O czym myślisz, kiedy słyszysz hasło „niebezpieczny seks”? Zapewne o stosunku bez zabezpieczenia? I to w dodatku z kompletnie obcą osobą, potencjalnym nosicielem chorób wenerycznych? Na pewno ostatnie, co przyszło ci to głowy to to, że pozycja seksualna, którą większość z nas uwielbia, może stwarzać jakiekolwiek zagrożenie. Otóż, jak wynika z badań, pozycja na jeźdźca niesie wysokie ryzyko urazu.
No coż, trzeba przyznać, że czasem w trakcie seksu można się zatracić. A jeśli dojdzie do tego brak odpowiedniego opanowania techniki, alkohol czy nadwaga… o nieszczęście nietrudno. To właśnie w pozycji na jeźdźca do złamań penisa dochodzi najczęściej. Druga na liście znajduje się pozycja „na pieska” (no tutaj to panowie mogą mieć pretensje tylko do siebie!), na trzecim miejscu znalazła się pozycja klasyczna.
Dlaczego właśnie pozycja na jeźdźca jest najniebezpieczniejsza? Ponieważ mężczyzna nie ma możliwości kontrolowania, pod jakim kątem penis wsuwa się do pochwy. Do tego dochodzi przeświadczenie, że członka nie można złamać, ponieważ ten narząd nie posiada kości. W przypadku penisa określenie to dotyczy popękania naczyń krwionośnych. Objawia się opuchlizną i zasinieniem. „Złamanie” powoduje silny ból i wymaga wizyty u lekarza. Problem w tym, że większość mężczyzn wstydzi się powiedzieć, co się stało. Między innymi dlatego naukowcy postanowili sporządzić listę niebezpiecznych pozycji. Może dzięki temu uda się przełamać pewne tabu.
Lista najbardziej kontuzjogennych pozycji została opublikowana na łamach „Advances in Urology” i powstała w oparciu o przypadki złamań odnotowane w trzech dużych szpitalach w Brazylii na przestrzeni 13 lat.
Źródło: Telegraph