Wstrząsnęła mną sprawa czternastoletniego Kacpra. Chłopak popełnił samobójstwo, ponieważ zaszczuli go rówieśnicy. Tylko dlatego, że był inny… Nie! Wróć… inny to nie jest odpowiednie słowo. Był takim samym – normalnym – nastolatkiem jak jego koledzy. Może inaczej się ubierał, może bardziej dbał o siebie. Nazywano go gejem. Nie ma znaczenia, czy nim był. Liczy się fakt, że tak bardzo zatruto mu życie, że postanowił z nim skończyć.
Od kilku dni wielką popularnością cieszy się w Internecie fragment programu telewizyjnego w którym nieobyta w świecie dziewczyna wyznaje, że jej ulubionym gatunkiem ryb są… filety. Czytam komentarze pod tym filmikiem i … „kretynka” to jedno z najbardziej łagodnych określeń. Wylały się na nią takie wiadra pomyj, że niejeden by tego nie zniósł. Rzecz jasna stacja oczarowana popularnością filmu postanowiła opublikować kolejne fragmenty z „mądrościami” tej dziewczyny. Wszystko ku uciesze gawiedzi tak, by dziewczynę ośmieszyć jeszcze bardziej.
Kolejny przypadek to moja znajoma, która wzięła udział w innym programie telewizyjnym. To wspaniała, mądra, wrażliwa dziewczyna i jestem zaszczycony mogąc nazywać się jej znajomym. Może nieco zbyt wrażliwa, co rzecz jasna z całą brutalnością postanowiła wykorzystać stacja TV. To jak została przedstawiona w programie nie ma nic wspólnego z tym jaka jest naprawdę. A nie muszę chyba pisać, że nie przedstawili jej w korzystnym świetle. I znowu… w Internecie pojawiły się komentarze, które ranią.
Sam jakiś czas temu zostałem zakwalifikowany do programu telewizyjnego. Pierwszego dnia – jeszcze podczas castingu podpisałem w ciemno umowę, w której był zapis, że jeśli z mojego powodu zdjęcia nie zostaną dokończone, będę zmuszony ponieść karę finansową w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Podpisałem. Dopiero później okazało się, jak bardzo ten program jest reżyserowany i jak bardzo… nie podoba mi się sposób, w jaki chciano mnie przedstawić. Ja mam to szczęście, że pochodzę z prawniczej rodziny i… udało mi się „wymiksować” z tego programu. W przeciwnym razie też musiałbym się mierzyć z setkami nieprzychylnych komentarzy. Każdy mógłby mnie anonimowo i bez konsekwencji… obrzygać.
Zastanawia mnie dlaczego z taką łatwością przychodzi nam szastanie opiniami na temat innych. Dziwi mnie, że komukolwiek chce się tracić czas, by wypisywać komentarze pełne jadu. Nie jestem w stanie pojąć co to ma na celu? Przecież życie byłoby o wiele piękniejsze gdybyśmy pisali tylko słowa miłe – pochwały, wyrazu uznania, komplementy, a jeśli ktoś wyda nam się niesympatyczny, niezbyt bystry – spuszczalibyśmy na to kurtynę milczenia.
Nie mogę pojąć, co kieruje ludźmi, którzy wypisują w Internecie tak straszne rzeczy. Czy to poczucie frustracji, że komuś innemu się udało, a mnie nie? Czy satysfakcja, że oto pojawił się ktoś, kto jest być może głupszy od nas samych? Czy to nuda tak bezbrzeżna… Nie wiem! Przecież z nudów można zrobić dziesiątki dużo bardziej konstruktywnych rzeczy. A przy tym nikogo nie ranić.
Słowa, które rzucamy często bezrefleksyjnie mają olbrzymią moc. Nawet te wypowiedziane nieopatrznie mogą zniszczyć komuś życie. Rozumiem, że w Internecie nie dowiemy się, jaki przyniosły efekt. Chyba, że będzie on tak tragiczny jak w przypadku nastoletniego Kacpra. Jest dużo większa szansa, że to słów wypowiedzianych w życiu codziennym będziemy żałować. Słów, których, kiedy już pójdą w eter, nie da się odwołać czy zapomnieć. Takich, że gdy już padną – nic nie będzie takie jak przedtem. Tak jest – słowa mogą zniszczyć wiele. Nawet w miłości – bywają afrodyzjakiem, ale i katem dla uczucia.
Pamiętajcie o tym, że jeden pozornie niewinny, często w afekcie napisany komentarz, jedno słowo za dużo może w najlepszym przypadku zatruć komuś dzień, a w najgorszym – zniszczyć całe życie. I po co wam świadomość, że jesteście tego sprawcami? Nie lepiej napisać komuś coś miłego?