Czy istnieje niewidzialny kask rowerowy? Jak uporać się z problemem wiecznie pogniecionych ubrań? Czym otwierać kokosy i jak przechowywać świeże zioła, by na długo zachować ich świeżość? Na te i wiele innych pytań odpowie nowy program poradnikowy „Gadżet show”. Oh! Me rozmawia z prowadzącymi: Kingą Zawodnik oraz Martą Lech-Maciejewską.
Czy przed programem byłyście gadżeciarami?
Kinga Zawodnik: Zawsze uwielbiam odkrywać nieznane i przy okazji rozwijać i bawić się. Uważam, że raz na jakiś czas każdy powinien sprawić sobie taką przyjemność, bo gadżety po prostu nas rozwijają i pobudzają wyobraźnię.
Marta Lech-Maciejewska: Prowadząc bloga od 9 lat, nie mogłam uniknąć testowania różnych gadżetów. Uwielbiam je, bo i inspirują do zmiany i bardziej świadomego życia. Przed programem testowałam między innymi mnóstwo gadżetów dla dzieci, bo jestem mamą dwóch chłopców siedmioletniego Miecia i pięcioletniego Zygmunta.
Jakie zatem akcesoria dla dzieci uważasz za najbardziej przydatne?
Marta: W pierwszej edycji programu nie testowałam gadżetów dziecięcych. Z własnego doświadczenia mogę ci polecić cztery szczególnie ulubione, które uratowały moje macierzyństwo. Pierwszy to kosz na pieluchy, tak szczelny, by z zawiniętych w „serdelek” zużytych pieluch nie wydobywał się nieprzyjemny zapach. Drugi to aspirator do wyciągania kataru, bo wiadomo, że maluch jeszcze nie potrafi wydmuchać noska. A trzeci to laktator, który przydał się mi w utrzymaniu laktacji, zwłaszcza że jeden z moich synków był wcześniakiem, urodzonym w 32 tygodniu ciąży. Ponieważ musiał zostać w szpitalu, odciągałam dla niego pokarm trzy razy dziennie i woziłam go do szpitala. Dzięki temu udało mi się go później karmić aż do ukończenia pierwszego roku życia. Jest jeszcze czwarty gadżet, który ratuje mamom życie podczas podróży, czyli jednorazowy nocnik z kartonu, posiadający biodegradowalny woreczek. Dziecko może na nim usiąść wygodnie (tektura ma udźwig aż do 15 kg), a złożony nocnik jest maleńki, płaski i mieści się w kobiecej torebce, a kosztuje tylko 5 złotych.
Kingo, który z gadżetów najbardziej cię rozbawił?
Kinga: Sporo ich było. W programie dostaję różne przesyłki i nigdy nie wiem, co się w nich znajduje. To zawsze jest dla mnie niespodzianka. W pierwszym odcinku „Gadżet Show” odpakowałam na przykład trenażer do twarzy. Na początku wydawało mi, że to kółko służy powiększania ust, a potem okazało się, że dzięki niemu można ćwiczyć mięśnie całej twarzy. W kolejnym odcinku zobaczycie, jak będę testować śmieszny budzik, który obudzi każdego śpiocha. Zdradzę, że nieźle trzeba się napracować, by go wyłączyć. Dostałam też ciekawy pompowany kombinezon, z którym na planie było dużo zabawy. To fajny patent na spalanie kalorii i ćwiczenie koordynacji ruchowej. Założyłam go i myślę, że ten odcinek będzie się wspaniale oglądał, bo wyglądam jak ufoludek.
Czy możecie polecić kilka gadżetów dla panów na prezent? My kobiety zawsze mamy z tym problem: co kupić ukochanemu, a wy jesteście absolutnymi specjalistkami.
Kinga: Mężczyźni zwykle są obdarowywani skarpetkami, krawatami i spinkami do mankietów, a moim zdaniem, oni tak naprawdę uwielbiają elektroniczne gadżety. Polecam na przykład smartwatche. Sama używam takiego zegarka do mierzenia kroków, monitorowania godziny snu (sprawdzam też, w jakim stopniu mój sen był głęboki) i ustawiam sobie „przypominajki” np. dotyczące ilości wypitej w ciągu dnia wody. To zdecydowanie ułatwia codzienne funkcjonowanie i motywuje do tego, żeby o siebie dbać. Fajnym pomysłem dla mężczyzny, który ma dystans do siebie i lubi sport, będą też buty do skakania na sprężynach. Poruszanie się na nich na początku jest wyzwaniem, ale dzięki nim można ćwiczyć koordynację i skakać nawet w parze. Mnie się to nie udało, ale widziałam osoby, które w takich butach potrafią razem skakać i tańczyć. To genialna zabawa i wspólne spalanie kalorii.
Marta: Ja też zawsze zastanawiam się, co kupić na prezent swojemu tacie, bratu i mężowi. Z kobietami nie mam problemu, ale z facetami tak. Super pomysłem są na przykład skórzane ciepłe rękawiczki z możliwością dotyku ekranu smartfona. Genialna sprawa, bo można klikać w telefon bez zdejmowania rękawic. Każdemu majsterkowiczowi polecam natomiast specjalne rolki do przesuwania mebli. W zasadzie to one przydadzą się również singielkom, które chcą czuć się niezależne lub nie lubią prosić nikogo o pomoc. Rolki są niesłychanie proste w obsłudze. Podczas programu udowodniłam, że dzięki nim jestem w stanie sama przesunąć w dowolne miejsce 90-kilogramową komodę. Dołączony do nich lewarek służy do uniesienia mebla, pod który wsuwamy rolkę na podstawce z czterema kółeczkami. Dziś myślę, że gdybym wcześniej miała ten gadżet, nie porysowałabym świeżo pomalowanej na biało podłogi, przesuwając meble na działce. Poza tym cena jest bardzo niska, a to wielki atut.
Czy możecie opowiedzieć o przedmiotach absurdalnych? Takich, których nigdy byście nie kupiły i które uważacie za niewarte ceny?
Marta: W tym programie najfajniejsze jest to, że możemy kręcić nosem na niektóre gadżety. To nie jest takie absolutne negowanie, bo po prostu zadajemy pytanie: czy na pewno taki gadżet jest ci potrzebny. Dla mnie niewypałem okazały się nowoczesne maseczki ochronne na twarz, które pokazują emocje człowieka. Niby założenie jest fajne, bo kiedy mamy zasłonięte usta, nie wiadomo, czy jesteśmy uśmiechnięci, czy smutni. Ale jest dużo minusów. Po pierwsze: słowa, które przekładają się na to, co zostanie wyświetlone, trzeba wypowiadać po angielsku. Poza tym ten system jest nieprecyzyjny i często się myli. Po trzecie: ja nie wiem, jak to uprać, a poza tym taka maska jest dość ciężka. Jak dla mnie przerost formy nad treścią.
Kinga: Dostałam dziwnie dizajnerską i bardzo drogą lampkę, która oprócz walorów wizualnych i ceny, która przyprawiała mnie o zawrót głowy, była po prostu dla mnie bezużyteczna. Maleńka, w zasadzie mieściła się w ręku, a bajer polegał na tym, że niejako lewitowała, czyli unosiła się na jakimś na polu magnetycznym i potrafiła przekręcać się albo w lewo, albo w prawo. To wszystko. Nie wiem, może kogoś kręci posiadanie takiej nieprzymocowanej do niczego lampki? Osobiście jednak nie lubię na takie rzeczy marnować pieniędzy. Był też zadziwiająco kiepski translator, który w 80% przekręcał zadnia. Eksperyment polegał na tym, że miałam dogadać się za pomocą tego urządzenia z pewnym przystojnym Włochem. Powiem ci, że o wiele lepiej działa ten translator, który wszyscy mamy w swoich telefonach komórkowych.
Czy któryś z gadżetów po tym programie na stałe zamieszkał w waszych domach?
Kinga: Nie ukrywam, że pożyczałam sobie na wieczne nieoddane z planu, kilka rzeczy, które bardzo mi się spodobały. Zupełnie zaskoczyło mnie całkiem niedrogie urządzenie do robienia fryzur. Pozwala ono zaplatać w mig na włosach warkoczyki i zabawne wzorki. Do tego dołączone są kolorowe gumeczki, którymi można związać i ładnie wykończyć fryzurę. Jeśli ktoś szuka prezentu dla młodej damy, np. z okazji komunii, to bardzo polecam. Tym bardziej że mamy dziewczynek też będą nim zachwycone możliwością zabawy z córkami we fryzjera.
Marta: Całą zimę używałam osuszaczy do butów, które kosztują niecałe 50 złotych. Przyrząd wygląda jak szyszka z kabelkiem. Kiedy dzieci wracały z mokrymi butami albo rękawiczkami — ten gadżet ratował nam życie. Spodobało mi się, że ma funkcje ozonowania, dzięki któremu wybija grzyby, a poza tym jest cichutki i nie przeszkadza w nocy spać.Fajną opcją okazała się dla mnie też maszyna do domowego przyrządzania maseczek. Wystarczy mieć sok np. z marchewki, do którego wrzucamy pastylkę z kolagenem i ona zamienia te substancje w galaretkę, którą wylewa się na specjalną tackę w kształcie twarzy. Kiedy zastygnie, maseczka jest gotowa do nałożenia na twarz. Powiem ci, że nie sposób wymienić wszystkich gadżetów, ponieważ w każdym odcinku programu testujemy ich 10. Wszystkie odcinki są więc bardzo wypełnione treścią.
Kingo, czy któryś z gadżetów z programu, pomaga ci dbać o sylwetkę?
Kinga: Polubiłam wiele bardzo praktycznych narzędzi kuchennych. Jednym z nich jest specjalny szpikulec, który wbija się w środek ziemniaka, a potem obraca, tnąc go na bardzo cienkie plasterki, a potem ziemniaczki wkłada się do piekarnika i już mamy zdrowsze chipsy. Fajne są wielorazowe rękawice do mycia warzyw i owoców, zakończone wypustkami, dzięki którym starannie można wyszorować pod bieżącą wodą bulwy warzyw. Dzięki temu szybciej dziś przygotowuję zdrowe posiłki. Muszę też powiedzieć koniecznie, że testowałam trzy rodzaje skakanek. Nie miałam pojęcia, że dziś istnieją takie dizajnerskie, które potrafią mierzyć np. ilość skoków. Mało tego podają nawet, ile kalorii dzięki skakaniu spaliliśmy.
Na koniec powiedzcie, gdzie można obejrzeć wasz nowy program?
Kinga: Kanał Zoom TV jest bezpłatny. Każdy może zobaczyć „Gadżet show”; wystarczy, że ma telewizor. Nie musi nawet mieć tzw. kablówki, co nas bardzo cieszy. Włączajcie więc telewizory w każdy wtorek od 1 marca od godz. 20:30. Powtórki w czwartki godz. 19:00 i w niedziele godz. 9:30.
Marta: Moje obserwatorki, które nie mają telewizorów, pytały mnie, czy też mogą obejrzeć „Gadżet show”. Otóż mogą! W Internecie, na platformie FilmBox+.