Go to content

„Dziś rozumiem, że moja miłość nie mogła odgonić twoich strachów, uczynić cię szczęśliwym”

fot. gilaxia/iStock

„Dziś już wiesz, wiemy oboje, że nasze życie to nasze wybory, sploty okoliczności, czasem trochę zrządzenie losu. Ale decyzje podejmujemy sami. Dziś nadal chcę, słyszeć Twoje kocham Cię, ale bardziej zależy mi na tym, żebyś pokochał w końcu samego siebie. Żebyś zaakceptował to płaczące w Tobie dziecko. Ono bardzo potrzebuje Twojej miłości. Weź je na ręce i przytul”.

List przyszedł do naszej redakcji w odpowiedzi na konkurs: „Do utraty tchu, pomimo, na chwilę, na zawsze. Każdy kocha inaczej, ale zawsze mocno… #ListMiłosny

Kochany mój!

Stoimy na rozstajnych drogach, jestem za Tobą i czekam. Wiem, dokąd chcę iść. Podjęłam już decyzję. Czekam tylko na Ciebie. To ma być Twój wybór, pełny i świadomy. Tylko Twój. Nie wymuszony przez głupią babę, która przez prawie 30 lat, według Ciebie, truła Ci głowę i zmuszała do różnych rzeczy, których nie chciałeś.

Popatrz prawie trzydzieści lat żyliśmy ze sobą, ale obok siebie, oddzieleni niewidzialną szybą, którą postawiłeś między nami. Wiem już, że nie mogło być inaczej, bo nikt nie nauczył Cię kochać, a Twoje dzieciństwo było ciągłą ucieczką i próbą ocalenia siebie.

30 lat temu oddałabym wszystko za Twoje kocham Cię. Oddawałam Tobie, a może nam, siebie kawałek po kawałku, dzień za dniem. Przekonywałam Cię, że świat nie jest zły, że to tylko niektórzy ludzie swoim postępowaniem i słowami odbierają nam nadzieję. Tak dużo mówiłeś wtedy o wolności i że nie dasz się nikomu ograniczać, ani zamknąć. Tak właśnie rozumiałeś miłość, jako więzienie i brak wolności, a związek był dla Ciebie ciągłą walką i szarpaniną. O wszystko – kto ma zapłacić rachunki, odebrać dziecko, ugotować obiad, załatwić wizytę u lekarza, ogarnąć remont mieszkania, czy iść na obiad do Twojej matki… Nie chciałeś takiego związku, jak mieli Twoi rodzice – kat i męczennica, alkoholik i współuzależniona ofiara. Nie udało się. Przez długie lata żyliśmy według ich schematu, w oceanie złości i żalu, że jesteśmy tak do nich podobni. Mimo, że nie byłeś alkoholikiem, to ja i tak weszłam w rolę podobną do roli odgrywanej przez Twoją matkę. Wygłaszane przez nią głębokie pseudo mądrości, że faceci to fajtłapy, którymi trzeba się opiekować, że z niczym nie dają sobie rady, że nie są w stanie radzić sobie z codziennym życiem potraktowałam bardzo poważnie i zaczęłam według nich żyć. Wyręczałam Cię we wszystkim, usuwałam przeszkody z drogi, starałam się nie dawać pretekstów do kłótni. Chroniłam Cię przed złym światem, przed samodzielnymi wyborami i ponoszeniem ich konsekwencji. Nie pozwoliłam Ci dorosnąć. Stałam się Twoją drugą matką. Wiem jak to brzmi, ale byłeś wtedy dzieckiem, zamkniętym i przestraszonym, z olbrzymią dziurą w sercu.

Kochany mój!

Przepraszam Cię za to, że nie umiałam wtedy inaczej. Że mogłam tylko tak. Że tak strasznie bałam się Twojego odejścia. Dziś rozumiem, że moja wielka miłość do Ciebie nie zasypałaby tej ciemnej studni w Tobie. Nie uczyniła by Cię spokojnym, ani szczęśliwym. Nie odgoniła by Twoich strachów.

W końcu nie miałam już siły, nie mogłam sama ciągnąć naszego życia z Tobą wiecznie odwróconym do mnie plecami i gapiącym się w ekran komputera. Też wpadłam w ciemną studnię o nazwie depresja. To paradoks, ale dzięki niej dostaliśmy szansę. Jak to w ogóle brzmi: Depresja nowym początkiem? Ale tak jest. Moja choroba, potem leczenie i terapia. W końcu ty też nie miałeś wyjścia, musiałeś rozbić szybę, wyjść ze skorupy…

Kochany mój!

Dziś już wiesz, wiemy oboje, że nasze życie to nasze wybory, sploty okoliczności, czasem trochę zrządzenie losu. Ale decyzje podejmujemy sami. Dziś nadal chcę, słyszeć Twoje kocham Cię, ale bardziej zależy mi na tym, żebyś pokochał w końcu samego siebie. Żebyś zaakceptował to płaczące w Tobie dziecko. Ono bardzo potrzebuje Twojej miłości. Weź go na ręce i przytul.

Jestem tuż za Tobą, blisko. Nigdzie się nie wybieram. W razie potrzeby mogę Cię posłuchać, potrzymam Cię za rękę, ale nie mogę chcę Cię już prowadzić, musisz iść sam. Daję Ci wolność, od wszystkiego i do wszystkiego (oboje lubimy tę książkę Fromma pamiętasz? to ty mnie namówiłeś do czytania..). Poczekam na Ciebie, będę cierpliwa. Ty też bądź. Bądź dla siebie wyrozumiały, walka się skończyła. Możemy iść dalej razem. Teraz tak naprawdę.

Kocham Cię

Ewa


LIST ZOSTAŁ WYRÓŻNIONY W KONKURSIE #LISTMIŁOSNY