Go to content

Wielka moda i życie po życiu, czyli Kristin Stewart jako medium w mrocznej „Stylistce”

fot. materiały prasowe filmu

Koncepcji na to, co dzieje się z nami po śmierci jest co najmniej kilka. Niektórzy wierzą w reinkarnację, inni w ostateczny koniec, jeszcze inni w życie po życiu i ludzie dusze błąkające się po śmierci i raz po raz odwiedzające żyjących. Dlaczego piszę tutaj o duchach? Niech nie zwiedzie was tytuł filmu, bo „Stylistka” to coś zupełnie innego niż film o modzie i urodzie – to opowieść metafizyczna sięgająca nieco dalej niż zwykłe, ziemskie życie.

Modna medium

Maureen jest Amerykanką na co dzień mieszkającą w Paryżu. Pracuje jako prywatna asystentka i stylistka znanej celebrytki Kyry – kupuje i dobiera dla niej drogie kreacje oraz dodatki. Jednak dla Maureen nie jest to nic satysfakcjonującego i traktuje swoją pracę jedynie jako sposób na zarabianie pieniędzy. Tak naprawdę to głównym zajęciem dziewczyny jest czekanie – czekanie na znak od zmarłego przed trzema miesiącami brata bliźniaka, z którym dzieliła nie tylko genetyczną wadę serca, ale także umiejętność kontaktowania się z duchami. Przed śmiercią rodzeństwo zawarło bowiem pakt – kto odejdzie pierwszy, da drugiemu znak z „tamtej strony”.

Film rozpoczyna się od sceny, w której Maureen wchodzi po raz pierwszy od śmierci brata do jego paryskiego, pustego teraz domu – ma nadzieje, że właśnie tam Lewis nawiąże z nią kontakt. Widzowie od razu są świadkami sceny niczym z horroru, zostają wciągnięci w mroczny, ciemny i cichy klimat, który utrzymuje się niemal przez cały film. Wyraźnie czuć atmosferę tajemnicy i grozy, nie wiadomo nic o głównej bohaterce i jej życiu, nie wiadomo, czego można się spodziewać. Film intryguje, ciekawi i niepokoi od pierwszych do ostatnich minut.

fot. materiały prasowe filmu

fot. materiały prasowe filmu

Choć główna bohaterka jest stylistką, to moda w filmie zdecydowanie znajduje się na dalszym planie. Kyra, celebrytka, dla której pracuje Maureen, przemyka przez ekran i kontaktuje się z dziewczyną głównie za pomocą poleceń w formie notatek i karteczek z wiadomościami. Widz dostaje jednak kilka scen z oryginalnymi kreacjami, eleganckimi butikami i showroom’ami, zerka odrobinę za kulisy show biznesu i świata wielkiej mody.

Nowe oblicze Kristin Stewart

Jeśli do tej pory Kristin Stewart kojarzyła się wam jedynie jako dziewczyna, która ugania się za przystojnym wampirem w filmie „Zmierzch” to czas nieco poszerzyć swój światopogląd. W filmie „Stylistka” aktorka pokazuje swoje mroczne oblicze i bez wątpienia jest na pierwszym planie produkcji – liczbę scen bez jej udziału można chyba policzyć na palcach jednej ręki. Kamera śledzi każdy jej krok, każdy ruch i najmniejszy gest. Stewart w roli pogrążonej w żałobie, smutnej i zamkniętej w sobie medium wypada bardzo przekonująco, a w scenach pokazujących jej zdenerwowanie lub przerażenie widz bardzo mocno i prawdziwie odczuwa przeżywane przez nią emocje. Choć Stewart w „Stylistce”, ze względu na charakter filmu i osobowość głównej bohaterki, nie może pokazać całej gamy emocji, to jednak produkcja świetnie pokazuje, jak wiele ma do zaoferowania młoda aktorka i jak duży, czekający jeszcze na odkrycie potencjał w niej drzemie.

To nie pierwsze spotkanie Kristen Stewart z francuskim reżyserem Olivierem Assayasem – jej rola w filmie „Silm Maria” został świetnie przyjęta przez krytyków i przyniosła aktorce między innymi prestiżową statuetkę Césara, W 2016 za film „Stylistka” Olivier Assayas, zdobył Złotą Palmę na Festiwalu Filmowym w Cannes.

fot. materiały prasowe filmu

fot. materiały prasowe filmu

Film inny niż wszystkie

Olivier Assayas zrobił film nietuzinkowy i intrygujący, odważny, wymagający od widza zdystansowania się od dobrze znanych konwencji i zerwania z przyzwyczajeniami gatunkowymi – mamy tutaj dramat psychologiczny, kryminał, thriller, a nawet odrobinę horroru. Reżyser łączy i żongluje różnymi gatunkami kinowymi, nie boi się łamania zasad i przekraczania granic, zmusza widzów do świeżego spojrzenia na kino i przewartościowania swoich ocen. Twórcy filmu puszczają także oko do współczesności i technologii – okazuje się bowiem, że nawet duchy wiedzą, jak obsługiwać telefony komórkowe i wysyłać wiadomości. A może to jednak nie siły nadprzyrodzone?

Reżyser nie odpowiada wprost na pytanie, czy po śmierci istnieje inne życie i czy duchy mogą nas nawiedzać – tę sprawę musimy rozważyć i przemyśleć sami, a film może być jedynie ku temu inspiracją. Zakończenie jest niejednoznaczne i klimat tajemnicy utrzymuje się do samego końca. Tak naprawdę każdy może odczytać je zgodnie z własnymi przekonaniami na swój sposób – i dobrze, bo kino powinno być czasami czymś więcej niż kolorowym obrazkiem migającym na ekranie, powinno angażować nas i zmuszać do przemyśleń. Assayasowi udało się osiągnąć ten efekt w „Stylistce” i bez wątpienia pokazał w niej, że ma swój unikatowy styl.

Zapisz