Go to content

V-Lash Renovital – test odżywki

Fot.iStock

Piękne, długie i gęste rzęsy, które podziwiacie w reklamach kosmetyków do makijażu zostały zapewne „dosztukowane” i wydłużone komputerowo, no ale taka to już magia telewizji. E jednak efekt spektakularny… Kto by nie chciał mieć taaakich rzęs? Pewnie większość z nas marzy o „firankach”. Rzucamy zazdrosne spojrzenia naszym partnerom, bo to panowie zazwyczaj mogą pochwalić się długimi i nierzadko podkręconymi zalotnie (bez użycia zalotki!) rzęsami. Co robić?

Nie zdecydowałam się na zabieg przedłużania rzęs z kilku powodów, głównie ze względu na negatywne doświadczenia moich znajomych. Słyszałam różne historie o kleju, który bardzo mocno uczula, o masowym wypadaniu włosków obciążonych sztucznymi rzęsami, o dużych kosztach (zabieg trzeba przecież regularnie powtarzać)… A poza tym bardzo nie lubię tego uczucia, kiedy ktoś „dłubie” mi wokół oka. To zdecydowanie nie dla mnie.

Tusze wydłużające w moim odczuciu to jedynie chwyt marketingowy – nie „działają”, efekt jest taki sam jak przy użyciu „zwykłego” tuszu, a koszt nierzadko dwa razy większy. A poza tym, moje rzęsy są gęste, ale dość jasne, trzeba je naprawdę mocno wytuszować, żeby były widoczne.

W końcu postanowiłam przyjrzeć się bliżej dostępnym na rynku odżywkom do rzęs. Na początek wybrałam tę, która wydawała mi się przestępna cenowo w porównaniu  z innymi preparatami – V-Lash Renovital. Zamówiłam ją na stronie aptekagemini.pl  (jest też dostępna tutaj).
v-lash zbiorcze

Pierwsze efekty miały być widoczne po ok 6-ciu tygodniach konsekwentnego stosowania, więc można powiedzieć, że jest to produkt dla cierpliwych. No cóż, nie od razu Kraków zbudowano, spróbować zawsze warto. Uzbroiłam się w cierpliwość i zabrałam do rzeczy :).

Treść ulotki zawierała obietnicę stymulacji wzrostu i odrastania rzęs i to wydało mi się wystarczająco kuszące. W składzie preparatu nie było żadnego składnika, który mógłby mnie uczulić – a skórę wokół oczu mam wyjątkowo wrażliwą i używam głównie hypoalergicznych produktów do makijażu – znalazł się tam, między innymi ekstrakt ze świetlika, który ma właściwości ściągające i kojące.

Aplikacja odżywki jest bardzo prosta. Małym, cienkim pędzelkiem nakłada się niewielką ilość preparatu tuż przy linii rzęs (tak, jak przy robieniu „kreski” eyelinerem). Wystarczy zrobić to raz, ważne przy tym, by skóra była oczyszczona – bez „resztek” makijażu, bez kremów i innych produktów. ( Najbardziej rozsądnym wyjściem jest używanie jej na noc.) Nie powinno się też nakładać jej za dużo – jedynie małą ilość i tak, żeby nie dostała się do oka, bo wtedy może wywołać podrażnienie.rzesy2

Sama odżywka jest bezbarwna, bezzapachowa i ma konsystencję bardzo lekkiego żelu. Po kilku dniach stosowania preparatu zauważyłam lekkie zaczerwienienie na górnej powiece prawego oka, ale nie odczułam żadnych dolegliwości. Zaczerwienie ustąpiło po dwóch dniach. V-Lash Renovital rzeczywiście mnie nie uczulił.

Zaczęło się oczekiwanie na efekty. Po trzech tygodniach konsekwentnego nakładania odżywki, dało się zauważyć te pierwsze. A raczej, dało się je wymacać :). Zauważyłam, że rzęsy stały się gładsze, bardziej przyjemne w dotyku, miękkie i lekko podwinięte do góry. Tego ostatniego efektu się nie spodziewałam, więc było to miłe zaskoczenie (nie raz przycięłam sobie górną powiekę zalotką…). Następnym moim spostrzeżeniem było to, że zdecydowanie mniej rzęs „gubiłam”. Wcześniej często znajdowałam na policzku jeden włosek. Od momentu kiedy rozpoczęłam „kurację” odżywką, takich przypadków jest zdecydowanie mniej, teraz właściwie wcale ich nie zauważam. Mogę potwierdzić, że Renovital rzeczywiście zapobiega wypadaniu rzęs.

Po pięciu tygodniach stosowania odżywki zaczęłam zauważać upragniony efekty – najpierw pojedyncze, bardzo długie rzęsy, a potem zdecydowanie gęstsze i coraz dłuższe, te pozostałe. Po pełnych dwóch miesiącach używania preparatu włoski miały już upragniona długość (ok 1 cm), a nawet, po  wytuszowaniu, zaczęły się odbijać na górnej powiece.  Jestem bardzo zadowolona. Dla utrzymania efektu stosuję odżywkę co drugi dzień, zgodnie z tym, co zalecił w ulotce producent.rzesy

Zauważyłam też jeszcze jeden plus używania odżywki. Przedtem moje rzęsy sklejały się notorycznie po nałożeniu maskary – nawet tej, która miała je teoretycznie rozdzielać. Teraz nawet „tańszy” tusz ładnie je podkreśla, a szczoteczka działa jak grzebień.

I nie muszę już stawać na rzęsach, żeby wyglądały naprawdę pięknie 😉