Zrobiłam się jakaś lokalna patriotka (proszę się nie doszukiwać konotacji
z obecnymi wydarzeniami , z przeproszeniem, politycznymi).
Ostatnio było o pobliskiej piekarni. Teraz będzie ciąg dalszy: ścieżkami mojej dzielnicy.
A to półprawda, bo dzielnica od dwóch lat dopiero moja. I tak ją powoli poznaję.
Dziś od dupy strony. Psiej – dla ścisłości.
Bo po raz enty już przemierzam utartą dróżkę z domu do parku. Ja i Zosia. Czy raczej wózek. Cel: plac zabaw. Przeszkoda: Pole minowe. Idę. Pcham wózek i się sKUPIAm. Slalom gigant zaczyna się na wysokości pobliskiego przedszkola (nie wiem czy dopatrywać się tu jakiejś zależności?). I przysięgam, że na tym odcinku czuję się jakbym przeniosła się w kadrze
z „Dnia Świra”; pamiętacie jak Adaś Miauczyński wywija swój slalom na osiedlowych okupowanych ścieżkach? I nie przesadzam. Kup jest kilkanaście na długości kilkunastu metrów – liczyłam! I to na samym chodniku. Idę tym odcinkiem z pokorą – głowa spuszczona
w celu kup ominięcia. I z lekkim lewoskrętem głowy – boję się, żeby mój wzrok nie objął trawnika po prawej, tam jest więcej niż trawy. Także tego – z przyrodą za Pan Brat.
Ile razy nie brat, a mąż mój klął na te naturalne aromaty przywiezione do domu.
Bo nie sposób asymetrycznymi kółkami wózka trafić na te wąskie szczeliny między odchodami.
I Arek odchodzi od zmysłów – jak tą gównianą sprawę rozwiązać? Ratunkiem jest balkon: odkręcasz kółka od wózka, wystawiasz tamże i czekasz aż gówno wyschnie i wtedy skrobiesz. Bo najgorzej świeżutkie wydłubywać patykiem – raz dłubałam – odór na całe mieszkanie.
Tyle, że możesz się nie doczekać na wyschnięcie przed kolejnym spacerem.
Najlepiej zimą, wtedy gówno szybko się zmrozi na balkonie i łatwiej odchodzi.
Odejść by mogli przede wszystkim od tego zwyczaju – obsrywania dupami psimi – właściciele psów. Przecież sami w te gówna potem wdeptują. Widać mała to nauczka. A straż miejska ewidentnie nie chce wdepnąć w tą sprawę. I się w te kąty nie zapuszcza.
I śmierdzi.Grunt, ze na końcu drogi jest park. Tam jest inny świat.
Pojemniki na psie odchody.
A więc zatkaj nos, głowa w dół i skup się.
Slalom level hard.