Go to content

Blanka Lipińska: Jeśli książka kastruje facetów, to dobrze, może w końcu się obudzą i zaczną zastanawiać, gdzie popełnili błąd

Fot. Archiwum prywatne

Wywołała niemal narodową dyskusję na temat seksu. Jej książki sprzedają się w rekordowych liczbach. Za ostatnią swoją książkę „Kolejne 365” dni odebrała niedawno nagrodę Empiku. Jak sama o sobie mówi: wsiadła na białego rumaka i popędziła jako rewolucja seksualna XXI wieku. Rozmawiamy z Blanką Lipińską.

Czy po wydaniu „365 dni”, a później kolejnych książek, odezwało się do Ciebie wiele kobiet? Seksuolodzy mówią, że książki i filmy erotyczne budzą w kobietach seksualność.

Odezwało się dziesiątki, a potem setki tysięcy kobiet. Prawdą jest, że tego typu książki otwierają głowy i ośmielają. Wcześniej może ci się wydawać, że jesteś dziwna, coś jest z tobą nie tak, dopóki nie przeczytasz, że inny człowiek ma podobne rzeczy w głowie.

Często do momentu zetknięcia się z taką lekturą może nie zdawać sobie sprawy, że w ogóle takie rzeczy w głowie ma.

Zgadza się. Ale też wiele kobiet fantazjuje na różne tematy. Niestety, ze względu na kulturę, w której zostaliśmy wychowani, wydaje im się że to jakiś rodzaj zboczenia. Cóż, w takim, a nie innym kraju żyjemy.

Książka pokazał tym kobietom, że nie są same ze swoimi fantazjami. Otwierają im się głowy, wzrasta pożądanie. Jeśli chodzi o seksualność, podświadomość i wyobraźnia mają największe pole rażenia, bo orgazm rodzi się w mózgu, a nie między nogami. Możemy go osiągnąć bez pobudzania naszego ciała. Orgazm to chemia mózgu.

Uważam, że zarówno książka jak i film to gra wstępna, bo przecież ona jest właśnie przygotowaniem do uderzenia, które jest zwieńczeniem tego, co dzieje się wcześniej. Więc tak naprawdę to ja robię te 90 procent przed osiągnięciem finału (śmiech).

Po ekranizacji “50 twarzy Greya” w gabinetach seksuologów obok kobiet, pojawili się też faceci, sfrustrowani tym, że nie są w stanie dać kobiecie tego, czego ona oczekuje.

Oni nie są w stanie sprostać oczekiwaniom, bo nie mają otwartej głowy. Kobiety często doskonale wiedzą, czego chcą i wtedy facet czuje się zagubiony, bo brak mu pewności siebie. Ten pewny siebie będzie wiedział, co chce zrobić z kobietą, będzie czytał w niej i miał świadomość jej własnych granic, a także śmiałość by dawać jej to, czego ona potrzebuje. Będzie bawić się seksem, bo nie oszukujmy się – jeśli seks nie służy prokreacji, jest przyjemnością. Tylko ta musi być po równo rozłożona po obu stronach.

Jednym z ważniejszych elementów, w tym przypadku, jest wyobraźnia i możliwość pofolgowania sobie. Zabawy, by nie traktować seksu w kategorii włożył-wyjął, czy tylko po bożemu na plecach czy na boczku przy zgaszonym świetle. Musi za tym iść komfort w relacji, w której się znajdujemy.

Film nie kastruje jednak facetów? W roli głównej występuje bardzo atrakcyjny aktor…

W mojej ocenie faceci są atrakcyjni dla kobiet głową, dlatego, że kobiety są sapioseksualne. Kobiety podnieca władza. Dlaczego faceci chcą mieć pieniądze? Bo dają im władzę, a jak mają władzę, mogą być bardziej atrakcyjni dla kobiet.

Ja w swoim życiu miałam dwóch przystojnych facetów, a niektórzy z nich byli naprawdę brzydcy, ale dla mnie piękni, bo kręcili mnie intelektualnie.
Jest wiele par, w których występuje ogromna dysproporcja między urodą kobiety i mężczyzny i to w przypadku każdej ze stron. Jednak chemia między nimi jest wielka i wcale nie fizyczna – powierzchowna i płaska. Tam czuć chemię intelektualno-emocjonalną. Jeśli dwoje ludzi odnajduje się w ten sposób, mogą iść razem w tę samą stronę.

A jeśli film czy książka kastruje facetów, to dobrze, może w końcu się obudzą i zaczną zastanawiać, gdzie popełnili błąd. W obecnych czasach trudno jest znaleźć męskich mężczyzn.

Co według Ciebie definiuje męskość?

Zdecydowanie, pewność siebie, stanowczość – ale nie mylmy jej z totalitaryzmem. Za takim mężczyzną stoi sukces i nie mówię koniecznie o jakimś spektakularnym. Facet ma być zaradny, żeby kobieta, jeśli tylko zechce, mogła poczuć się przy nim słabszą istotą.

Z drugiej strony, kobieta wcale nie musi chcieć szukać drugiego Massimo, tylko skupić się na swoim partnerze.

Oczywiście. Przy czym ma prawo chcieć konkretnego seksu. W mojej ocenie to wszystko jest kwestią luzu. Jeśli masz z kimś komfort i dobry przelot, możesz robić z nim najdziwniejsze rzeczy, które wykraczają poza kanony normalności w łóżku, bo to was kręci i rajcuje. I nie ma znaczenia czy partner jest ładny czy brzydki, czy ma gigantyczne przyrodzenie, czy wręcz przeciwnie, włosy na klacie, w uszach. To tylko fizyczność.

Byłaś przekonana o skali sukcesu swoich książek? Ostatnio odebrałaś nagrodę Empiku za trzecią część.

Albo coś robię na maksa albo wcale. Zaplanowałam sobie, że jak już podzielę się ze światem sobą, każdy autor oddając książkę w ręce ludzi, oddaje siebie, to nie może być takie po prostu.

Pierwszą książka czekała kilka lat na publikację. Najpierw przeczytały ją moje przyjaciółki, później przyjaciółki przyjaciółek i wszystkie mówiły, żebym ją wydała. Słyszałam, że książka jest genialna, bo nie ma tam głaskania piórkiem po tyłku, tylko jest ostre, porządne piep***nie. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Ja nie ciągnę przewlekłych opisów przyrody, gdzie na końcu zdania nie pamiętasz, o co chodziło na początku. Dałam kobietom prostotę i w niej była metoda. Szukałam sposobu, by książka stała się bestsellerem i dotarła do jak największej liczby ludzi.

Dzięki temu oprócz pisania książek, mogę robić coś jeszcze. Na okładce trzeciej części zawarłam apel do kobiet: “Rak szyjki macicy nie boli, on cię zabije. Zrób badania, byś nadal mogła żyć i cieszyć się seksem”. Nagrodę Empiku odebrałam czwartego lutego, w Światowy Dzień Walki z Rakiem, czy wszechświat nie daje mi sygnału, że idę dobrą drogą?

Wiem, że wiele kobiet pod wpływem tego apelu poszło się zbadać i u wielu wykryto chorobę, ale we wczesnym stadium i udało się je wyleczyć.
Jeśli osoby publiczne nie wykorzystują swojej popularności do robienia dobra, to uważam, że los czy opatrzność się pomylił.

Seksuolodzy mówią, że największym afrodyzjakiem – długofalowym, dla kobiet jest właśnie czytanie książek.

Zgadzam się. Leżysz w łóżku ze swoim facetem, z którym jesteś od 10 czy 15 lat. Czytasz książkę i poniekąd jesteś w tym łóżku z kimś innym, to taki trochę legalny rodzaj zdrady. Utożsamiasz się z bohaterką, wczuwasz się w fabułę. Jako kobieta lubię porno, ale porno z fabułą, lubię wiedzieć, jak do seksu doszło. Moja książka jest właśnie takim pornosem dla kobiet z fabułą.

Zawsze lepiej wygląda, w częstej ocenie, czytać książkę niż oglądać porno.

Tak. Moja książka w pewnym momencie stała się modna. Modnie było pokazać się z książką Lipińskiej na plaży. Wydaje mi się, że odarłam seks i fantazje na jego temat ze wstydu. Nagle stanęła żywa laska, nie chowająca się za pseudonimem, która powiedziała: możecie to robić. Dla kobiet oczyszczające okazało się usłyszenie tego i zaakceptowanie.

Kiedy zobaczyłam, jaką mam moc sprawczą, pomyślałam: ok, Lipińska wsiądzie teraz na swojego białego rumaka i popędzi jako rewolucja seksualna XXI wieku, bo odnoszę wrażenie, że jest z nami coraz gorzej, zamiast coraz lepiej. Prawda jest taka, że rządzący naszym krajem robią wszystko, żeby ograniczyć nam pewne uciechy, a ja jestem zdania, że owszem, są sfery życia, które trzeba trzymać w ryzach, ale do seksu nic nikomu poza osobą, która go uprawia i tą, z którą go uprawia.