Kochany Uczniu, drogi Rodzicu, szanowny Kuratorze Oświaty.
Na wstępie pozdrawiam Was serdecznie. Tęsknię za Wami, naprawdę, zupełnie inaczej się Was postrzega z perspektywy przewijaka i nosidła manduca.
Zupełnie inaczej postrzega się i pojmuje również sens swojego wysiłku, wkładanego w trud nauczenia Was, Waszych pociech, Waszych podopiecznych.
Dlatego przepraszam Was, kochani, za to, że czasem nie zaspokajałam wszystkich Waszych potrzeb. Nie umiem tego zrobić w dwudziestoosobowej grupie.
Za to, że niektóre ćwiczenia wydawały Wam się nudne, bezsensowne, za długie, za krótkie, za trudne, za proste. Każdy z Was lubi co innego.
Za to, że zadania domowe były zbyt pracochłonne, za mało pracochłonne, za banalne, zbyt skomplikowane. Każdy z nas popełnia błędy.
Za to, że czasem traciłam cierpliwość. Jestem tylko człowiekiem. Z wymaganiami z góry, z górki i z boku. Z chęcią zainteresowania tych mniej zaangażowanych i z potrzebą rozwoju tych chętniejszych. Z testami, które stają się nagle ważniejsze niż wiedza faktyczna i zainteresowanie. Ze swoją gonitwą myśli, swoimi troskami, utrapieniami bliskich.
Za to, że czasem nie było mnie w pracy. Dzieci chorują, to normalne, każdy z nas się z tym zmierzył. Moje dzieci także. Moje własne, w bólach urodzone i piersią wykarmione . Któż miał się nimi zająć?
Za to, że nie zawsze dawałam z siebie wszystko. Miewałam gorsze dni, ból brzucha, ból głowy, poronienie, strata bliskiej osoby. Nie zawsze było z wiatrem.
Nie jest łatwo być dziś nauczycielem. Oczekiwania wokół są wielkie, ale (co najgorsze) różne w zależności od punktu siedzenia. System nie ułatwia, media psioczą, gazety plotą bzdury. A jednak są wśród nas perełki.
Dbajcie o nie. Bez nich ta nasza polska szkoła nie ma sensu.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie. Bądźcie dla siebie dobrzy. I wyrozumiali. Wszyscy jesteśmy jeno ludźmi.
onapoleonie (nauczycielka na skraju wypalenia)