„Dobre słowa, które pozwoliły mi rozwinąć skrzydła” to nasz konkurs i marki Biolaven, w którym chcemy, żebyście przypomniały sobie słowa, które odmieniły wasze życie. Słowa pocieszenia lub motywacji. Opublikujemy wszystkie, nagrodzimy wybrane odpowiedzi. Na początek cztery pierwsze listy od Was. Dziękujemy i czekamy na więcej!
Dwa lata temu spotkałam człowieka, który dostrzegł we mnie więcej niż inni, niż ja sama. Pokazał mi spojrzenie na świat, który gdzieś w środku wiedziałam, że istnieje, ale ciężko mi było samej do niego dotrzeć. Mimo, że relacja była czysta, bez podtekstów, przyniosła do mojego świata wiele dobra, pozytywnych wibracji, magii. Powiedział mi, że w życiu nie ma przypadków, że energia podąża za uwagą, że życie to coś więcej niż świat zewnętrzny, że to o czym marzę spełni się jeśli będę to sobie wyobrażać… Tych słów było dużo, były mądre i na zawsze już będą we mnie tkwiły. Pierwszy raz medytowałam. Wspaniałe uczucie wyciszenia, spokoju i radości, zajrzenia w głąb siebie. Dziś, kiedy kontakt już jest mniejszy, prawie zerowy wiem, że musieliśmy się spotkać, żebym urodziła na nowo by docenić cud życia, by odnaleźć swoją drogę, by śmiało iść przed siebie, a z każdego wydarzenia wynieść lekcję, bo wszystko jest po coś nawet łzy, smutek, złość. Teraz kocham życie, kocham siebie i każdy dzień.
„W moim przypadku dobre słowa na początku dotkliwie bolały. Uwierały i dały do myślenia. Kiedy trafiłam na terapię z powodu depresji wszystko, co zostało tam powiedziane zanim uskrzydliło i pomogło uciskało i ściskało mi gardło. ,,Dlaczego jestem autoagresywna, dlaczego innym wybaczam zawsze, sobie nigdy? Dlaczego siebie tak okropnie traktuję?” Aż przyszedł czas na zrozumienie, wyciągnięcie wniosków i zaopiekowanie się sobą. Teraz zawsze szklanka jest do połowy pełna, a ja opiekuję się sama sobą z największą troską i codziennie powtarzam ,,a ja się lubię! tak bardzo się lubię.” Jestem też otwarta na dobre, mocne słowa, które leczą duszę”.
„Dobre słowo które zmieniło moje życie usłyszałam od mojej mamy. Kiedy w moim życiu nastąpił kryzys ona zawsze była przy mnie. Powiedziała mi wtedy „jesteś wartościową osobą, żyj tak jak ty chcesz, a nie tak jak dyktują Ci inni”. Po tych słowach przepłakałam całą noc, zdałam sobie sprawę z tego, że moja mama ma rację. Całe gimnazjum i liceum żyłam dopasowując się do innych ludzi, nigdy nie miałam swojego zdania i byłam raczej na uboczu. Te słowa usłyszałam na przełomie liceum i studiów, teraz jestem na 4 roku studiów. Teraz kocham swoje życie i już nigdy nie dam nikomu decydować o tym co myślę”.
„Pierwszym przełomowym momentem w moim życiu był wyjazd na studia do innego miasta. Po namowach koleżanek i przejrzeniu oferty uczelni zdecydowałam się na Toruń – oddalony od mojego rodzinnego miasta o prawie 500km. W marzeniach wszystko wyglądało wspaniale – nowe miasto, nowe znajomości, nowa ja. „Będzie wspaniale” myślałam każdego dnia. Papiery złożone, wakacje minęły, przyszedł czas pakowania i wyjazdu. Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę jak bardzo przeraża mnie wyjazd tak daleko, z dala od przyjaciół, rodziny, kogokolwiek znanego. Miałam poradzić sobie ze wszystkim sama, w obcym miejscu, bez wsparcia najbliższych. Kiedy dojechaliśmy z rodzicami na miejsce, zameldowałam się w akademiku i wypakowałam rzeczy, przyszedł czas pożegnania. Łzy poleciały nie tylko mi, ale też mamie i tacie, którzy nie płakali publicznie i nie pamiętam kiedy widziałam ich w takim stanie. Wtedy usłyszałam najważniejsze słowa, które dodały mi odwagi i pozwoliły rozwinąć skrzydła – „Jeśli coś się nie uda, zawsze masz dokąd wracać, masz swój dom”. Wtedy poczułam, że cokolwiek by się nie zdarzyło, jakkolwiek źle by było, moim wyjściem awaryjnym zawsze będzie dom. I ta właśnie myśl przyświeca mi aż do dziś, gdy muszę zmierzyć się z jakimś problemem. Zawsze będę miała dokąd wracać. Zawsze będę miała swój plan B”.
„Po skończeniu szkoły długo szukałam pracy i po którejś rozmowie kwalifikacyjnej już się rozpłakałam, wtedy też moja mama mi powiedziała: Może się nie udać wiele razy, ale kiedyś się uda i powiesz sobie: warto było na to czekać! Ważne by w tym wszystkim uwierzyć w siebie z całych sił i powiedzieć sobie: jestem kobietą, mądrą babką która może wszystko i ma tę moc, wielką moc, zatem uwierz w siebie, Beciu, bo jesteś wyjątkowa. Dzięki tym słowom mamy podniosłam się i przestałam zamartwiać i już po kilku dniach znalazłem pracę w której rozwinęłam skrzydła i w której się spełniłam. Przełomowym momentem był dla mnie poród synka i mąż okazał mi wielkie wsparcia zarówno słowne jak i fizyczne. Podniósł mnie na duchu mówiąc: Rodzisz nasz mały wielki cud i jak go zobaczysz będziesz najszczęśliwsza kobietą na świecie, jesteś wielka żabciu i kto jak kto Ty dasz sobie radę. Dzięki tym słowom poród był łatwiejszy ,słowa męża bardzo mi pomogły.
Ważne słowa w momentach przełomowych kojarzę z wydarzeniami negatywnymi. Przy „pozytywnych przełomach” słowa mają dla mnie mniejsze znaczenie, mniej zapadają mi w pamięć. Chcę jednak napisać o słowach, które chociaż dotyczą zdarzeń smutnych, dają ukojenie i pociechę. Zasłyszane od przyjaciółki słowa: „to odczucie minie, będzie lepiej” wypowiedziane podczas żałoby, odczuwania żalu i smutku, przeżywania pewnych kłopotów sprawiły, że powracam do tej myśli w trudnych chwilach i jest to chyba jedyna znacząca dla mnie otucha. Niesie to akceptację tego co jest i rodzących się z tego emocji, ale też nadzieję. Te przełomowe dla mnie słowa dają myśl – teraz trzeba przeżywać dane okoliczności, one się być może zmienią, być może nie – ale ta silna reakcja, moja złość, gniew czy smutek na pewno się zmienią. Znikną albo zmienią natężenie, sytuacja będzie, mówiąc potocznie do przeżycia. Myślę, że warto powracać do tych słów w tzw. sytuacjach bez wyjścia, czy kiedy niewiele od nas samych zależy. One rozwijają skrzydła! Skrzydła, które być może były bardzo zwinięte. Paradoksalnie, takie podejście wcale nie sprawia, że nie potrafię doceniać dobrych chwil. <3