Wróciłam ze służbowego wyjazdu w miejscu, gdzie czas się zatrzymał. Gdzie mało się dzieje. Złapałam się na tym, że my potrzebujemy więcej, głośniej, bardziej. Że powolne człapanie nogami nas po krótkim czasie frustruje, że brak bodźców nazywamy zwykłą nudą. Ale, gdy nie masz gdzie uciec, nie masz szans, by cokolwiek zmienić, tylko w tym spowolnionym świecie musisz chwilę pobyć, zaczynasz odczuwać spokój. Puszcza stres, odkładasz telefon, i dajesz się ponieść tej leniwej atmosferze. Dlaczego tak bardzo boimy się zwolnić? Bo czas daje nam przestrzeń do myślenia, do natarczywego powracania myśli, których nie chcemy zauważać, których nie chcemy słyszeć. Im bardziej od nich uciekamy, tym bardziej one nas dopadają w takich miejscach i takich chwilach. Więc może nie warto ich odganiać, może warto w końcu usiąść i wsłuchać się w siebie i przeprowadzić ze sobą bardzo szczerą rozmowę. Ona nie musi wywracać naszego życia do góry nogami, nie musi wywoływać od razu rewolucji w naszym życiu, ale może wskazać kierunek, może sprawić, że zaczniemy na nasze życie patrzeć ciut inaczej.
Rzadko kiedy mamy okazję pobyć sami ze sobą, znaleźć czas na to, by zadać sobie kilka pytań, by móc stwierdzić czy jestem we właściwym miejscu, czy idę dobrą drogą, czy mam wpływ na to, co w moim życiu się wydarza.
Naprawdę warto zadać sobie od czasu do czasu kilka pytań, które pozwolą nam dostrzec, czy żyje się nam dobrze.
Czy jestem szczęśliwa/szczęśliwy?
Na pytanie: „Co u ciebie?”, odpowiadamy, że wszystko w porządku lub że dobrze zupełnie nie zastanawiając się nad sensem swojej odpowiedzi. Jak często pytasz siebie, czy jesteś szczęśliwa? Tak naprawdę? Tak, że czujesz gdzieś głęboko w brzuchu ciepło, które się rozlewa, gdy myślisz o swoim szczęściu? Jeśli odpowiesz sobie na to pytanie pozytywnie, poczujesz radość życia, poczujesz wdzięczność za to wszystko, co daje ci szczęście. Za związek, dzieci, pracę przyjaciół – cokolwiek to jest, odpowiedź na pytanie „czy jesteś szczęśliwa” pozwoli ci to wszystko dostrzec na nowo i na nowo docenić.
Gdzie chcę być za pięć lat?
Rzuć przed siebie taką luźną myśl, odpowiedź na pytanie, gdzie chcesz być za pięć lat, co robić. Wyobraź sobie siebie – nie gdzie będziesz, ale gdzie byś chciała być, jak żyć, z kim. A teraz zastanów się, czy to jak żyjesz dzisiaj doprowadzi cię do tego miejsca? Czy to, jak teraz żyjesz jest naturalnym etapem tego, do czego dążysz, czy jest to w zgodzie z tobą? Czy może jesteś na zupełnie innej ścieżce, takiej, która wyklucza to, jak chciałabyś żyć za pięć lat? Pomyśl. Jest szansa jeszcze zrobić krok w bok i wybrać tę drogę, która będzie najlepszą do realizacji własnych zamierzeń.
O czym dzisiaj marzę?
Każdy z nas ma jakieś marzenia, jedne udaje się nam zrealizować, o innych zupełnie zapominamy. Ale tak jak my sami, jak nasze życie – okoliczności i ludzie, się zmieniają, tak samo zmieniają się nasze marzenia. To naturalne, że marzenia ewoluują. Dlatego warto robić sobie ich aktualizację, bo może się okazać, że na czym innym zależy nam dzisiaj bardziej, niż jeszcze dwa czy trzy lata temu. Co innego sprawi, że będziemy szczęśliwi, że realizacja innych marzeń sprawi, że życie nabierze innych barw i stanie się bardziej soczyste.
Czego w swoim życiu nie chcę?
Czasami łatwiej odpowiedzieć sobie na pytanie, czego nie chcę, niż czego potrzebuję, jakie mam potrzeby. Dlatego warto siebie spytać, co w moim życiu mi nie pasuje, co bym odrzuciła, co bym zmieniła, na co się nie zgadzam. Odpowiedź może przynieść nam nieoczekiwane rozwiązania, może być ulgą i dostrzeżeniem tego, co w swoim życiu chcę zmienić, co mnie uwiera. Powiedzieć sobie głośno: „Nie chcę tak żyć, nie chcę tego w moim życiu”. To już może być wstęp do tego, by wziąć własne decyzje i wybory w swoje ręce, by poczuć, że panuję nad swoim życiem, że ja o nim decyduję odrzucając, czy zmieniając to, co zabiera mi szczęście.
A przecież na to szczęście każdy nas zasługuje, prawda?