Drogie zdradzone i zdradzane,
tak – jestem jedną z was. Jestem kobietą, która dowiedziała się o zdradzie swojego męża po 14 latach małżeństwa. Czy to była pierwsza zdrada? Nie wiem i nie chcę wiedzieć, bo i po co. To był cios, złożenie faktów, szczegółów naszej codzienności, kłamstw i kłamstewek, których nie chciałam widzieć. Ale wiecie, co było najgorsze – świadomość, że ja to czułam, że wiedziałam na kilka tygodni wcześniej, że coś nie gra, że gdzieś za rogiem czai się coś złego. Nie słuchałam jednak swojej intuicji. Wolałam żyć w iluzji dobrego związku, cudownej rodziny i fantastycznych relacji ze światem. Przecież głupie podpowiedzi intuicji nie mogły zniszczyć ot tak mojego status quo.
Dlaczego do was piszę? Bo byłam w tym samym miejscu, co wy. Byłam w tej rozpaczy, w tym niedowierzaniu, w zaprzeczeniu. Też krzyczałam: „Jak mogłeś”, też bez końca analizowałam, co ja zrobiłam źle? Czy naprawdę jestem tak beznadziejna, że on poszedł do innej? Gdzie to ja popełniłam błąd, że nie byłam w stanie go przy sobie zatrzymać? Myślałam źle o sobie, a później źle o tej drugiej. Chciałam wiedzieć, kim jest, jak wygląda, jaki ma głos, co robi, co lubi. Dlaczego? To odwieczne przy zdradzie pytanie: „co ona ma, czego ja nie mam” huczało w mojej głowie i niczym nie mogłam go uciszyć. Byłam jak w potrzasku. Odejść? Wyrzucić go? A może wybaczyć?
Zdrada dla kobiety, która kocha, jest druzgocąca. Jak tsunami jedną ogromną falą niszczy wszystko. Wiarę w miłość, w związek. Zmywa poczucie bezpieczeństwa, pewność siebie. Zostawia ból tak ogromny, że chciałoby się wyrwać sobie serce.
Najpierw jest ból. Po nim przychodzi wściekłość. Na siebie i swoją naiwność, na tę drugą, że jak ta ku*wa mogła pójść do łóżka i romansować z żonatym facetem. Przecież kobieta, kobiecie nie może robić takich rzeczy, zwłaszcza, gdy on ma rodzinę. To są święte zasady, których powinniśmy się trzymać. Niestety… rzadko się tak dzieje.
A później jest bezradność, bo nie wiadomo, co zrobić. Kiedyś przysięgałam, że nigdy bym zdrady nie wybaczyła. Kiedy jednak stajesz w obliczu takiej sytuacji, a za sobą masz wspólnie spędzone lata, dom, dzieci, wakacje, wspomnienia, to już niczego nie jesteś pewna. Chyba, że on pakuje walizki i odchodzi. Wtedy czujesz się jak ostatnia szmata, jak nic nie warte coś, jak ktoś, który nie wart był nawet chwili szczerości…
Dzisiaj jestem już daleko od tamtych emocji. Upłynęło trochę czasu, a ja spotykając inne zdradzone kobiety zrozumiałam, jakie prawdy wyciągnęłam dla siebie z mojej historii. I te chciałabym wam przekazać, żeby było wam łatwiej, że może uda się wam być mądrzejszą ode mnie.
Zrozumiałam, że:
– nie ja ponoszę odpowiedzialność za jego zdradę i nie ja jestem jej winna
To był jego świadomy wybór, jego decyzja. Nawet jeśli między nami byłoby źle, powinien przyjść i porozmawiać, a nie po najłatwiejszej linii oporu rozwiązywać w końcu nasze, nie jego problemy. ON jest odpowiedzialny za to, że zdradził, nikt inny.
– ta druga nie ma znaczenia
Naprawdę. Nieważne czy jest wysoką blondynką, czy krępą brunetką, czy jest młodsza, czy starsza, czy wiedziała, że on ma rodzinę czy nie. Ta druga dla nas – zdradzonych jest nieistotna. Nie przerzucajcie jego winy na tę kobietę, nie szukajcie usprawiedliwienia dla tego, co zrobił w niej. Zdradził. Tylko to się liczy. A z kim, gdzie, przy jakiej okazji… To jest najmniej istotne.
– słuchaj swojej intuicji
Zawsze na niej polegaj, zawsze. Nawet jeśli podpowiada ci złe rzeczy, nawet jeśli podsuwa bolesne prawdy, ona nigdy nie zwiedzie cię na manowce. Jest ostrzeżeniem, żebyś nie cierpiała jeszcze bardziej. Gdy kłuje cię niepewnością, wątpliwościami, wsłuchaj się w nie, drąż temat, nie pozwól, by to, z czym w końcu przyjdzie ci się zmierzyć, odkładać w nieskończoność na tył głowy. Być może, jeśli zareagujesz, nie będzie za późno.
– wybacz sobie
To najważniejsza rzecz, jaką możesz zrobić – wybaczyć sobie jego zdradę. Wiem, że może dla ciebie brzmi to jak jakaś bzdura, ale jeszcze nie zdajesz sobie sprawy, ile właśnie uraz do samej siebie w sobie zakorzeniasz. Będę powtarzać do znudzenia – nie ty jesteś winna jego zdrady. Nie ty ponosisz za nią odpowiedzialność. Wybacz sobie, bo tylko tak będziesz mogła pójść dalej.
– wybacz jemu
Tak wiem, to jest cholernie trudne. Ale stało się. Bez względu na to, jak potoczy się wasze wspólne życie – wybacz mu. Każdy człowiek jest ułomny, każdy popełnia błędy – i to nie jest jego tłumaczenie, tylko uświadomienie tobie, że tak się dzieje, tak się zdarza. Wybaczenie jest krokiem, który musisz zrobić, jeśli chcesz żyć szczęśliwie dalej i nie oglądać się za siebie. To, że wybaczasz, nie znaczy, że akceptujesz, co zrobił. Wybaczasz dla siebie, wybaczasz, ale nie zapominasz.
– nie podejmuj decyzji pod wpływem silnych emocji
Daj sobie czas. Daj wam tego czasu. Nie musisz od razu o niczym decydować – czy odejść, czy zostać. Porozmawiaj z nim, być może tak szczerze jak nigdy wcześniej. To nie będzie miła rozmowa dla żadnego z was, ale ważne, byście siebie naprawdę słuchali. Jeśli czujesz, że zasługujecie na drugą szansę – daj ją wam. Znam związki, które zdrada wzmocniła, które zbudowała na nowo, które dziś są o wiele silniejsze i szczęśliwsze. Wiem, że można, ale to wymaga ogromu pracy. Jeśli jednak czujesz, że nic z tego, że nie dasz rady, że nie jesteś w stanie żyć z człowiekiem, który tak się zawiódł – zrób ten krok, żyj bez niego lepiej.
Za każdą z was i za wasze wybory trzymam ogromne kciuki. Jest życie po zdradzie.