Drogi Mężu a może raczej powinnam zacząć od Drogi Były Mężu…? Tak naprawdę nie ma to znaczenia, bo ten list jest do Ciebie.
Tak naprawdę zapomniałam już jak to jest pisać listy (kiedyś pisałam ci ich mnóstwo) ale od jakiegoś czasu czuje ogromna potrzebę napisania choć kilka słów.…
Nie jest to dla nikogo żadna tajemnica, a tym bardziej dla nas, że nasze drogi rozeszły się juz dawno temu, mimo iż od czasu do czasu wciąż się jeszcze przecinają, bo mamy wspólne, fantastyczne dzieci. Wkrótce i one pójdą drogami, które same dla siebie wybiorą tak, jak Ty wybrałeś tą, którą właśnie idziesz, a ja tą na której właśnie jestem.
Żadna z nich nie jest i nie będzie ani lepsza ani gorsza… są i będą po prostu inne. Jedyną nasza rolą jest i będzie wspierać nasze dzieci, we wszystkich ich decyzjach, mimo iż nam mogą się wydawać czasami absurdalne. Ale one tego chcą i tego potrzebują.
Ale nie o tym tak do końca chciałam też pisać choć jest to istotna kwestia…
Piszę, bo chciałabym Ci podziękować za to, co dla mnie zrobiłeś i naprawdę nie ma znaczenia czy to było coś dobrego czy złego, po prostu było to coś, co sprawiło, że dziś Ja jestem tym, kim jestem.
Zrozumiałam, że gdyby nie Twoje (czasami negatywne) zachowania względem mnie, nie zauważyłabym jak ogromną szczęściarą byłam/jestem w swoim własnym życiu, a dowody na to mam na każdym kroku.
Tym pierwszym i niepowtarzalnym, jak już wspomniałam, są nasze dzieci, które tym samym są dowodem na to, że Bóg istnieje, (pamiętasz? miałam ogromny problem, żeby w niego uwierzyć), ale dzięki tym moim nie zawsze pięknym doświadczeniom, mogłam go odnaleźć i wiem, że w tym momencie mnie ogromnie wspiera.
Rozumiem Twoją złość i frustrację na mnie, jak i przy wychowywaniu naszych dzieci, bo samo wychowanie nie jest łatwą sprawą, na to nie ma instrukcji, ale wiem, że łatwą można ją uczynić, jeśli się potrafi zakopać wszelki żal.
Masz też życie, o którym niejedna osoba mogłaby pomarzyć, masz blisko siebie najpiękniejsze stworzenia tego świata – nasze dzieci, gdzie ja kiedyś myślałam, że to jest „tylko”. Dziś stwierdzam że aż duchem mogę też przy nich być…
Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli od początku znalibyśmy dzisiejsze zakończenie naszej historii, nie pozwolilibyśmy sobie na doświadczanie tego „złego?”, ale też i dobrego – tego, czego aktualnie doświadczamy.
Przyznam szczerze, poszłabym tą drogą raz jeszcze, bo to pozwoliło mi również wrócić do mnie samej.
Życie to ciągle upadki i wzloty, jak pokazuje linia życia (ktoś ją mądrze wymyślił), bez tego nie dane by nam było poczuć, że żyjemy i zobaczyć ile jest piękna wokół.
Jestem Ci naprawdę wdzięczna za wszystkie doświadczenia. Dlatego też w tym momencie pozbywam się całego żalu do Ciebie. Wiem, że wychowujesz nasze dzieci najlepiej, jak tylko potrafisz na ten moment, ale zapewniam, że to samo jest również i z mojej strony. Czuje też, że doskonale wiesz, że nasze dzieci są moim całym życiem i że jest to prawda, bo w innej sytuacji Twoje zachowania względem mnie miały by zupełnie inny przebieg.
Z tego miejsca pragnę również napisać wybaczam – wybaczam sobie , bo dzięki temu będę mogła wybaczyć też i innym. Tym wszystkim, którzy myślałam, że mnie całe życie krzywdzili, a tak naprawdę pokazali mi drogę do miłości… Drogę do mojego własnego ja. Bo tutaj wszystko ma swój początek. Dlatego w pewnym sensie musiałam umrzeć, żeby móc urodzić się na nowo. Nie udałoby mi się to szczególnie, gdyby nie Ty.
Dziękuję i całym sercem wysyłam do ciebie radość, być może wyrazisz zgodę i zaprosisz ją w końcu do swojego życia, a także światło dzięki któremu wierzę, że zobaczysz w sobie anioła, tego którego ja właśnie w Tobie widzę.
Z wyrazami wdzięczności i miłości
Twoja była żona, ale nowa Ja