Hej, lubisz swoje piersi? Tak, do ciebie piszę. Czy lubisz swoje cycki na tyle, żeby powiedzieć, że są OK, nie czepiać się ich wielkości, kształtu, jędrności? Odpowiedź bardzo szczerze, bo odpowiadasz tylko przed sobą, ja cię nie usłyszę. Może jesteś jedną tych szczęściar, które podskoczą i krzykną bezwarunkowe TAK, ale bardziej prawdopodobne, że zaraz zaczniesz kręcić nosem albo spławisz mnie myślą: „co to w ogóle za pytanie?!”. Nie rób tego. Nie warto. Warto zrobić kilka innych rzeczy.
Cycki to emocje
Od zawsze. Szczególnie w naszej kulturze. Ileż razy nasłuchałaś o swoich lub cudzych cyckach? Co ciekawe, choć są wszędzie, zazwyczaj występują w roli bohatera negatywnego. „Nie świeć tak cyckami”, „Zasłoń się”, „Ależ wielkie balony/Ale deska”, „Karmić tak bez przykrycia?!”, „Mam paskudne/za małe/za duże/nie takie/obwisłe/sterczące cycki”, „Ma pani raka piersi”… I nie rak staje się tu „najgorszy”, tylko pierś, bo jak ona mogła zachorować? Trzeba się jej pozbyć, jak najszybciej.
Wydawać by się mogło, że taka pierś jest po prostu częścią ciała. Ale ma znacznie więcej przywilejów i obowiązków niż duży palec u stopy czy szyja, a przecież one tak ciężko pracują każdego dnia. Ale kiedy robi się źle, kiedy bywa już za późno, zaczynamy wspominać te wszystkie ważne chwile, które dały nam piersi. Bo piersi, to emocje.
To dreszczyk i radość, gdy razem z mamą kupowałaś pierwszy, prawdziwy stanik.
To strach i ulga, gdy karmiły twoje dziecko. Lub złość i rozczarowanie, gdy nie wychodziło.
To gęsia skórka, gdy on ich dotykał i ogromne ciepło, gdy je przytulał.
Poczucie bycia sobą. Czasem uwielbienie, czasem obrażanie się na nie.
To po prostu twoje piersi. Twoje.
Cycki to życie albo śmierć – wybieraj mądrze
Te same cycki mogą oznaczać życie albo śmierć. Te za małe, za duże, zbyt obwisłe lub te które wykarmiły twoje dziecko. Ukochane lub znienawidzone. W jednej chwili te określenia można zetrzeć gumką myszką. Bo to już nie będzie ważne. W październiku na całym świecie obchodzony jest miesiąc świadomości na temat raka piersi. Nie wkurzaj się od dziś na swoje piersi, nie traktuj ich już źle. Pora usłyszeć, co mają ci do powiedzenia. Wybieraj mądrze.
Najczęściej doceniamy coś dopiero, gdy to tracimy. Dlatego stań przed lustrem, obejrzyj swoje piersi i pogódź się wreszcie z nimi. Te piersi to tak naprawdę ty, kawałek ciebie. Spory kawałek nie tylko ciała, ale i twoich emocji. Nie udawaj, że to nieważne.
Jesteś jeszcze? Zrób dla siebie (nie dla cycków, tylko dla siebie) kilka ważnych rzeczy:
- Badaj się i nie zapominaj o tym. Pod prysznicem jeśli chcesz. Nie lubisz, nie umiesz? Poproś partnera, przyjaciółkę, ciocię klocię, obojętnie. BADAJ SIĘ.
- Zapisz się na USG (albo mammografię). Teraz. Nie odkładaj.
- Odpuść trochę sobie, daj żyć swoim cyckom, jakie by nie były, to część ciebie.
- Przeczytaj książkę „Cycki. Czuła biografia piersi”, bo to jedna z książek, którą trzeba przeczytać i wreszcie przestać psioczyć na nasze piersi, zanim przyjdzie ci planować kolację pożegnalna.
„Moja opowieść w żadnym wypadku nie jest kompletna – zresztą wcale do tego nie dążyłam. To historie, które mogłabym opowiedzieć na kolacji pożegnalnej na cześć mojej lewej piersi. Ta książka to przemowa, której nigdy nie wygłosiłam”.
Cycki. Czuła biografia piersi
Kiedy Corien van Zweden dowiaduje się, że w jej lewej piersi zagnieździł się nowotwór, zaczyna się głębiej zastanawiać nad tą fascynującą i wieloaspektową częścią kobiecej anatomii. W swojej książce z niezwykłą otwartością i szczerością dzieli się osobistymi przeżyciami. Oddaje też głos psychologom, seksuologom, chirurgom plastycznym i sprzedawcom bielizny, tworząc jedyną w swoim rodzaju czułą biografię piersi.
Biegnijcie do księgarni. Historia piersi to opowieść, którą trzeba poznać – choć każda jest zupełnie inna.
Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Kobiecym