Upsi, a co to się dzieję? Jak to tak, krzyczeć i mazać po murach? Jak to się stało? Nie ma już żadnej świętości (tak pytam przekornie, bo dla jednych świętość to kościół jako budynek, dla innych prawa człowieka czy prawa kobiet). Jak to się stało? Jeśli dziś czujesz się urażony Strajkiem Kobiet, mam do ciebie tylko jedno pytanie:
Gdzie byłeś i czy twoje uczucia były równie mocno urażone, gdy:
- gdy hierarchowie polskiego kościoła ukrywali pedofili,
- gdy narodowcy zrzucali w Warszawie protestującą kobietę ze schodów, a polska policja się przyglądała,
- gdy koleś w BMW (dziś wiemy, że to Pan Rządowiec) wjeżdżał w protestujących,
- gdy Lichocka drapała się po oku,
- gdy rząd śmiał się w twarz z rodziców niepełnosprawnych dzieci, a potem rezydentów, lekarzy, nauczycieli…
- gdy pod przedszkolem mojego dziecka parkowała furgonetka prolajferów,
- gdy ci sami prolajferzy ze swoimi plakatami stawali pod szpitalem, z którego wychodziła kobieta po poronieniu lub ta której dziecko właśnie umarło,
- gdy obrażano dzieci poczęte in vitro, a potem zlikwidowano dofinansowanie programu,
- gdy rozdawano twoje pieniądze na ojca Rydzyka i inne ciekawe instytucje,
- gdy usłyszałeś, że z powodu pandemii, „jakaś” kobieta w ciąży czeka od marca na wypłatę swoich opłaconych świadczeń, czyli wypłatę na macierzyńskim,
- gdy kogoś pobito, bo był czarny, tęczowy albo nie taki,
- gdy prezydent nazywał twojego sąsiada „ideologią” (tak tego miłego gościa, który zawsze trzyma ci windę),
- gdy Korwin obrażał twoją matkę, żonę, siostrę albo ciebie,
- gdy…
Gdzie byłeś do cholery?! Serce po cichu ci krwawiło, kontemplowałeś to głęboko w myślach? Byłeś zasmucony?
Ile protestów napisałeś i złożyłeś, a może w jakimś wziąłeś udział?
Zapłaciłeś może w geście solidarności i pomocy za terapię małżeństwa, które dzięki prof. Chazanowi mogło oglądać konanie ich dziecka z zespołem Edwardsa? A może poklepałeś ich po plecach, żeby się trzymali, bo tak trzeba było, bo tak jest lepiej? Umiałbyś im powiedzieć to w twarz?
Poszedłeś pod kurię protestować po filmie Sekielskich? Czy może, jak większość powiedziałeś, że to straszne, ale nie wszyscy są źli, i że u ciebie nigdy nikt nikogo nie ukrywał?
No przecież TO CIĘ NIE DOTYCZY, prawda? Ale teraz to przegięli? Namazać sprejem po kościele?
Widząc napisy na kościołach przez chwilę poczułam dysonans, pomyślałam sobie, że nie tędy droga, ale zaraz dotarło do mnie, że naprawdę coś się skończyło i ta błyskawica nikogo nie zabije. Nie rozstąpią się niebiosa i spalą za to feministki czy żula, który zrobił to korzystając z okazji. Ale, że dzisiaj ta błyskawica na kościele, nie jest tylko wandalizmem, to pewien symbol. I liczę na to, że skoro piszesz dziś, jak jesteś tym zraniony, może otworzyła ci oczy.
Masz prawo czuć swój niesmak, ale potem pomyśl, jak prawdziwy chrześcijanin, co muszą czuć inni. Polecam.
To nie jest strajk warszawki, lewaków i krwiożerczych feministek. To prawo do tego, żebyśmy mogli znów żyć jak ludzie, razem, obok siebie, równi. I, o ironio, również prawo do tego, żeby nikt nie mazał po twoim kościele.