O wampirach emocjonalnych, ludziach toksycznych napisano już naprawdę sporo. Wiemy, że mamy chronić się przed marudami, narzekaczami, plotkarzami… Wiemy, że u siebie mamy tępić te cechy, przepraszam, pracować nad nimi…Ale są zachowania, które podobnie jak tamte są destrukcyjne i niszczące dla innych, a my często uważamy je za zalety. Oto one:
„Ja to wszystko zrobię”
Osobie reprezentującą tę życiową postawę nawet nie zadawaj pytania: „W czym mogę ci pomóc”. Oczywiście, nic nie pomóc. Da radę. Więc ty siedzisz bezczynnie, a ona uwija się jak w ukropie. Czujesz się przy niej niepotrzebnym, zawadzającym dzieckiem. Jeśli próbujesz coś zrobić, ona przewraca oczami i prędzej czy później powie: „Nieeee, daj, ja to zrobię lepiej” ( po swojemu, szybciej). Lepiej rozrobię ciasto, ubiorę dziecko, ułożę rzeczy w lodówce, nawet buty ustawię w przedpokoju lepiej.
Choć to cecha głównie kobieca, znam też takich mężczyzn. Czasem widzisz, że ktoś goni w piętkę, albo zadania, które wykonuje pozostawiają wiele do życzenia (nie da się zrobić WSZYSTKIEGO dobrze) mówisz: „Kochanie, może jednak ja to zrobię, widać, że jesteś zmęczona/ zmęczony”. „Jaaaa? Zmęczona? Ale co sugerujesz?! Nie jestem zmęczona”.
Dlaczego taka postawa jest destrukcyjna? Bo niszczy relacje, złe też efekty przynosi np. w firmie, gdzie najlepsza jest praca zespołowa. Osoba „ja to wszystko zrobię” przede wszystkim chce nakarmić siebie własną perfekcyjnością i byciem niezastąpionym. Mówi: wkurza mnie, że inni robią to tak wolno (niedokładnie). Jest w tym już ocena pt. „Ja jestem lepsza, szybsza, dokładniejsza”. Drugiej osobie podcina to skrzydła ( każdy chce się czuć potrzebny), wycofuje się, i pozwala pani „Ja to wszystko zrobię” zajmować przestrzeń.
Pani „Ja to wszystko zrobię” jest w głębi duszy poirytowana i zmęczona, że wszystko spoczywa na jej barkach. Pat, prawda?
„Możesz mi zaufać”
To wszyscy święci wokół nas, gotowi nas wysłuchać, wesprzeć, pomóc zawsze, nawet kosztem siebie. To przyjaciółka, która przyjedzie do ciebie o trzeciej w nocy, bo zostawił cię facet czy masz napad lęku. Poświęci weekend z rodziną, żeby z tobą porozmawiać. Ale wymaga tego samego dla siebie. Do końca świata nie zapomni, że ty o trzeciej w nocy do niej nie przyjechałaś, czy wybrałaś rodzinę zamiast niej. Nie wybaczy ci też nielojalności, bo ona nielojalna nie jest.
Często zrywa kontakty albo odsuwa się, gdy ją zawiedziesz. Czujesz się wtedy podłym, złym i winnym człowiekiem. Przecież ona jest doskonała.
Dlaczego taka postawa jest destrukcyjna? Bo nikt nie jest idealny, ludzie popełniają błędy, ona nie, bo w pewnym sensie karmi się swoją wyjątkowością i dobrocią. W głębi niej często kryje się mała dziewczynka, która boi się zawieść innych. Albo kobieta „borderline”, którą interesują tylko skrajne i mocne relacje. Doskonale działa w kryzysach, kiepsko sprawdza się w codzienności i życiu „tu i teraz”, bez napięcia.
„Nic się nie stało”
Osoba opanowana, stonowana, nie okazująca nadmiernych emocji. Nigdy nie zrobi ci żadnych wyrzutów, nawet jeśli czujesz, że ją zawiodłeś/ zawiodłaś. „Powiedz jeśli coś ci przeszkadza, proszę” mówisz. „Ależ nic mi nie przeszkadza”. „Wszystko w porządku”. Ty możesz jej opowiadać co czujesz, ona nigdy nie odwzajemni się tym samym.
Dlaczego taka postawa jest destrukcyjna? Bo nie daje innym osobom szansy na normalny, zdrowy dialog i na zmianę. Jak ktoś ma wiedzieć, że coś robi źle, gdy nikt mu o tym nie mówi?
Zresztą osoba „nic się nie stało” często z osobami trzecimi potrafi rozmawiać o tym, co jej w nas przeszkadza. Gdy dowiadujemy się o tym od innych, jesteśmy w szoku. Ale jak to, przecież mówiła, że jest w porządku. No tak, mówiła, bo nie potrafi rozczarowywać innych, konfrontować się z nimi, postawić w 100 proc. na szczerość.
Grząski to grunt.
„Wszystko się da, wystarczy chcieć”
Córka/ syn filozofii pozytywnej do potęgi entej. Może właśnie zawalić ci się świat, on/ ona i tak powiedzą: „To nieważne, wszystko zależy od ciebie”. Jest to postawa znośna, a nawet inspirująca u ludzi, którzy pokonali ileś kryzysów, wydobyli się z najgorszego g…. Nieznośna jednak u innych, którzy nie muszą się za wiele martwić, bo a.) mieli dobrze sytuowanych rodziców, b.) ich bliscy mieli dobre pracę i mogli tę pracę pomóc znaleźć, c.) mają fajnych partnerów, z którymi nietrudno budować związek, d.) mają fajną pracę.
Dlaczego ta postawa jest destrukcyjna? Bo da się dużo, ale nie wszystko. Nie wszystko da się też kontrolować. Zresztą państwo „wszystko się da” często nie wyciągają ręki do innych, nie pomagają w kryzysie, kończy się na magicznych i motywujących słowach.
No dobra, dziś poniedziałek, koniec miesiąca, czas na zmianę;) Ja bywam przynajmniej dwoma z tych typów. Brr. A wy?