Kiedyś sama pomagała, dziś o tę pomoc jest zmuszona prosić innych. Chce żyć godnie, ale godność odbiera jej choroba – dystrofia mięśniowa, czyli w skróćie zanik mięśni.
Izabela Spilska była położną, paradoksalnie, to kiedyś ona pomagała innym, witała na świecie nowe życie, nowego człowieka. Była świadkiem cudu narodzin. Czy można bardziej kochać życie, kiedy widzi się, jak mały człowiek na twoich rękach łapie swój pierwszy oddech?
Może dlatego pani Iza walczy. Walczy od wielu lat z chorobą, która niszczy jej życie, która chce jej odebrać radość życia. – Moje życie dzisiaj już kręci się wokół choroby. Myślę, co jeszcze mogę zrobić, by nie być całkowicie zależną od innych osób. Jak pozyskać środku na rehabilitację, jak zadbać o to, żeby móc funkcjonować każdego kolejnego dnia. Moim największym marzeniem zawsze był wyjazd do Afryki, by pomagać tam dzieciom. Choroba pokrzyżowała mi te plany – mówi pani Iza.
Paradoksalnie, to ona chciała pomagać, a dzisiaj o tę pomoc prosi innych. Musi prosić, bo jest wdową, samotną, której renta nie wystarcza na pokrycie kosztów rehabilitacji, rehabilitacji, która jest jedynym sposobem na to, by pani Iza mogła godnie żyć, żeby choroba nie odebrała jej godności.
– Kiedyś nie przyznawałam się do tego, że doskwiera mi samotność. Dzisiaj jest mi coraz trudniej, czasami chciałabym, żeby był przy mnie ktoś, z kim mogłabym porozmawiać, komu się wyżalić, tak po prostu, dla własnej ulgi wyrzucić z siebie ten ból, tę bezsilność i czasami bezradność. Niestety chorobą i z codziennością musze zmagać się sama.
Bywa tak, że wartościujemy życie. Kiedy o pomoc proszą rodzice małego dziecka z ogromnym wsparciem i poczuciem misji rzucamy się, by tę pomoc nieść. I słusznie. Jednak, gdy staje przed nami ktoś starszy, kto wiele już przeżył, ale przed kim także jeszcze wiele do odkrycia, zastanawiamy się, odwracamy wzrok, udajemy, że nie widzimy. Bo choroba dorosłych ludzi pokazuje nam, że nic nie trwa wiecznie, że wszystko, także nasze życie, kiedyś się skończy. Przecież my jesteśmy jeszcze młodzi, w najlepszym wieku, pełni sił, możliwości, chęci rozwoju. Pani Iza też tak o sobie myślała w wieku 30 lat, nim zdiagnozowano u niej chorobę. A później musiała zweryfikować swoje priorytety, poglądy.
Nie bójmy się, że niosąc pomoc dorosłym, samotnym ludziom ściągniemy na siebie jakieś fatum tej sytuacji, że dotkniemy sfery, o której nawet nie chcemy myśleć, która w naszym życiu nie ma prawa się pojawić. Pomagając takim ludziom, jak pani Iza pomyślmy, jakie to szczęście, że możemy żyć, tak jak chcemy, bez ograniczeń, na które nie mamy wpływu, bez poczucia bezradności, bez walki o godność. Pani Iza też chce tak żyć, choćby w niewielkim stopniu, ale też ma do tego prawo i ogromną wolę walki, ogromną chęć na to życie. Pomóżmy jej choć trochę odzyskać godność.
Jeśli chcecie pomóc, zajrzyjcie TUTAJ. Znajdziecie wszystkie potrzebne informacje.