Oh!me – Magazyn dla kobiet

  • Psychologia
  • Związek
    • Seks
  • Lifestyle
    • Uroda
    • Kultura
    • Podróże
    • Dom i wnętrze
    • Moda
    • Gotowanie
    • Magia
  • Zdrowie
  • Macierzyństwo
  • Kariera
  • Blogi
  • Kontakt

Oh!Books
Oh!Books

Książki Kultura

„LEPSZA POŁOWA. O genetycznej wyższości kobiet”

Oh!Books
Oh!Books
26 lutego 2021
Fot. Materiały prasowe

Żeby dobrze zrozumieć powody, dla których kobiety żyją dłużej od mężczyzn, musimy wnikliwiej przyjrzeć się temu, jak zmiany pogodowe i klimatyczne wpływały na ludzkość w trakcie jej stosunkowo krótkiej historii. Potrzebna była ogromna wytrzymałość, by zmierzyć się z ekstremalnymi warunkami i tym wszystkim, czemu nasi przodkowie musieli stawić czoła dzień w dzień, przez tysiące lat.

Jedynymi stałymi punktami wszystkich kultur i pokoleń były niezmiennie narodziny, śmierć  oraz głód. Jeśli chodzi o wyżywienie, jesteśmy całkowicie zależni od innych organizmów, co oznacza naszą bezbronność i nieustający przymus zdobywania pożywienia, by przetrwać. Nawet dziś nie ma na świecie miejsca, gdzie nie byłoby człowieka, któremu doskwiera głód. Szacuje się, że głoduje jedna na dziesięć osób, przy czym większość z nich zamieszkuje kraje rozwijające się.

Katastrofy kaloryczne nawiedzały ludzi niezależnie od miejsca i czasu. Zwykle było to spowodowane przez lokalne zmiany pogody czy poważne długoterminowe fluktuacje klimatyczne. Z czystej konieczności musieliśmy wyewoluować tak, by dało się złagodzić i przetrwać najgorszy głód.

Nasi przodkowie nie byli wybrednymi smakoszami, jedli to, co udało im się zdobyć. Przez większość historii nasze pożywienie było zdeterminowane lokalnie, a różnicę w wyborze narzucały nam pory roku. Nasi przodkowi walczyli o przetrwanie od samego początku, nierzadko stojąc na przegranej pozycji; żeby przeżyć, musieli wypracować sposób łączenia zasobów w małych grupach.

Ponad dziesięć tysięcy lat temu warunki zaczęły się zmieniać. Przeszliśmy od żerowania – pozyskiwania jedzenia z dzikich roślin i zwierząt – do uprawy ziemi i hodowli. Produkcja żywności na drodze nowych technik rolniczych i hodowlanych wymagała znacznie więcej wysiłku, zwłaszcza na początku, gdy każdy błąd mógł skutkować głodem i śmiercią.

Rolnictwo zmusiło ludzi do bardziej osiadłego trybu życia. Jak każde nowe przedsięwzięcie, wymagało czasu i dużego nakładu pracy, ale w efekcie nasi przodkowie odnieśli ogromny sukces w uprawie ziemi, co z kolei umożliwiło przechowywanie nadmiaru żywności.

Zastosowanie ognia (na długo przed rozwojem rolnictwa) pomogło wydobyć kalorie z roślin zbożowych i bulw, które w surowej postaci znajdowały się poza zasięgiem naszego układu trawiennego. Im więcej dodatkowych kalorii, tym więcej dzieci – ludzie stają się bardziej płodni, gdy nie głodują. Zatem im lepiej szła produkcja żywności, tym więcej dzieci przychodziło na świat. Z drugiej strony, im bardziej jesteśmy zależni od produkcji żywności, tym większa będzie skala ewentualnej katastrofy. I tak zaczął się cykl, do którego wciąż jesteśmy i nadal będziemy przywiązani w przewidywalnej przyszłości.

Na obecny łańcuch dostaw żywności największy wpływ ma jedna zmienna: pogoda. Każda gwałtowne wahnięcie w lokalnych czynnikach, na przykład za mało lub za dużo opadów, może skutkować głodem na wielką skalę. Zapewnienie miliardom ludzi regularnych dostaw żywności bogatej w składniki odżywcze nie jest łatwe; między innymi dlatego spędziłem szereg lat prowadząc badania nad roślinami (również ziemniakami), usiłując zrozumieć, jak zoptymalizować i udoskonalić wartości odżywcze produkowanego i konsumowanego przez nas pożywienia.

Większość artykułów spożywczych, dostępnych w lokalnym supermarkecie, wyprodukowano z niewielkiej części tego, co nasi przodkowie jedli przed nastaniem globalnego łańcucha żywnościowego. Ludzie nie poprzestają na jednym gatunku marchwi czy jabłek, mogą wybierać spośród dziesiątek, jeśli nie setek, rodzajów wszystkich możliwych upraw.

Obecnie problem polega nie tyle na ilości produkcji, co na ograniczonej wartości odżywczej w stosunku do spożywanych kalorii. Zależność pomiędzy naszymi potrzebami dietetycznymi i naszą genetyką jest niezwykle złożona; biorąc pod uwagę to, z czym musieliśmy się mierzyć w naszej ewolucyjnej przeszłości, w tej chwili bylibyśmy w stanie przeżyć krótki czas spożywając produkty o niskiej czy zerowej wartości odżywczej. Technicznie rzecz biorąc jesteśmy w stanie przeżyć, a nawet stracić na wadze, jedząc wyłącznie ciastka z kremem, choć osobiście tego nie zalecam.

LEPSZA POŁOWA. O genetycznej wyższości kobiet

Kobiety przewyższają mężczyzn pod każdym względem. Nie wierzysz? Oto kilka faktów: kobiety żyją dłużej od mężczyzn, mają silniejszy układ odpornościowy, lepiej radzą sobie z nowotworami, postrzegają świat w szerszej palecie barw… Mało? To wcale nie wszystko! Sharon Moalem, autor książki Lepsza połowa, prezentuje bardzo długą listę argumentów, dowodzących, że kobiety są po prostu lepsze od mężczyzn. Co więcej, wyjaśnia, dlaczego tak jest!

Jeżeli chcesz się dowiedzieć, dlaczego kobiety są lepszą częścią ludzkości, ta książka przedstawi ci całą wiedzę na ten temat i pozwoli ci zrozumieć przyczyny tego stanu rzeczy.

Czy wiesz, że:

  • Od 5% do 15% kobiet widzi sto milionów odcieni kolorów, zamiast – jak to jest zazwyczaj – miliona odcieni. Żaden mężczyzna nie jest do tego zdolny.
  • Podczas gdy żeński chromosom X to 1000 genów, męski Y – jedynie siedemdziesiąt, a do tego, jeden z nich odpowiada za to, że mężczyznom rosną włosy w uszach.
  • Statystycznie na 100 dziewczynek rodzi się 105 chłopców. Kiedyś uważano to za oznakę naturalnej przewagi mężczyzn. Dziś uważa się, że dziewczynek rodzi się mniej, ponieważ są genetycznie bardziej złożone.
  • Na świecie rozważa się obecnie procedury, dzięki którym podczas szczepień mężczyźni otrzymywaliby większe dawki niż kobiety, co równoważyłoby naturalną przewagę kobiecego systemu immunologicznego.
  • Większość dawców nerek to kobiety, podczas gdy większość biorców – mężczyźni.
  • Czterdziestolatkowie tworzą grupę o tej samej liczebności kobiet i mężczyzn, stulatki to w 80% kobiety, wśród stu studziesięciolatków znajdziemy zaledwie pięciu mężczyzn.

Autor

Oh!Books
Oh!Books

Zobacz także

  • Czy w sercowych sprawach powinnyśmy polegać na radach przyjaciółek? Błagam, nigdy nie mówcie tego mężatkom!
  • Dziś tęsknotę za starym życiem czuję jeszcze mocniej. O świątecznej samotności
  • Jakie są najczęstsze powody zwolnienia z pracy?

Książki Kultura

„LEPSZA POŁOWA. O genetycznej wyższości kobiet. Witalność: kobiety żyją dłużej od mężczyzn”

Oh!Books
Oh!Books
26 lutego 2021
Kolaż / IStock

Historię ludzkiego istnienia na tej planecie można by podsumować jednym słowem: brutalność. Wyobraźmy sobie, że przemierzamy życie w samochodzie hybrydowym lub autem o znakomitych osiągach, tak zwanym muscle car. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że muscle car dowiezie nas na miejsce znacznie szybciej, a jednak mimo wszystkich swoich koni mechanicznych może się okazać za mało wytrzymały, by poradzić sobie z codziennym mozołem (zużycie paliwa i obsługa techniczna pozostawiają wiele do życzenia). Brakuje mu wytrzymałości cechującej kobiety, które w przeciwieństwie do mężczyzn mogą polegać na genetycznym paliwie ze swojego „wyciszonego” chromosomu X.

Jak wspomniałem w rozdziale pierwszym, jeszcze całkiem niedawno panowało przekonanie, że kobiety, tak jak mężczyźni, korzystają tylko z jednego X w swoich komórkach; uważano, że drugi jest całkowicie wygaszony przez gen XIST i przemieniony w ciałko Barra. Dziś wiemy z całą pewnością, że jest inaczej. Niczym genetyczny Houdini X uwalnia się z łańcuchów inaktywacji, by kobiety mogły skorzystać z hybrydowego napędu obu chromosomów, przetrwać i przeżyć. Okazuje się, że geny na „wyciszonym” X wcale nie są takie znów ciche.

Wręcz przeciwnie, drugi chromosom X działa niezmordowanie przez całe życie. Gdy zachodzi potrzeba, geny mogą uciec przed inaktywacją i pomóc aktywnemu chromosomowi. Jak za chwilę się przekonamy, gdy w grę wchodzi przeżycie, genetyczna wytrzymałość jest tym, co liczy się najbardziej.

Wiemy już, że spośród tysiąca genów znajdujących się na „wyciszonym” X aż 23 procent zachowuje aktywność. Jest to prawdziwy ogrom genetycznej siły mechanicznej, trzymanej w rezerwie w każdej komórce kobiecego ciała.

Właśnie po ten materiał komórka może sięgnąć w razie potrzeby. Pozostanę przy analogii z samochodem hybrydowym: można powiedzieć, że w wielu wypadkach efektywniejsze jest użycie silnika elektrycznego niż spalinowego. Kiedy celem jest przetrwanie, możliwość korzystania z opcji genetycznych staje się kluczowa, a różnica między komórkami kobiet i mężczyzn – decydująca. Gdy zachodzi konieczność, każda kobieca komórka może sięgnąć do swoich genetycznych rezerw (setek ważnych genów). Mężczyźni o takiej opcji mogą tylko pomarzyć.

LEPSZA POŁOWA. O genetycznej wyższości kobiet

Kobiety przewyższają mężczyzn pod każdym względem. Nie wierzysz? Oto kilka faktów: kobiety żyją dłużej od mężczyzn, mają silniejszy układ odpornościowy, lepiej radzą sobie z nowotworami, postrzegają świat w szerszej palecie barw… Mało? To wcale nie wszystko! Sharon Moalem, autor książki Lepsza połowa, prezentuje bardzo długą listę argumentów, dowodzących, że kobiety są po prostu lepsze od mężczyzn. Co więcej, wyjaśnia, dlaczego tak jest!

Jeżeli chcesz się dowiedzieć, dlaczego kobiety są lepszą częścią ludzkości, ta książka przedstawi ci całą wiedzę na ten temat i pozwoli ci zrozumieć przyczyny tego stanu rzeczy.

Czy wiesz, że:

  • Od 5% do 15% kobiet widzi sto milionów odcieni kolorów, zamiast – jak to jest zazwyczaj – miliona odcieni. Żaden mężczyzna nie jest do tego zdolny.
  • Podczas gdy żeński chromosom X to 1000 genów, męski Y – jedynie siedemdziesiąt, a do tego, jeden z nich odpowiada za to, że mężczyznom rosną włosy w uszach.
  • Statystycznie na 100 dziewczynek rodzi się 105 chłopców. Kiedyś uważano to za oznakę naturalnej przewagi mężczyzn. Dziś uważa się, że dziewczynek rodzi się mniej, ponieważ są genetycznie bardziej złożone.
  • Na świecie rozważa się obecnie procedury, dzięki którym podczas szczepień mężczyźni otrzymywaliby większe dawki niż kobiety, co równoważyłoby naturalną przewagę kobiecego systemu immunologicznego.
  • Większość dawców nerek to kobiety, podczas gdy większość biorców – mężczyźni.
  • Czterdziestolatkowie tworzą grupę o tej samej liczebności kobiet i mężczyzn, stulatki to w 80% kobiety, wśród stu studziesięciolatków znajdziemy zaledwie pięciu mężczyzn.

Autor

Oh!Books
Oh!Books

Zobacz także

  • Syndrom DDA lub DDD: dziedzictwo wzrastania w dysfunkcyjnej rodzinie
  • Od strachu, rozpaczy i zagubienia do świętej miłości – czyli dlaczego warto przeczytać książkę „Joga a ciemna noc duszy”
  • Kolekcjonuj komplementy, a jeszcze chętniej je rozdawaj. Bądźmy dla siebie dobre

Książki Kultura

Klejnoty miłości. Opowieść o miłości, do której trzeba dojrzeć

Oh!Books
Oh!Books
15 lutego 2021
fot. iStock

Znowu, tak jak wczoraj, dostrzegła w oczach Maxa, pomimo uśmiechu, wyraz melancholii. W pierwszych promieniach słońca w jego włosach błyskały srebrne nitki. Pogładziła je z czułością, a potem jej palce spłynęły na jego policzek. Ciemny zarost drapał jeszcze bardziej niż wczoraj podczas powitania w Sulęczynie.

– Wciąż się nie ogoliłem – wyjaśnił niepytany. – Przed ogniskiem zrobiłem sobie tylko lodowaty prysznic, żeby się otrzeźwić.

– Wiem, że przecież nie było czasu… – Eliza spróbowała go usprawiedliwić.

– Czas był, ale nie chciałem go tracić na siebie. Szybko więc wróciłem, żeby móc na ciebie patrzeć – szepnął.

Silnym ramieniem przyciągnął Elizę. Poddała się temu. Przymknęła oczy. Po chwili poczuła na powiekach jego usta. Nie otwierając oczu, uniosła nieco wyżej głowę, a wówczas na ustach poczuła nieśmiały dotyk jego drżących warg. Szarpnęła się. Odchyliła lekko głowę, żeby spojrzeć na jego twarz. Wpatrywał się w nią intensywnie, a jego usta wciąż nieco drżały. Przeciągnęła koniuszkiem języka po swoich wargach, które nie wiedzieć czemu zrobiły się nagle suche.

– Co to było? – postanowiła po chwili spytać, choć dobrze wiedziała, co to było, i gdyby zdecydował się jednak mocniej ją pocałować, poddałaby się temu.

– Musiałem cię posmakować, Elizo. Marzyłem o tym od kilku lat – odparł prosto z mostu; nagle usta przestały mu drżeć, a na twarzy pojawił się niewymuszony uśmiech.

– Ale jak to tak? Zupełnie… bez powodu? – spytała Eliza, przechylając nieco głowę. Przymrużyła powieki.

– A to, że myślałem o tobie w każdej wolnej chwili przez kilka lat, to nie jest wystarczający powód? – spytał, podczas gdy w oczach pojawiła mu się znowu melancholia.

– Mówiłam ci wczoraj, że też o tobie myślałam…

– I żeby sobie w tym pomóc, oglądałaś te straszne filmy, takie zupełnie nie dla kobiet, dziewczyn – wszedł jej w słowo. – Jeśli dobrze zapamiętałem ich tytuły, obejrzałaś: Czas Apokalipsy… Helikopter w ogniu… Pluton… – zaczął wymieniać z przerwami, a ona przymknęła oczy – …Byliśmy żołnierzami… Ocalić Jessicę Lynch… Zielone berety… – ciągnął; Eliza cały czas miała przymknięte oczy i przytakiwała głową. – A całkiem niedawno obejrzałaś jeszcze dwa: Amerykańscy chłopcy i Jarhead. Żołnierz piechoty morskiej. To są wszystko straszne filmy.

– Tak, po prostu musiałam – odparła cicho, ale twardo, już z otwartymi oczami. – Chciałam wiedzieć, jak tam tobie może być – uzupełniła, wpatrując się mocno w jego oczy. – Byłam przerażona… ale ty… dzięki Bogu, jednak wróciłeś – wyszeptała, ledwie powstrzymując łzy.

Wciąż wpatrywała się w jego twarz i połyskujące srebrne nitki we włosach. Wierzchem dłoni gładziła go po policzku. Jej twarz powoli zbliżała się do jego twarzy. Teraz ona dotknęła delikatnie wargami jego ust, ale nie cofnęła ich jak kilka chwil wcześniej. Przycisnęła je mocniej, a za moment z całej siły. Połączyli się w długim i gwałtownym pocałunku. Pierwszy ocknął się Max.

– Elizo, co to było?

– Nie wiem. Zupełnie nie wiem. – Jej policzek przywarł do jego policzka. – Nie mogłam się powstrzymać.

– Ale tak… zupełnie bez powodu? – Max powtórzył wcześniejsze pytanie Elizy.

– A te wszystkie filmy… łzy w czasie ich trwania czy po nich, bieganie do kościółka na Świętojańską i moje modlitwy do Świętego Antoniego i Świętego Judy Tadeusza o twoje zdrowie i szczęśliwy powrót? Jakiś powód miałam, chociaż… ten pocałunek… też był trochę na kredyt – wyjaśniła poważnym tonem, jednak po ostatnich słowach uśmiechnęła się lekko. – Też bardzo chciałam cię spróbować.

– Wszystko potrafisz precyzyjnie wyjaśnić.

– Wszystko nie, ale to akurat jakoś się udało. – Znowu musnęła ustami jego wargi.

– W takim razie teraz ja ci coś opowiem…

– Jeśli to ma być o mnie – wpatrzyła się w jego oczy; on potwierdził ruchem powiek – to proszę, dzisiaj nie mów nic więcej. Poczekajmy… Wolałabym za to usłyszeć o twoich wątpliwościach co do pozostania na stałe w Parchowie.

Pokiwała głową, widząc niedowierzanie w jego oczach.

– Po tych niewielu minutach rozmowy z tobą – zaczął po chwili namysłu, ale szybko zawiesił głos, a jego silne dłonie pochwyciły delikatnie jej ramiona i odsunęły ją nieco; wpatrywał się zachłannie w jej twarz, oczy, usta, uszy, szyję, włosy… jego wzrok opadał coraz niżej, aż poczuła go na swoich piersiach, ledwie okrytych pod dresem luźną koszulką w czerwone serca. – Jesteś bardzo – w jego oczach Eliza dostrzegła wesołe figliki – kształtna i cieplutka – zachichotał.

Eliza klepnęła go dłonią w tors.

Taksował ją wzrokiem bez żadnych zahamowań.

– Kiedy się objęliśmy, poczułem cię jeszcze dokładniej niż wczoraj – uśmiechnął się, zaglądając bez żenady za dekolt jej nocnej koszulki. – Powtórzę to, co wczoraj – mrugnął niespodziewanie. – Tu jest okej, ale na pleckach i biodrach trochę tłuszczyku by się przydało.

– Ja też powtórzę ci to, co wczoraj. Jesteś zbereźnik!

Pogroziła mu palcem, ale on złapał jej dłoń w locie i przycisnął do ust; spojrzała na niego bacznie.

– Tak mi z tobą dobrze – odparował z przelotnym uśmiechem i pocałował ją w czoło, a potem jego usta ponownie zbłądziły na jej powieki. Eliza bezwiednie przywarła do niego; oddychali głęboko. Po chwili ocknęła się.

– Wyślę do Felci esemesa – zmieniła raptownie temat i, nie czekając na reakcję Maxa, szybkim tańcem palców wybrała na telefonie kontakt: Jan Werra i napisała kilka słów.

Po wysłaniu wiadomości przeniosła wzrok na Maxa.

– Mnie też było… jest dobrze z tobą, ale…  – zaczęła kolejną myśl, zawieszając głos.

Max zmarszczył czoło, poczochrał się po czuprynie i spojrzał niepewnie na Elizę, jakby chciał coś powiedzieć, ale ona go znowu ubiegła.

– Wracając raz jeszcze do pocałunku, był trochę na kredyt, bo cię bardzo lubię, dawno cię nie widziałam i… tęskniłam. Wczoraj ci powiedziałam, że zupełnie nie wiem dlaczego, ale dzisiaj już myślę inaczej.

– A jak?

– No, inaczej… – Eliza zawiesiła głos i kokieteryjnie przechyliła głowę – ale chyba na razie ci tego nie zdradzę. Muszę przedtem coś jeszcze sprawdzić.

– Pięć lat się nie widzieliśmy, tęskniliśmy, a ty musisz jeszcze coś sprawdzić? – żachnął się.

– Jestem dziwna. Wiem. Czasami sama siebie nie rozumiem…

Jej wzrok odpłynął w kierunku wzgórza pełnego zabudowań gospodarstwa Felci i siedliska jej babci Anny, wyłuskiwanych kolejno z szarówki przez budzące się słońce.

– Za dwie godziny stanie się znowu wzgórzem pełnym słońca – oznajmiła z uśmiechem na twarzy.

Zapadła długa cisza. Wzrok obojga śledził piękności budzącego się dnia, a ich słuch wyławiał coraz to nowe odgłosy przyrody.

– Czy to, co masz sprawdzić, ma coś wspólnego z Igorem? – przerwał wreszcie ciszę Max i spojrzał badawczo na Elizę.

– Igor… to fantastyczny przyjaciel. – Jej wzrok wolno spłynął ze wzgórza i zatrzymał się na twarzy Maxa. – Muszę ci się przyznać, że kocham go… jak przyjaciela – dokończyła po krótkiej przerwie.

– To może jednak słusznie zastanawiałem się, czy zostać?

Mierzyli się wzrokiem.

– Nie jestem już z Igorem, ale muszę sobie dać pewien czas… karencji – powiedziała na raty, a po ostatnim słowie delikatnie wzruszyła ramionami.

– Chyba cię rozumiem. Wydaje mi się, że chcesz tak jak ja…

– Chcę być może tego samego co ty, po prostu pragnę, żebyśmy się lepiej poznali – weszła mu w słowo. – Nie chcę już nikogo tak skrzywdzić jak jego – wyszeptała, jej twarz posmutniała, mocno zacisnęła powieki.

Fragment książki „Klejnoty miłości” Romy J. Fiszer

Wyd. Edipresse Książki

Książka dostępna również jako ebook i audiobook.

Najnowsza część Sagi Kaszubskiej Romy J. Fiszer Klejnoty miłości to wciągająca opowieść o miłości, do której trzeba dojrzeć, a także o najważniejszych decyzjach w życiu i sile uczuciowych więzi. Historia idealna dla czytelniczek ceniących mądre opowieści, subtelne romantyczne wątki  i silne bohaterki.

Saga Romy Fiszer to opowieść o zawiłych losach kilku pokoleń kobiet z rodziny Prawoszów, które mimo że muszą radzić sobie w nie zawsze łatwych okolicznościach, z niezwykłą wewnętrzną siłą i samozaparciem dążą do szczęścia. Losy Anny, Kasi i Elizy znane są czytelniczkom z poprzednich książek. Seria urzeka nie tylko fascynującą rodzinną historią, lecz także nadzwyczaj pięknymi i malowniczymi opisami Kaszub – przyrody, krajobrazów i historii, z czego słynie autorka.

 

Klejnoty miłości
Roma J. Fiszer

Gdy Max, Amerykanin z polskimi korzeniami, wraca z wojskowej misji (o której zbyt wiele nie chce mówić), postanawia pojechać na Kaszuby, gdzie czeka na niego Eliza. Młodzi muszą się siebie nauczyć od nowa, bo pięcioletnia rozłąka nie była dla nich łatwym czasem.

Spędzają czas głównie w Kolonii Sołacz na spacerach, pływaniu w jeziorze, wyprawach samochodowych, poznają Polskę i siebie, a bycie razem przynosi im wiele radości, czułości i… nadziei na przyszłość.

Premiera już 24 lutego!

Autor

Oh!Books
Oh!Books

Zobacz także

  • Czy spotkałaś na swojej drodze kolekcjonera? Mężczyznę, który unika zobowiązań, jak ognia
  • Zapalenie płuc - przyczyny, objawy, leczenie Zapalenie płuc – przyczyny, objawy, leczenie. Co trzeba wiedzieć o tej chorobie?
  • Ciasta na Wielkanoc - babka, pascha, mazurek, makowiec Ciasta na Wielkanoc – najlepsze przepisy na świąteczne domowe wypieki

O Nas

  • Piszą u nas

Facebook

  • Polub nas na Facebook

Współpraca

  • Kontakt
  • Reklama

Kontakt

  • Polityka prywatności
  • Regulamin

© 2015 | Ohme.pl

Realizacja: GeekRoom.pl

Małgorzata Ohme