Zapewne zdarzyło się wam poznać takie pary, w których sterem, żeglarzem i okrętem jest tylko jedno z partnerów. Taka „nierównowaga” w relacji wynika zazwyczaj z tego, że jedno z nas posiada zdecydowanie silniejszy charakter niż drugie, a owo „drugie” z łatwością przystaje na układ, w którym podejmowanie ważnych życiowych decyzji należy do drugiej strony. Niektórym jest w takiej relacji po prostu dobrze, podział obowiązków następuje w sposób naturalny i nikt nie ma do nikogo pretensji. Bywa jednak, że partner ową „nierównowagę” sił pozyskuje przez manipulację, a my budzimy się po kilku lub kilkunastu latach związku ze świadomością, że gdybyśmy zostały nagle same, nie umiemy… żyć.
Jak to się dzieje? Nie może być inaczej, jeśli on:
Zawsze załatwiał za ciebie wszystkie sprawy
Płacił rachunki, rozliczał PITy, podpisywał umowy wynajmu mieszkania. Nie musiałaś o tym myśleć, właściwie nawet nie wiesz ile wynoszą wasze rachunki. Zastanawiałaś się kiedyś, co się stanie, jeśli on kiedykolwiek trafi do szpitala i wszystko spadnie na twoją głowę? Wiesz, gdzie szukać faktur, masz pełny dostęp do konta bankowego?
Sprawiał, że twoje problemy były jego problemami
Cokolwiek się działo, biegłaś z tym do niego, a on rozwiązywał twoje problemy. Ocierał łzy, mówił „ja się tym zajmę”. Regulował twoje relacje z przyjaciółmi, tłumaczył przed innymi, zabierał za ciebie głos. Właściwie był tobą, decydował za ciebie, mówił ci jak powinnaś zareagować, co powiedzieć. Czy ty sama wiesz, co czujesz, co myślisz?
Był jedynym mężczyzną, z którym byłaś „naprawdę razem”
Właściwie nie znasz innego związku. Może to twój pierwszy i jedyny facet, a może z nikim wcześniej nie dzieliłaś życia – mieszkania, obowiązków, odpowiedzialności za dzieci. Nie masz doświadczenia, więc idziesz za tym, co on ci proponuje. Tak ci wygodnie. Masz to, czego potrzebujesz, nie myślisz o swojej przyszłości. Nie wiesz właściwie, jak miałoby wyglądać twoje życie bez niego.
Zamknął cię w złotej klatce
Byłaś jego królewną. Wszystko było dla ciebie, miałaś tylko być i może jeszcze „wyglądać”. Trochę jak marionetka, laleczka, którą można się pochwalić, ale nie trzeba słuchać, co ma do powiedzenia. No i jeszcze ta zazdrość. Masz być „jego”. Traktował cię jak swoją własność, którą z nikim nie będzie się dzielił. Podobało ci się to uprzedmiotowienie?
Dbał, byś nie musiała się o nic martwić
Z jednej strony brzmi to jak bajka. Wydaje nam się, że tylko najlepszy, najbardziej troskliwy partner stara się chronić ukochaną osobę przed zmartwieniami. Tylko, że związek nie rozwija się, jeśli nie przechodzi przez różne, nawet trudne etapy, kiedy o niego nie dbamy razem. Kiedy się razem nie martwimy, nie wzrastamy razem w naszej miłości, nie jesteśmy w stanie się sprawdzić.
Prawda jest taka, że problemy umacniają związek i nas samych. Jeśli o ważnych rzeczach po prostu nie wiesz, nie uczysz się rozwiązywać problemów w relacji z drugim człowiekiem.
Jeśli jesteś w związku z partnerem – bluszczem, masz tak naprawdę dwie możliwości. Zawalczyć o swoją przestrzeń w relacji, o siebie. Postawić granicę, zacząć naukę samodzielności. Po części sama jesteś sobie winna tej sytuacji. Tak było ci wygodnie,