Obalamy mity i dyrdymały, że sushi to mega exclusive high upper posiłek dla snobów. Bo nie! I może za darmo go nie przygotujecie, ale wcale nie musicie utopić połowy pensji na zakupach, żeby połechtać nieco swoje podniebienia. I wcale nie jest takie trudne. Bynajmniej nie zamierzam wam wciskać kitu, że wasze sushi będzie wyglądało jak z japońskiej galerii, ale przynajmniej ja pichcę dla przyjemności i smaku – i ta sama zasada wtóruje mi przy rolowaniu w bambusowej matce. Aaa i jeszcze jedno – nienawidzę owoców morza, uwielbiam ryby mało smakujące rybą – więc nawet jeśli ryb nie uwielbiacie może wam zasmakować ;).
Sushi must have, czyli sprzęt
Potrzebne będą: garnek do ugotowania ryżu, miska i sitko (do płukania ryżu), deska do krojenia, ew. miseczki na składniki (jeśli lubicie przygotować sobie wszystko jak od linijki), ostry nóż i jedyny „sprzęt specjalny” – bambusowa mata (można kupić w markecie za parę złotych).
Jak zrobić sushi w domu?
Podstawą całej potrawy jest ryż. Musi być odpowiednio ugotowany i „przyprawiony”. Oczywiście jego jakość jest ważna, można jednak kupić niedrogi ryż do sushi (nawet za ok 6 zł za 500g) i też zjeść smacznie (choć pewnie różni się od tego z japońskich restauracji).
Jak ugotować ryż?
Przed gotowaniem: Bardzo starannie wypłucz ryż w bieżącej, zimnej wodzie. Płucz go tak długo, aż woda przestanie mętnieć (tak, tak, trzeba to zazwyczaj zrobić z dziesięć razy). Następnie zamocz go w wodzie na pół godziny. Po tym czasie wypłucz po raz ostatni. Ugotuj.
Gotowanie: Ryż gotujemy na wolnym ogniu w proporcji ryż:woda 1:1,2. Nie zapomnij o mieszaniu. Gotujemy ok 15 minut i gdy jest gotowe na drugi kwadrans zostawiamy pod przykryciem (cała woda powinna odparować). Ryż możesz przygotować sobie wcześniej – a nawet powinieneś. Przekładamy do miski – nie można używać metalowych naczyń. Polewamy sosem.
Sos do ryżu (przepis na 500 g ryżu):
7 łyżek octu ryżowego,
3-4 łyżki cukru,
szczypta soli lub 1-2 łyżeczki sosu sojowego (są różne przepisy, sos sojowy nie jest konieczny – podczas uczty moczy się sushi właśnie w sosie, więc łatwo można przedobrzyć).
Podgrzewamy delikatnie sos mieszając (nie wolno go gotować). Dodajemy do ryżu i mieszamy. Przepis na przygotowanie ryżu znajdziesz również na jego opakowaniu ;).
Ryż z sosem pod przykryciem zostawiamy do wystygnięcia. Bardzo ważne by nie używać ciepłego ryżu – nasiąkną od niego nori (to ten czarny papierek z glonów do zawijania) i zrobią się gumowate jak leniwe ze szkolnej stołówki.
Co do środka?
Tak naprawdę – co tylko chcecie (no może oprócz ciągutek i pierników 😉 ). Jeżeli nie nakłamaliście szefowi, że w waszej rodzinie sushi robicie od 7 pokoleń i jesteś na poziomie mistrzowskim, tak naprawdę możecie olać całą etykietę. Chodzi o to, żeby wam smakowało. Możecie użyć wędzonego łososia (a nie surowego) lub w ogóle zrezygnować z ryby. Sushi z warzywami też jest rewelacyjne. A jakie składniki bez wątpienia się sprawdzają? Ja mam swoją ulubioną listę dla skąpych leni.
– łosoś wędzony w plastrach (bez przypraw)
– awokado
– zielony ogórek
– serek naturalny Philadelphia (to nie kryptoreklama, ale ze wszystkich, ten serio jest najlepszy)
– ziarna sezamu
– sałata
– paluszki krabowe (nie cierpię ich, ale sztandarowy wypełniacz szybkiego sushi – jeśli lubicie, będziecie zachwyceni).
– seler naciowy
– tuńczyk (w wersji de luxe, bo jest bardzo kosztowny – podobnie ryba maślana, ale do zdobycia na targach rybnych i w sklepikach)
– bardzo po japońsku, czyli tykwa
Warzywa najlepiej pokroić w cienkie paski, z ogórka należy usunąć miękka część miąższu. No i tylko ułożyć.
Rozkładami nori na macie, nakłady ryż i dodatki. I zwijamy. Nie łudźcie się, że wyjdzie wam tak ładnie – ale tak naprawdę, jakie to ma znaczenie. Kocham moje nieco kanciaste sushi! I drobny tip – końcówkę nori posmarujcie lekko wodą, łatwiej się sklei po zwinięciu. Potem tylko pokroić i zjeść.
PS: Te nierówne końcówki, które tak nieładnie wyglądają na talerzu, można zjeść jeszcze w kuchni. 🙂
Dodatki: Tu nieśmiertelne pozostają sos sojowy (do moczeniu sushi, nalejcie do małej płaskiej miseczki), imbir i wasabi (ostrożnie jest okrutnie ostre, ale jeśli lubicie na ostro, można nawet podczas przygotowania posmarować baaardzo cienko wewnątrz ryż – zanim to zrobicie, spróbujcie dosłownie odrobinę, żebyście potem nie płakali, że sushi jest niejadalne).
Smacznego! I pamiętajcie przygotowanie sushi jest świetną grą wstępną (pod warunkiem, że on potem zmywa!). Bawcie się dobrze i zobaczcie na filmie poniżej, jak to się robi (sushi – nie grę wstępną :-P).