„Wiesz, tak chciałabym mieć romans” zwierza mi się przyjaciółka. Śmiejemy się, bo zdrada to coś tak abstrakcyjnego… ale jednak możliwego.
Ona w długoletnim związku, w którym znikoma ilość deficytów przykrywana jest tym, co dobre. Fajną są parą, co prawda już bez fajerwerków, bez uniesień, ale w końcu czy motyle w brzuchu można czuć przez całe życie przy jednym facecie? Przy facecie, którego znasz na wylot i nie ma w tym nic złego, bo dzięki temu czujesz się przy nim bezpiecznie. Wiesz na co go stać, kiedy możesz na niego liczyć, on daje ci pewność stałości waszego związku
„Chciałabym znowu poczuć te motyle w brzuchu” – wzdychamy obie. Bo z jednej strony mamy wszystko – dom, rodzinę, dzieci, a z drugiej gdzieś nas ciągnie, coś nas gna. Czasami trochę bardziej uwiera codzienność, a my byśmy jeszcze chciały tak z pasją, namiętnością i ogromnym pożądaniem. I choć ten seks jest zdecydowanie lepszy niż wiele lat temu, to jednak tej iskry tych pierwszych przypadkowych dotknięć czasami brak.
Zdrada jest atrakcyjna, czyż nie? Pamiętam Magdę, która miała romans. Od razu było widać, tego błysku w oku nie da się ukryć, tego uśmiechu, który pojawia się w zamyśleniu. Była szczęśliwsza, aż promieniało od niej radością.
Słyszeliście te historie, gdy ze zdrady rodziła się przepiękna miłość. Ile znacie takich par, które mając romans podjęły decyzję o odejściu od swoich dotychczasowych partnerów i stworzyło cudowny związek.
Pamiętam rozmowę z pewną kobietą. Zdradzała męża przez dwa lata, aż postanowiła od niego odjeść. Facet, z którym miała romans zostawił swoją żonę. Ich patchwork to jeszcze czwórka dzieci, po dwoje z każdego małżeństwa i jedno ich wspólne. „Nigdy tak nie kochałam, z nikim nigdy nie było mi tak dobrze, przy żadnym mężczyźnie tak się nie czułam” – opowiadała. A ja myślałam: „Matko, przecież życie jest tylko jedno, a co jak już nigdy tego nie poczuję?”.
Zdrada niesie nadzieję na lepsze życie. Na to niezwykle atrakcyjne, pełne emocji, kolorowe, kiedy masz wrażenie, że cały świat się do ciebie uśmiecha. To wtedy czujesz się niezwykle atrakcyjna, zaczynasz myśleć o sobie dobrze, w końcu skupiasz się bardziej na sobie, dbasz o siebie. Każdy dzień niesie jakąś niespodziankę, jest niewiadomą, a to dla ciebie tak ważne – wyrwać się z tych okowów szarej codzienności. Przecież tyle razy powtarzałaś, że musicie coś zmienić, że powinniście popracować nad waszym związkiem, że się mijacie i chyba nie zauważacie. Ale mimo twoich uwag, nic nie się zmienia, Cały czas trwacie w tym układzie małżeńskim, jakby naturalnym było, że na pewnym etapie coś zamiera, coś wygasa i należy się z tym pogodzić.
Romans – lustro naszych braków i tęsknot w miłości, która miała być na całe życie. Romans wypełnia całą pustkę, która jest w nas, pozwala ponownie nabrać powietrza głęboko w płuca i odetchnąć z radością, że jestem, że żyję, że czuję się kochaną, zaopiekowaną. Że nie pozostaję jedynie matką, żoną, ale nadal mam w sobie tę nieuchwytną atrakcyjność, która w końcu kręci jakiegoś faceta.
Te spotkania po kryjomu, wyjazdy, to nic, że okupione kłamstwem – przecież inaczej się nie da. Nie myślałaś, że to cię będzie kręcić, że odnajdziesz się w tych szeptach, oszustwach, udawaniach. A jednak.
Gdzieś w myślach już układasz sobie życie na nowo. Z nim, z tym, który jest tutaj i kocha do utraty tchu. Który akceptuje ciebie taką jaką jesteś. Bo dziś jesteś już dojrzałą kobietą, która wie czego chce, która potrafi mówić o swoich potrzebach, a o których dotychczasowy mąż nie chce słuchać – bo tyle lat się znacie, że on nie przyjmuje, że coś się mogło zmienić, że ty się zmieniłaś.
Miłość po romansie jest inna. Ta miłość jest mądra, wyrozumiała i cierpliwa, bo oboje jesteście po przejściach, bo postanowiliście być razem wbrew wszelkim przeciwnościom. To daje siłę i zespala. To daje kopa do działania, do bycia jeszcze lepszym, do stworzenia związku tak zupełnie innego od małżeństwa, które się rozpadło.
„Zdrada, to najlepsze, co mogłoby mi się przytrafić w życiu” – usłyszałam jakiś czas temu od kobiety nieszczęśliwej w swoim małżeństwie. Romans to szansa na lepszy związek. To szansa na powiedzenie: „Nigdy już nie popełnię tych samych błędów”. I faktycznie, wiele tych związków, których początkiem była zdrada, zbudowanych zostaje na solidnych podstawach doświadczeń.
„To jest coś zupełnie innego” – powiedziała Aśka, która odeszła od męża i związała się z mężczyzną, z którym miała romans. Jest dzisiaj szczęśliwa, niczego nie żałuje, patrzy z miłością na niego, a on na nią z czułością, jakby odnaleźli siebie po latach. „Cieszę się, że pozwoliłam sobie na tę szansę” – mówi.
Tak, zdrada jest atrakcyjna. Pozwala uciec przed problemami, znaleźć usprawiedliwienie na to, że nie wyszło, że się nie udało, że nie chcemy już walczyć o to, co trwało przez lata. Pociąga nas to, co nowe, pełne niespodzianek. Rozwiązanie w efekcie okupione ogromnymi kosztami. Czy zawsze warto?