Stałam przed ścianą poradników na temat zdrowego odżywiana się i stylu życia i czułam, że kręci mi się w głowie. Wszystkie książki pięknie wydane, kuszące, wiele z nich zawiera wartościową treść. Pomyślałam, że Internet też pęka w szwach od stron inspirujących do zdrowego odżywiania, fantastycznych przepisów kulinarnych i osób które motywują do zmian.
Jak to możliwe, że w zalewie tak wielkiej ilości porad, tak trudno mi znaleźć taką, która zainspiruje do działania, zmiany na lepsze – nie na chwilę, ale już na zawsze.
Być może odpowiedź kryje się w tym, że nie wsłuchuję się w swoje osobiste potrzeby, tylko patrzę na to, co powinnam robić i jak. Płynę z prądem, który niesie mnie poprzez mody i chwilowe trendy. Jeśli mówią, że gluten jest zły przestaję go jeść, nawet jeśli mi nie szkodzi. Jeśli wszyscy ćwiczą z Chodakowską mimo, że nie znoszę takich ćwiczeń – ćwiczę i ja. I sadzę zioła na balkonie mimo, że mieszkam przy ruchliwej ulicy – bo przecież swoje najzdrowsze.
Może zamiast skupiać się na tym, co mogę wybrać z setki oferowanych pomysłów na siebie, powinnam skupić się na tym czego, tak naprawdę potrzebuję, co jest dla mnie ważne. Choć przez głowę przebiega myśl, że ja nie wiem, co jest dla mnie ważne – bo ta informacja zawsze przychodziła z zewnątrz ( najpierw od rodziców, potem od rówieśników, mediów itd) zaczynam się nad tym głęboko zastanawiać.
Mam 40 lat, rodzinę, niezależność zawodową, niezłe zdrowie, ciągle nowe pomysły – może trochę mało czasu na ich realizację, ale mam do nich dystans. Mam przyjaciół na których mogę liczyć w trudnych chwilach.
Czego mi potrzeba? Kilku nowych ciuchów i nowej fryzury, by poczuć się atrakcyjne, trochę spokojnych chwil, niezakłócanych krzykami dzieci i ich naglącymi potrzebami. Może więcej uwagi męża, goniącego za pracą i pieniędzmi. Większej odporności na jesienne chłody. Ale nie potrzebuję spektakularnych zmian, nie chcę robić przemeblowania w moim życiu. Bo nawet jeśli jest w nim rutyna, to ja tę rutynę lubię, czuję się w niej bezpiecznie, z niej czerpie siły do działania. Lubię co rano usiąść z kubkiem kawy w ręku i zastanowić się na tym, co czeka mnie dnia dzisiejszego, jakie mam plany. I nie oddałabym tej mojej niezależności za żadne obietnice sukcesu, jeśli wiązałyby się z jej utratą. Potrzeba mi jeszcze równowagi w stosunku mieć do być. Aby przestać zależeć tak bardzo od rzeczy. To pewnie znak mijającego czasu i naturalnej ewolucji w stronę duchowości. Potrzeba mi jeszcze troski o własną przestrzeń, gdy ktoś próbuje ją naruszyć, poprzez narzucenie mi swojej woli, krytykę, pretensję czy wymuszenie na mnie opowiedzenia się po jakiejś stronie. Chcę mieć prawo do nieposiadania zdania lub zachowania go dla siebie. To są dla mnie rzeczy ważne, teraz to czuję. Im dłużej myślę czego mi potrzeba – tym więcej emocji pojawia się we mnie i zaczynam, nie tylko rozumem ale i sercem je wszystkie obejmować. To nie są złe emocje, nie ma w nich złości czy lęku. Czasem tylko pojawi się smutek, że zbyt rzadko ze sobą rozmawiam. Robi się tego coraz więcej, napływają nowe myśli – ale nie zmącone niczym płyną swobodnie.
Kiedy kończę zbieram je wszystkie i już wiem, za co chciałabym się zabrać, w pierwszej kolejności, aby zacząć realizować swoje potrzeby, także te dotyczące odżywiania. Bo to, co jem wypływa z tego, jaki mam do siebie stosunek. To co jem, jest manifestacją tego, co wiem o sobie i swoich potrzebach.
A czy TY wiesz czego potrzebujesz, czy znasz swoje prawdziwe myśli i emocje. Kiedy ostatni raz odbyłaś szczerą rozmowę z samą sobą. Im więcej o sobie wiesz, tym łatwiej odnajdziesz się w gąszczu proponowanych stylów życia, porad – bo czujesz, które są dla Ciebie, z których warto czerpać inspirację. Nie zwrócisz, więc uwagi na Pana, który wie lepiej czego ci potrzeba, nawet jeśli najpiękniej uśmiecha się z okładki książki i najszybciej na świecie odchudza swoich klientów.
Nie uwierzysz niebieskookiej blondynce, że tylko taki rodzaj śniadań jest wartościowy – bo wiesz po jakim pokarmie czujesz się najlepiej, co daje ci moc na resztę dnia.
Chyba, ze tego nie wiesz. Wróć zatem do początku i zacznij od pytania – czego ci tak na prawdę potrzeba.