uderzy w stół…
Tak poznajemy Adama, głównego bohatera filmu Piotra Domalewskiego – „Cicha noc”. Wraca z Holandii, do której, jak miliony innych Polaków, wyjechał w poszukiwaniu pracy, zarobków, lepszego życia. Wraca z dobrą nowiną, bo Wigilia, cała rodzina w domu, okazja, by podzielić się nowymi planami na życie. I dziewczyna w ciąży, i perspektywa na pieniądze większa, byleby plan się powiódł – ojciec musi wyrazić zgodę na sprzedaż domu po dziadkach…
„Cicha noc” to zasłużenie nagrodzony Złotymi Lwami na festiwalu w Gdyni obraz. Żaden to film wybitny a zwyczajnie i po ludzku mądry, uczciwie zrobiony – prostymi, szlachetnymi narzędziami. Po raz pierwszy nasza rodzima kinematografia pozwoliła nam się w tym roku przed Świętami: zachwycić – Listami do M3 i zreflektować. Bo z „Cichej nocy” nie wychodzi się bez refleksji, dlatego wybierając się na ten film, przygotujcie się, że oprócz znakomitej obsady i wartkiej akcji, dostaniecie rykoszetem prosto w serce. Bo film boli. Boli ta polska prawda życiowa, kiedy nawet w najtrudniejszych relacjach, nie zawsze wyjaśnionych, siadamy do stołu – bo usiąść trzeba. Taka tradycja. Boli ta polska prawda o nas samych, o tym, że zawsze mamy za mało, że jesteśmy nieobecni, że tak bardzo chcemy być lepsi. Jakie to polskie – napisałam, a powinnam napisać, jakie to nasze…
Jeśli macie odwagę zatrzymać się na chwilę, to idźcie do kina na „Cichą noc”, być może każdy z was odkryje dla siebie coś innego i postanowi przede wszystkim, żeby w Wigilię, było po prostu – mniej a wtedy słowo RAZEM, oznaczać będzie dużo więcej …
„Cicha noc” już w kinach. Na film zaprasza MULTIKINO