Gdzie byśmy byli, gdyby nie inni ludzie? Jakbyśmy żyli w samotności? Przecież ludzie, to siła napędowa naszego życia, nie uważacie? Dla nich i przez nich chcemy się zmieniać. Ale też dzięki nim dowiadujemy się wielu rzeczy o sobie i o człowieku w ogóle.
Spotykam różnych ludzi. Z jednymi się wiążę, z innymi nie. Dzisiaj wiem:
Że ludzie odchodzą
Tak się w życiu dzieje, że my porzucamy ludzi, oni porzucają nas. Puszczamy niektórych, choć nie raz nie jest to łatwe, ale pozwalamy w końcu sobie iść inną drogą i tamtej osobie również. Już bez tłumaczeń, bez próby walki udowadniając, że jednak trzeba przy sobie być. Usłyszałam jakiś czas temu: „Ludzie odchodzą, to naturalne”. Choć czasami za nimi tęsknimy, to jednak wiemy, że spotkaliśmy się na pewnym etapie życia po coś i pozostaje nam liczyć na to, że oboje wyciągnęliśmy z tego dobrą dla nas lekcję.
Że różnimy się na wielu płaszczyznach
To niby truizm, bo, że się różnimy, to często powtarzany frazes. Ale dopiero bliskie spotkania z drugim człowiekiem nam to unaoczniają. Bo nie różnimy się jedynie wyglądem, pasją, zainteresowaniami. Różnią nas priorytety, pojmowanie szczęścia, oczekiwania jakie stawiamy samym sobie i innym. I nagle okazuje się, że napotykamy w relacji z drugim człowiekiem mur nie do przejścia, płaszczyznę, na której nigdy nie znajdziemy porozumienia. A kiedyś myślałam, że dogadać się można z każdym. Jednak nie można, nie da się ze wszystkimi. Można odpuścić, zaakceptować, albo odejść. To też ważna lekcja.
Że nie ze wszystkimi trzeba się spotykać
Nie wiem, czy każdy ma w życiu taki czas, kiedy wokół niego jest dużo ludzi. Dużo znajomych nowych, starych, bliższych i dalszych. I nagle przychodzi moment, kiedy brakuje nam czasu na spotkania, kiedy wszystkich tych znajomości nie jesteśmy w stanie utrzymać z równym zaangażowaniem. I kiedy w końcu rozumiemy, że te znajomości zaczynamy wartościować – na te ważniejsze i mniej ważne, bo z jednych czerpiemy więcej, a inne są bardzo powierzchowne. Ta lekcja, że pewne relacje są dla nas bardziej wartościowe i że to na nich chcemy się skupić, jest bardzo cenna, choć bywa bolesna. Bo ktoś może nam zarzucić egoizm, ktoś inny arogancję. Ale z drugiej strony my wiemy, że tak nie jest, że są ludzie, przy których czujemy się lepiej, bezpieczniej, którzy akceptują nas takimi, jakimi jesteśmy. Mamy prawo do takich wyborów.
Że ludzie budzą w nas skrajne uczucia
To jest niezwykłe, jak wiele o nas samych dowiadujemy się dzięki innym ludziom. To dzięki spotkaniom z nim wiem, co mnie złości, co doprowadza do szału, co wzrusza, a co sprawia, że czuję bezsilność, ale też czego nie jestem w stanie zaakceptować. Często trwamy w relacjach, w których mamy mało punktów stycznych, ale nie potrafimy się z nich wyplątać, kiedy ktoś sprawia, że jesteśmy poddenerwowani, tracimy pewność siebie, kiedy wysysana jest z nas energia. Uczę się, że nie musimy trwać w takich relacjach, że możemy się wycofać, zareagować, nie pozwalać się używać. Nie wszystkie nasze relacje, nawet te, które wydają się nam na pierwszy rzut oka bliskie, trzeba podtrzymywać. Jeśli nam źle, mamy prawo się wycofać.
Że niektórzy pojawiają się tylko na chwilę
Są ludzie, których spotykamy na jakiś moment i wiemy, że już nigdy w naszym życiu się nie pojawią, a jednak odgrywają wielką rolę, wyciskają na nas swoją krótką obecność. Bywa, że ktoś staje się dla nas inspiracją, ktoś inny zmotywuje do działania, a jeszcze ktoś sprawi, że zrozumiemy, czym dla nas jest szczęście czy miłość. Tacy ludzie nauczyli mnie, że trzeba być uważnym, bo każdy, kogo spotykamy może dać nam ważną lekcję o sobie, o życiu, o wartościach, które warto pielęgnować. Jedna rozmowa może naprawdę wiele w naszym życiu zmienić. Naprawdę.
Że są ludzie, którzy ranią i to też dzieje się po coś
Bo przecież spotkania z ludźmi to nie tylko radość i przyjemność, to często także cierpienie i rozpacz, kiedy ktoś komu ufaliśmy, kogo kochaliśmy, zranił nas tak, że na chwilę świat przestał istnieć, zatrzymał się, a my chcieliśmy przestać żyć, zniknąć, byleby tylko przestało nas boleć. Ale przecież po każdym takim ciosie wstajemy, paradoksalnie silniejsi, bardziej pewni siebie, ale też ostrożniejsi nie pozwalając się ranić zbyt szybko i zbyt głęboko. Te wszystkie lekcje cierpienia pokazały mi, że jestem silna, że są ludzie, którym ufać nie powinnam, że kochając siebie też mogę być szczęśliwa nie szukając akceptacji w innym człowieku. A w końcu, że nie wszyscy ludzie są dobrzy – to było chyba najtrudniejsze.
Że nie można spełnić oczekiwań wszystkich wokół
Nie można być miłym i grzecznym dla wszystkich. Nie można sprawić, by każdy nas lubił. Nie da się zadowolić wszystkich, bo każdy ma wobec nas inne oczekiwania. I im bardziej my te oczekiwania będziemy chcieli spełnić, tym coraz to inne będą nam stawiane. Będziemy chcieli nieustannie uszczęśliwić innych, sami nie znajdując swojego szczęścia, a nawet sobie na nie nie pozwalając. To my powinniśmy pisać scenariusz, według którego chcemy żyć, nie rodzice, nie partner, nie znajomi.
Że ja też mogę być ważna dla kogoś
Kiedy ktoś pisze: „tęsknię” a ty wiesz, że tęskni naprawdę i czujesz to samo. Kiedy słyszysz w telefonie: „Musiałam cię usłyszeć” i wiesz, że twój głos i twoja obecność już komuś wystarczy. Bycie ważnym dla kogoś, to jedna z najważniejszych lekcji. Zbudować takie relacje, w których jesteś ważny i ta druga osoba jest ważna dla ciebie – bezcenne, pozbawione żalów, pretensji i właśnie oczekiwań. To ten rodzaj bliskości, który sprawia, że jesteś szczęśliwa.
Że ludzie wracają
Tak, jak odchodzą, tak bywa, że wracają. Nie wszyscy i nie zawsze. Ale czasami puszczenie kogoś nie oznacza pożegnania na zawsze. To chyba najnowsza z lekcji, której się nauczyłam od ludzi. Że czasami trzeba się rozstać, by móc do siebie wrócić. To doświadczenie, które buduje w tobie pewność, że niektóre wybory i decyzje, choć tak bolesne, bywają podjęte słusznie.
Mam nadzieję, że ta lekcja nie była ostatnią i że wiele jeszcze nauczę się spotykając na swojej drodze kolejnych ludzi.