– Zostaw dzieci w domu i idź z partnerem do hotelu. Nie musisz jechać daleko. Znam pary, które wynajmują pokój w mieście, w którym mieszkają na co dzień , by cieszyć się seksem” – mówi psychoterapeutka Magdalena Chorzewska.
Ty pytasz, my znajdujemy specjalistę, który odpowie na wszystkie twoje wątpliwości. Przeczytaj list Klaudii, która bardzo chciałaby uprawiać z mężem slow seks podczas wakacji. Czy nie nakłada na siebie presji?
„Mam nadzieję, że w te wakacje w końcu odpocznę i poświęcę czas swojemu ukochanemu mężowi. Na co dzień jesteśmy totalnie zabiegani i zajęci dziećmi. Praca, przedszkole, zakupy, obiad, krótki rutynowy seks. Chciałabym podczas urlopu odbudować naszą relację seksualną. Marzę o tym, bo jak sobie przypominam, ile działo się kiedyś w naszej alkowie, kiedy jeszcze nie było w domu dzieci, to czuję mrowienie na plecach. Czytałam o slow seksie. Chciałabym się nacieszyć niespiesznym seksem z mężem i sobą wzajemnie podczas urlopu. Szczerze, to wykończył nas ostatni rok, kiedy oboje stresowaliśmy się o byt i o pieniądze. Chcę teraz cieszyć się bliskością, beztroską, powolnym seksem. Patrzeć w niebo i morze i przestać się stresować. To nam się należy! Tylko… no właśnie, trochę boję się, że będzie we mnie zbyt dużo presji: by odpocząć, by kochać się co rano, by mieć fajne wakacje. Okropnie chcę i jednocześnie strasznie się stresuję. Mamy tylko dziewięć dni urlopu w Milenie, by odpocząć. Pomocy!” Klaudia
Droga Klaudio,
Zbyt wiele oczekiwań to faktycznie coś, co może ci popsuć plany wakacyjne. Jeśli ktoś jest w totalnym stresie i napędzie, to jego ciało przepełnia kortyzol i niestety takiej osobie nie pomoże wyjazd na tydzień. Urlop, który z zasady ma wyzwalać ogrom pozytywnych emocji, u wielu osób tak naprawdę najpierw powoduje stres. W pracy zostawiliśmy na biurku masę rzeczy do zrobienia, a w domu bałagan. Jedziemy też do miejsca, z którym wiążemy zawsze spore oczekiwania. A potem często okazuje się, że nic nie wygląda jak w prospektach. Dochodzi zmęczenie z uwagi na trudy podróży i zmianę klimatu. My w znakomitej większości nie potrafimy „być tu i teraz”. Zwykle żyjemy przeszłością (czy ja oby na pewno wszystko zrobiłam w pracy?) albo przyszłością (czy, jak się rozpakuję, to okaże się, że wszystko wzięłam?). Nic dziwnego, że na urlopie pierwszego dnia czujemy się zazwyczaj wykończeni.
Klaudio, uwierz mi, że często w gabinecie słucham historii wakacyjnych, w których partnerzy skarzą się na popsuty urlop. Wystarczy, że pokój trafi się… „nie z widokiem na morze”, ale z widokiem… „trochę na morze, a trochę na parking”. Moim zdaniem, jeśli ktoś nie miał możliwości, by dbać o ralację przez ostatnie dwanaście miesięcy, to raczej nie uda się wszystkiego naprawić nagle w dziewięć dni. Z mojego doświadczenia wynika, że nie tylko tobie, ale wielu ludziom brakuje w codziennym życiu czasu na rozmowę i bycie razem. Zajęci jesteśmy taką „bieżączką”: pracą, zawożenia dzieci do przedszkola i logistyką zakupów. A przecież idea „slow life” to jest sposób życia, a nie pomysł na dwa tygodnie wakacji. Może więc warto, byście z partnerem zastanowili się, czy istnieje jakakolwiek możliwość, by w codziennym życiu zwolnić trochę tempo?
Zgadzam się, że świat dziś pędzi szybko i że jest masa bodźców i sporo stresów. Ale tak naprawdę my mamy wpływ na to, w jaki sposób chcemy ten świat odbierać i czy chcemy biec w tym wyścigu. Zastanów się, czy pomimo wielu obowiązków i bodźców, potrafisz pooddychać, zadbać o siebie, celebrować czas. Bo ten „slow seks” to przecież nic innego jak celebrowanie bycia razem, ciekawość swoich ciał i odczuć. Do tego pielęgnowanie relacji: gra wstępna, patrzenie prosto w oczy, eksperymentowanie z różnymi doznaniami. To nie jest fast food, tylko degustacja! Żeby cieszyć się tym smakiem, trzeba przygotować się mentalnie i stworzyć sobie do tego warunki.
Dlatego ja jestem entuzjastką wyjeżdżania na krótsze wakacje, ale tylko we dwoje. I moim zdaniem wcale nie trzeba jechać daleko. Mam takie pary w terapii, które wynajmują sobie na weekend pokój w hotelu w mieście, w którym mieszkają na co dzień. Myślę, że to mógłby być dla was świetny pomysł. Oczywiście nie zabierają do tego hotelu swoich dzieci. Moim zdaniem trudno jest cieszyć się nieskrępowanym seksem, kiedy rodzina śpi za ścianą. A przecież wielu parom zdarza się na wakacje zabrać jeszcze babcie. Do seksu potrzebna jest swoboda, poczucie bezpieczeństwa, a przede wszystkim brak kontroli! Randkujcie w ciągu roku! Poświęcajcie sobie czas, ale taki, w którym będzie na siebie uważni!
***
Magdalena Chorzewska, psycholog, psychoterapeutka, coach, trenerka. Pracuję z pacjentem indywidualnym, grupowym, a także prowadzi szkolenia dla firm i instytucji. Jej pacjentami są zarówno dzieci, jak i nastolatki, ludzie dorośli, pary. Od 8 lat udziela się w mediach, współprowadzi program „Ślub od pierwszego wejrzenia” i była konsultantem psychologiem przy produkcji „Love Island” (TVN).