„Dla niektórych znaczy, dla niektórych nie znaczy – dla ciebie to znaczyło, że skończyłaś 50 lat? – zapytała Małgorzata Ohme. – Nie, zdziwiłam się, że mam 50 lat i nawet moi rodzice do mnie dzwonili i też się dziwili, że ich dziecko ma 50 lat. Bo kiedyś mi się wydawało, że 50 lat to jest jakiś koniec świata i babunia. A tutaj okazuje się, że niewiele się zmieniło poza tym, że czasem brakuje energii, ale w głowie jest to samo, co 20 lat temu. Myślę, że bardziej poukładane – odpowiada Katarzyna Bujakiewicz w rozmowie z Małgorzatą Ohme w podcaście Lajf noł makeup.
No właśnie, czy to samo?
Nie, nie zupełnie coś innego! Mam power i tą swoją energię niezmienną.
Ja kiedy skończyłam 40 lat, to czuję się 1000 razy lepiej niż jak miałam nawet 30. Za chwilę 45 i czuję się lepiej, dlatego zastanawiam się, jak to jest jak się ma 50 lat. Jak się czujesz?
To jest po prostu naprawdę fantastyczny moment, bo odczepiasz się od siebie! Ja już nic nie muszę, mogę ewentualnie chcieć. Nie biorę udziału w jakimś konkursie piękności i bycia i udowadniania komukolwiek czegokolwiek. Bo po prostu już mi się w tym specjalnie nie chce brać udziału. Nie mam tej galopady, że powinnam, że wypada czy nie wypada. Zawsze jak wchodzi mi taka mała dziewczynka, wiesz grzeczna, z dobrego domu, to mówię: Hej ty masz 50 lat, ty naprawdę już nie musisz tutaj komukolwiek, cokolwiek tłumaczyć, udowadniać.
Tak, już nie trzeba być w tym konkursie, chociaż zawsze miałam poczucie, że nigdy nie byłaś w takim. Przynajmniej nie byłaś tak jak inne osoby w show biznesie, w twoim zawodzie.
Nie, nigdy nie byłam i zawsze szłam za swoją intuicją i kiedy cokolwiek wybierałam, to niestety zawsze było trochę pod prąd. Bo ani nie mieszkałam w Warszawie, a zaraz po szkole był teatr w Szczecinie, więc już dalej nie można. Mimo to robiłam to, co chciałam, a kiedy decydowałam – „bo ktoś mi powiedział, że należy albo, że teraz jest ten czas – to zawsze się dla mnie źle kończyło. Po prostu cierpiałam. To co robię i robiłam według swojej intuicji, zawsze się sprawdzało. Wiesz, to jest jednak konkurs piękności i chodzenie na castingi. To nie jest konkurs umiejętności.Też musiałam się tego nauczyć, że to nie zależy od moich umiejętności, tylko od tego, czego chce reżyser, czego chce producent. Nie masz na to wpływu, dlaczego akurat teraz grasz w tym albo w tamtym.
Bardzo łatwo w sobie zniszczyć takie poczucie wartości, no bo właściwie niewiele od ciebie zależy. Jesteś pod ciągłą oceną. Wiele rzeczy dotyczy wyglądu zewnętrznego, na który też nie do końca mamy wpływ, bo czas przemija i my też. To musi być frustrujące dla wielu osób.
Ale to są jakieś techniki, ja zawsze sobie mówię, to nie jest o tobie, to nie jest o tobie. Zawsze to ego zawodowe wychodzi na plan pierwszy i mówi: hmmm. A tak naprawdę najwięcej ról dostałam bez castingów. To jest najśmieszniejsze, bo jadę na jeden casting, drugi casting, wracam i mówię: ojej, za dobrze, za źle, analizujesz siebie, te umiejętności. A potem dzwoni TEN telefon i zapraszamy panią po prostu. I tyle.
I tak mi się wydaje, że w moim wieku to już tak powinno być. W wieku i doświadczeniu. Bo pracuję od siódmego roku życia, więc w zasadzie te umiejętności, nawet gdybym tego talentu za bardzo nie miała, to technicznie już powinnam się nauczyć.
Cały odcinek na kanale Youtube, GOSIA OHME.
Partnerem podcastu jest inicjator akcji edukacyjnej PMS jest. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, na temat PMSu i sposobów radzenia sobie z nim, zajrzyjcie na stronę internetową www.pmsjest.pl.