Słomiany zapał – to często cechuje tych, którzy mają tysiące planów, chcą realizować swoje marzenia, a tymczasem zatrzymują się w połowie drogi rezygnując z tego, o czym z takim zapałem mówili. Znacie to?
Często mówimy, że coś w naszym życiu chcielibyśmy zmienić – pracę, miejsce zamieszkania, że chcielibyśmy COŚ zrobić – wyjechać w podróż, zdobyć jakiś szczyt czy po prostu, zrobić to, o czym od dawna marzymy. Tyle tylko, że to się nie udaje, zostajemy w sferze snucia opowieści pod tytułem: „Co by było gdyby…”.
Dlaczego tak szybko się poddajemy?
Oczekujemy szybkich rezultatów
Brak nam cierpliwości. Chcielibyśmy już i teraz mieć sprawę załatwioną i cieszyć się z rezultatów naszego pomysłu. Ale tak się nie da. Osiągnięcie celu wymaga drogi do przebycia. Chcesz schudnąć 10 kilogramów, licz się z tym, że nie zrobisz tego w tydzień. Ale czy to już powód, żeby się poddać?
Przestajemy w siebie wierzyć
„Nie dam rady”, „Mam słabą wolę” – usprawiedliwiamy się już na samym początku, kiedy na przykład chcemy zacząć regularnie ćwiczyć. Cel, który sobie stawiamy po krótkim czasie wydaje się dla nas za trudny do zrealizowania.
Żyjemy przeszłością
Niby chcemy coś w naszym życiu zmienić, coś osiągnąć, ale i tak oglądamy się wstecz analizując wszystko to, co się wydarzyło, często też to, co się nam nie udało.
Myślimy tylko o swoich błędach
Skupiamy się na naszych słabościach, na deficytach obawiając się, że popełnimy błędy, że jesteśmy niewystarczająco dobrzy. Ale przecież to błędy pchają nas do przodu, rozwijają nas.
Boimy się przyszłości
To może wydawać się śmieszne, że marzymy o czymś, co ma zmienić nasze życie na lepsze, a jednocześnie boimy się to wdrożyć w życie. Dlaczego? Często chociażby z obawy przed rozczarowaniem – że może jednak nie tak dużo się zmieni, że iluzja jaką tworzymy sobie w głowie może okazać się nieprawdą.
Porzucamy swoje talenty
Nie skupiamy się na tym, w czym naprawdę jesteśmy dobrzy, nie podążamy swoją pasją, tylko cały czas próbujemy zniwelować swoje braki, skupiamy się na słabszych stronach.
Wierzymy w swe słabości
To przekonania, które są w nas zaszczepione od dzieciństwa: „Jesteś ślamazarą”, „Ty do sportu w ogóle się nie nadajesz” – ktoś nam to mówił, a my w to wierzymy. Podobnie jak w podszepty naszego wewnętrznego krytyka, który nie chce nas wypuścić ze strefy komfortu podszeptując, że nie damy rady.
Myślimy, że coś się nam należy
Tak po prostu, że życie, inni ludzie, są nam coś winni. Więc czekamy, aż kasza manna spadnie nam z nieba, zamiast sami wyciągnąć rękę po to, czego w naszym życiu chcemy.
Boimy się porażki bardziej niż chcemy sukcesu
Paraliżuje nas myśl, że się nie uda. Dlaczego z góry zakładamy, że poniesiemy porażkę? Warto odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie, dlaczego boję się porażki. Nie dlatego, że JA się jej obawiamy, tylko co powiedzą inni… Naprawdę chcesz, by to „inni” decydowali o twoim życiu.
Myślimy, że mamy coś do stracenia
Chcąc realizować własne cele często wydaje się nam, że coś stracimy. Nawet nie tyle my tak myślimy, co inni próbują nam to wmówić. Czy naprawdę straty będą takie wielkie, że można poświęcić dla nich własne plany?
Przepracowujemy się
Wydaje nam się, że tylko ciężko pracując osiągniemy swój cel, w efekcie przepracowujemy się a wyobrażenie tego, co chcemy zaczyna nam ciążyć, a wizja sukcesu w ogóle nie cieszy. Warto stworzyć sobie plan, jak krok po kroku zrealizować swoje pomysły.
Użalamy się nad sobą
Uważamy, że tylko nasze życie jest tak bez sensu i tragiczne, że tylko nam się nic nie udaje. Najchętniej załamujemy ręce i zamykamy się w tym naszym narzekaniu, zamiast podnieść głowę i iść do przodu. Z takim podejściem trudno cokolwiek osiągnąć.
Warto odpowiedzieć sobie czy wybieramy nasze życie takim, jakim jest dzisiaj, czy jednak chcemy coś osiągnąć, zmienić, pójść inną drogą, zrobić dla siebie coś, o czym marzymy od dawna?