Tak, jestem z nim. I nie, nie zamierzam za to nikogo przepraszać! Od kilku lat jestem w szczęśliwym (w większości) związku z Hiszpanem. Gdzie mój patriotyzm? – zapytasz. A w dupie go mam! Bo, jaki w zasadzie wybór mają dzisiaj Polki? Ale te prawdziwe, młode Polki z krwi i kości. Takie, które mają świadomość tego, w jakim kraju się urodziły i wychowane zostały w duchu polskich tradycji. Jest XXI wiek. Nasi dziadkowie, ojcowie, wujkowie, bracia, słowem – wszyscy faceci, którzy przez lat stanowili dla nas wzór prawdziwego mężczyzny, zupełnie nie przypominają dzisiejszych mężczyzn.
Faceci są zagubieni, to widać. Ale to właśnie ich zagubienie sprawia, że my gubimy się jeszcze bardziej. Sęk w tym, że do odwiecznych problemów w postaci mówienia o swoich emocjach, dochodzą problemy rzędu samej definicji tego, co to znaczy „być męskim”. Świat staje się coraz bardziej feministyczny dlatego, bo gros facetów nie potrafi wyrobić sobie nowej definicji męskości.
Polska weszła do UE, coraz więcej obcokrajowców przyjeżdża do kraju i jeszcze raz tyle osób z niego wyjeżdża. Słyszy się na okrągło, że Polki coraz częściej na partnerów i (co gorsza!) ojców swoich dzieci wybierają cudzoziemców. Na szczęście, z pomocą naszym paniom spieszą dzielni polscy patrioci, którzy takowym „zdrajczyniom narodu”, jak w czasie okupacji, najchętniej ogoliliby głowy.
Z przejawem takiej niechęci spotkała się ostatnio moja przyjaciółka (trzy lata związku, też z Hiszpanem). W sobotni wieczór wybraliśmy się wspólnie do jednego z Sopockich klubów. Razem z J. poszliśmy szukać miejsca do siedzenia, kiedy przy barze rozpętała się awantura. Co jest? – pytam A. – Ten burak nie chce nam sprzedać piwa! – odpowiada równo wkurzona przyjaciółka . Mówi, że niby nie można tu płacić kartką i, żeby się mój latynoski lowelas przeleciał do bankomatu. Obydwie byłyśmy w szoku. Doskonale wiedziałyśmy, że tekst z kartą to tylko pretekst. To nie był nasz pierwszy raz w tym miejscu i nigdy nie było z tym problemu. Nie mogłyśmy jednak wyjść z podziwu, że pracują tam tacy ludzie…. Nigdy już tam nie wróciliśmy.
Dwie skrajności
Ale, jaki tak naprawdę wybór mają Polki? Pozostając przy tym co ojczyste, skazane są na facetów zamkniętych w sobie, rzadko okazujących emocje, o przerażającej samoocenie, poszukujących swojego męskiego „ja” w jednej z dwóch skrajności: fizyczności lub intelekcie. Mamy więc przysłowiowego koksa albo mola książkowo-komputerowego, przy czym ani jeden, ani drugi nijak nadaje się do stworzenia rodziny. W większości przypadków utkwiły w nich jednak resztki spuścizny po romantyczno-dżentelmeńskim dziadku, które przejawiają się pod postacią przekazywania kwiatów, przepuszczania kobiet w drzwiach i tego typu manierach. Często dość komicznie kontrastujących z ogólnym stylem bycia takiego osobnika.
Polak potrafi
Swoją drogą, w porównaniu do swych egzotycznych konkurentów niewątpliwym plusem polskich chłopaków jest zaradność. I nie chodzi tu o bycie MacGyverem w każdej sytuacji, ale o zwykłą próbę zaradzenia sytuacji, która często okazuje się być skuteczna. Choć tego typu rzeczy wspólne są chyba obu płciom wychowanym w tej kulturze. Niemniej jednak polscy mężczyźni znacznie lepiej wypadają na tym polu, jak i na wszelkich pracach związanych z urządzeniem i naprawą mieszkania. Takiego męża ze świecą szukać!
Południowcy dla odmiany bardzo lubią mówić o swoich emocjach, ale za to kompletnie nie mają pojęcia o tym, jak poradzić sobie z cieknącym kranem, wymienić zamek w drzwiach i powymieniać zawiasy. Można z nimi zbudować realny związek opierający się o wspólną rozmowę i zrozumienie. Bez perspektyw na to, że gdy przepali się żarówka, to on ją wymieni. Problematyczny może okazać się także brak powagi w sytuacji, która wydaje się tego wymagać, bo Latynosi żartują praktycznie ze wszystkiego. Czasem również z rzeczy istotnych i kluczowych w budowaniu związku. Zapomnieć też można o specjalnym traktowaniu, jako że kwiaty kupuje się tam głównie na pogrzeb, a drzwi otwiera się jedynie przed sobą. Dżentelmeńskie maniery dawno odeszły tam w zapomnienie.
Trudny wybór
Tym, którzy myślą, że decyzja o „mieszanym związku” jest łatwa wyjaśniam: jestem Polką i kocham mój kraj. Szanuje jego tradycje, które w przyszłości chciałabym przekazać dzieciom. Należę jednak do pokolenia, które coraz bardziej świadomie widzi siebie także jako Europejczyków, co zmienia nieco naszą wizję patriotyzmu. Zastanawiając się więc nad wyborem ojca dla mojego dziecka, nie rozpatruje tego na zasadzie Polak czy Hiszpan. Widzę po prostu faceta, którego chcę poznać, a później stworzyć z nim zdrowy związek. Podstawą każdej relacji jest jednak rozmowa. A tak się akurat składa, że południowcy uwielbiają gadać. Dlatego wybrałam jego.
Czy wolałabym Polaka? Pewnie! I to nie raz! Chciałabym bym być traktowana wyjątkowo, mieć poczucie, o istnieniu drugiego filaru, który mnie wesprze, zaradzi coś na moje problemy. Faceta, który zrozumie, że czasem trzeba brać rzeczy na serio. Tylko, że wśród moich rodaków, jakoś nie udało mi się na takiego trafić. Pewnie dlatego, że nie potrafią się otworzyć i szczerze mówić o tym co czują.
Może więc warto by się nad tym zastanowić i zamiast rozmyślać o goleniu kobiecych głów, trochę jednak nad tym popracować? W końcu praca to coś, na czym się znamy.