Sylwia nadal spłaca kredyt zaciągnięty, by pokryć długi męża. Alicja została zgwałcona przez partnera, gdy była pod wpływem środków nasennych. Marta żyła z alkoholikiem. Julia rozwiodła się z manipulatorem, który niemalże doprowadził ją do samobójstwa… To tylko kilka historii kobiet z książki Joanny Warpas i Danuty Awolusi „Mam już dość. Jak pokonałam domowego hejtera”, Wydawnictwo Sine Qua Non.
Dziewczyny, jak narodził się pomysł, by napisać wspólną książkę o przeżyciach kobiet, które doświadczyły bardzo toksycznych związków?
Joanna Warpas: Zaczęło się od postu na moim profilu na Instagramie, który dotyczył przemocy w relacji. Wzbudził on bardzo dużo emocji wśród kobiet. Dostałam wiele wiadomości prywatnych z podziękowaniami za to, że mówię o przemocowych związkach, bo doświadczenia Polek są raczej takie, że ten problem… zamiata się pod dywan. Nawet jeżeli o tym mówią, zderzają się ze ścianą i niezrozumieniem, nawet ze strony innych kobiet. I to był ten moment, w którym d zrozumiałam, że to jest zadanie dla mnie: uświadomić, pokazać, obnażyć, dodać sił i zapalić światło w tunelu. Nie wiele myśląc, zadzwoniłam do Danusi z pytaniem, czy chce to zrobić ze mną. A ona bez wahania się zgodziła.
Danuta Awolusi: Tak! Pomysł mi się spodobał. I wiedziałam, że to będzie ważna książka.
Czy same doświadczyłyście trudnego rozwodu?
DA: Jesteśmy rozwódkami, ale szczerze mówiąc – nie ma to znaczenia. Zalała nas taka fala historii kobiet, tak różnych i trudnych, że to by ło dokładnie to, o czym chciałyśmy opowiadać. To ma znaczenie, żeby każda kobieta wiedziała, że nie jest sama. Że nie tylko ona przeżywa ten cały koszmar. I że a końcu tego wszystkiego będzie lepiej. Inaczej. Nasze bohaterki nie żałują swoich decyzji. Dzisiaj wiodą życie bez swoich oprawców.
JW: Każda z bohaterek nie ukrywa, że łatwo nie było. Często mrocznie. Czuły bezsilność, bo bezradność pęta niczym sznur, ale fakt, że dzisiaj nie towarzyszy im już paraliżujący strach, jest bezcenny.
Która z historii opisanych kobiet była dla was najtrudniejsza do wysłuchania?
DA: Dla mnie historia Alicji, byłej żony socjopaty. Poraża mnie to, że gwałciciel, wyłudzacz, damski bokser nie ponosi ŻADNEJ odpowiedzialności karnej za to, co zrobił. To, jak bardzo system jest wadliwy i krzywdzący, jak rzadko sprawiedliwość ma miejsce, jest dla mnie szokujące. Z drugiej strony, Alicja dała sobie radę. Choć zawiódł ją sąd, zawiodła niebieska linia, ona jednak wygrała. Podziwiam ją i wiem, że kobiety mają w sobie siłę, żeby o siebie walczyć. I choć jej eks mąż nadal ciąga ją po sądach (minęło 10 lat!!) i nie płaci alimentów, ona jest szczęśliwa. Nie dała się.
JW: Mną wstrząsnęła historia Julii, która przez swojego oprawcę była więziona, osaczana i doprowadzana na skraj wyczerpania psychicznego. Do tego stopnia, że w pewnym momencie była gotowa odebrać sobie życie. Zresztą podobnych historii przeczytałyśmy wiele i mamy świadomość tego, że powinny one trafić w ręce prokuratorów. Niestety wiemy, że nigdy tak się nie zdarzy i oprawcy pozostaną bezkarni. To jest przerażające.
Dlaczego wasze bohaterki tak długo dawały się krzywdzić?
DA: Odpowiedź jest złożona. Przemoc osaczyła nasze bohaterki, odebrała im poczucie sprawczości. No i ten WSTYD, że jestem ofiarą, że ktoś najbliższy robi mi coś złego… Poza tym ofiary przemocy często czują się same, pozbawione opieki, a wadliwy i nieprzemyślany system tylko pogarsza sprawę. Wrażenie bycia w matni, ale też nadzieja, że jednak ON kiedyś się zmieni, są bardzo silne. No i dokąd kobieta ma uciekać?
JW: To pytanie powinno brzmieć inaczej. Dlaczego pozwalamy jako naród krzywdzić kobiety? Przecież one wcale nie dają się krzywdzić. Związały się nieświadomie (mniej lub bardziej) z potworem, który skutecznie przejął nad nimi kontrolę i odebrał poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości. Będąc w takim stanie, wyrwanie się z tej piekielnej matni jest niezmiernie trudne. Zaczyna działać schemat wyparcia, zaprzeczenia. Ale rozstanie jest przecież możliwe.
Co w końcu powoduje najczęściej, że chcemy się uwolnić z toksycznego związku?
DA: Nasze bohaterki poczuły, że MAJĄ DOŚĆ. Czasem pomaga im w tym ktoś z otoczenia, ale najczęściej same w końcu dostrzegają, że poza tym piekłem, jest inne życie. Myślę, że wsparcie bliskich jest tu nieocenione. Przyjaciółka, siostra, terapeuta, koleżanka z pracy — ktokolwiek. Niektóre z naszych bohaterek zostały odcięte za sprawa swojego hejtera od bliskich. To zawsze jest wyraźny sygnał, że trzeba szybko uciekać…
JW: Duże znaczenie ma również zrozumienie i zaakceptowanie sytuacji, w której się znajdujemy. Bo tylko wówczas możemy przejść z fazy pisania usprawiedliwień do fazy działania.
Która z opowieści dotycząca tego, co działo się na sali sądowej, poruszyła was najbardziej?
DA: Wszystkie były mocne, ale znów Alicja miała wyjątkowo ciężko. Była opluwana, upokarzana, zasypywana stekiem kłamstw. Nie mam słów. Natomiast Diana musiała się zmierzyć z faktem, że jej mąż zatrudnił armię prawników, a ona miała tylko jednego obrońcę, po kosztach.
JW: Piekło sal sądowych to zmora każdej kobiety. Nikt nie myśli o tym, że ona mierzy się nie tylko ze stresem związanym z samym procesem, ale również z tym, że będzie zamknięta w jednym pomieszczeniu ze swoim oprawcą. A to jest uczucie, które potrafi paraliżować i towarzyszyć kobiecie również długie godziny po opuszczeniu gmachu sądu.
Co byście na koniec powiedziały kobiecie, która czuje, że chce się wydostać z takiego związku, ale jeszcze nie ma sił?
DA: Po pierwsze: wierzę ci, że to wszystko się dzieje. Widzę cię. Nie jesteś sama. Wiele kobiet doświadcza tego, co ty. Możesz zwrócić się o pomoc. Zacznij od kogoś, kto daje ci poczucie bezpieczeństwa, zaufaj komuś. Ta osoba cię nie osądzi. Tylko JEGO, oprawcę należy osądzać. I pamiętaj, że jest lepsze życie, że naprawdę możesz żyć inaczej i zasługujesz na szczęście.
JW: Jesteś ofiarą, nie powinnaś się wstydzić tego, co cię spotkało. Nie daj sobie wmawiać, że masz zbyt duże oczekiwania i że nie dasz sobie rady. Pozwól sobie pomóc. Rób małe kroki, ale nie stój w miejscu. Pamiętaj, że idziesz po swoje szczęście.
Jak długo dochodzi się po takich traumach do siebie?
DA: To bardzo indywidualna kwestia. Nasze bohaterki potrzebowały czasem wielu miesięcy albo lat. Niektóre do dzisiaj dochodzą do siebie. Ważne, aby to wszystko przepracować, by sięgnąć po wsparcie. Trzeba się poskładać, ale też zobaczyć, dlaczego oprawca w ogóle pojawił się w naszym życiu. Na koniec powiem ci coś optymistycznego – wszystkie nasze bohaterki stanęły na nogi. Nie każda jest gotowa na miłość, ale każda jest zadowolona z tego, że zawalczyła o siebie. Cieszę się, że nie spieszą się z niczym, tylko dają sobie czas, także na miłość.
JW: Życie z oprawcą zaburza odczuwanie miłości. A ta, którą tracimy najdotkliwiej, to miłość do siebie. Gdy pokochasz siebie na nowo, wybaczysz i zaczniesz o siebie dbać – dopiero wówczas jesteś w stanie dostrzec to, co przynosi ci nowe życie już bez domowego hejtera.
Zobacz także: „Nie mam własnych pieniędzy, nie mogę sama wyjeżdżać, duszę się”
Danuta Awolusi
Pisarka, autorka obyczajowych reportaży. Nauczycielka w szkole Pasji Pisania. Niezależna copywriterka i dziennikarka. Wraz z przyjaciółką Arletą prowadzi kanał na YouTube (Książki Zbójeckie).
Joanna Warpas
Samodzielna mama, absolwentka szkoły tanga i kursów rozwojowych z przeróżnych dziedzin, influencerka, specjalistka w dziedzinie optyki okularowej.