Go to content

Co musiałoby się stać, żebyśmy chcieli płacić podatki?

Fot. iStock / gruizza

Co to za głupie pytanie – pomyślisz – bo przecież nikt normalny i zdrowy na umyśle nie chce płacić podatków w Polsce. Bo jeśli tylko wychylić nos poza nasz kraj, to płacenie podatków jest po prostu obowiązkiem, który większość akceptuje. U nas większość się miga, jak może. Spójrzmy na Szwecję, Norwegię, gdzie płacenie podatków jest rzeczą świętą. No i zastanawiam się, co takiego musiałoby się zadziać w naszym kraju, żebyśmy do kwestii podatków podchodzili normalnie?

Niemal wyniesiono mnie w tym roku z Sylwestra po tym, jak wdałam się w zażartą dyskusję z przyjacielem, który dumał, jak uniknąć zapłacenia kary w skarbówce, gdzie wina jest ewidentnie po jego stronie! Nie rozumiem. Są przepisy, czy się zgadzamy czy nie, należy ich przestrzegać.

Pamiętam audycję w radiu o podatkach i to co powiedział jeden z ekspertów: nasz stosunek do podatków to przede wszystkim kwestia kulturowa. Wynik tego, co działo się na danym obszarze przez dziesiątki, a nawet setki lat. Kultura ma jednak to do siebie, że może się zmieniać, a razem z nią nasze podejście do wielu kluczowych spraw.

Co by więc musiało się stać, żebyśmy zaczęli płacić podatki?

Niższe podatki?

Każdy się zgodzi, że gdyby podatki, były niższe, rzadziej migalibyśmy się od ich płacenia. Kiedy Milton Friedman (amerykański ekonomista nagrodzony Nagrodą Nobla) odwiedził nasz kraj w 1989, powiedział, że „Polska nie powinna naśladować bogatych krajów zachodnich, bo nie jest bogatym krajem zachodnim. Polska powinna naśladować rozwiązania, które kraje zachodnie stosowały, gdy były tak biedne, jak Polska.”

Niestety od tamtego czasu nikt nie wyciągnął z tej nauki żadnych wniosków. I zamiast obrać sobie za cel obniżenie podatków, Fiskus dąży jedynie do tego by wyciągnąć więcej od tych, którzy uczciwie płacą, albo do tego, by lepiej wyłapywać tych, którzy starają się ominąć prawo (zwiększając rygorystyczność systemu podatkowego, liczbę sytuacji, w których powstaje obowiązek podatkowy i liczbę kontroli podatkowych). Nasz rząd zachowuje się jakby przedsiębiorcy byli w Polsce niemile widziani, więc najbogatsi z nich uciekają przed płaceniem zbyt wysokiej daniny rejestrując swoje firmy w krajach uznawanych za raje podatkowe, jak Cypr, Malta, Luksemburg, czy chociażby Węgry.

Jaśniejsze przepisy?

Zdaniem Cezarego Kaźmierczaka, prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców prawo podatkowe w Polsce tworzone jest pod przestępców. Na jednej z konferencji prasowych dotyczących możliwości popełniania przestępstw przez urzędników Ministerstwa Finansów, powiedział.

Niemal od 20 lat w Ministerstwie Finansów przygotowywane są regulacje, o których po wejściu ich w życie wiedzą w zasadzie tylko grupy przestępcze, które na ich podstawie przez 2-3 lata dokonują oszustw, a opinia publiczna dowiaduje się o nich po ujawnieniu sprawy przez media. W każdej takiej sprawie sprawcy tych oszustw nie zostają ujęci – co najwyżej aresztuje się kilku słupów – a odpowiedzialnością za to obarczani są uczciwi przedsiębiorcy i MF próbuje ich objąć odpowiedzialnością zbiorową. Więcej

Pozytywny stosunek do płacenia podatków, to w dużej mierze także efekt zaufania społecznego. Kiedy raz zostanie ono utracone, ciężko je odbudować, a takie działania rządu z pewnością tego nie ułatwiają.

Lepszy PR Urzędów Skarbowych

Tego chyba nie sposób kwestionować. Administracja podatkowa w Polsce ma fatalny PR i chyba każdy mógłby się pod tym podpisać. Oczywiście nie da się tego zmienić w przeciągu roku/ dwóch lat/ trzech lat, ale inwestycja w taką działalność powinna stać się priorytetem naszego rządu. Bo z jednej strony jest to kwestia efektywności działań administracji, a z drugiej strony transparentności. Może rozwiązaniem okazałaby się coroczna kampania informacyjna, na co idą nasze podatki? Eh, podatki, to temat rzeka. Moglibyśmy tu wymieniać tysiące przykładów , dlaczego tak naprawdę nie chcemy ich płacić. To są trendy głęboko zakorzenione w historii. Nie od dziś mamy w Polsce do czynienia  z rozmyciem interesów rządu i obywateli. Na przestrzeni lat utarło się w nas przeświadczenie o tym, że Polak tak musi, nakombinować się dziesięć razy, byle by tych podatków nie płacić. Byleby być przeciw rządowi.

Tylko, że to kombinowanie często jest na cienkiej granicy. Przekonujemy się o tym dopiero wtedy, kiedy jesteśmy w czarnej finansowej „d…”. Może więc czas, abyśmy zamiast się migać, czy kręcić, wzięli sprawy w swoje ręce? Łatwo jest mówić o dziurze budżetowej, o braku finansowaniu różnych ważnych dla nas obszarów życia, o tym, że rząd do niczego. Ale czy my pomagamy, by to zmienić?


 

Źródło: wp.plwp.plpolskieradio.pl