Go to content

Wiele osób mówi Ani, by dała sobie z nim spokój. A ona chce mu pomóc. Sobie zresztą też

Młoda kobieta o rudych włosach, trzymająca kwiaty
fot. Aleksandra Ssapozhnikova/Unsplash

Grzesiek spodobał się jej od razu. Wysoki, smukły, z lekko zarysowanymi mięśniami. Czarne włosy, lokowane do ramion. Nigdy nie lubiła facetów z długimi włosami, ale ten chłopak był inny. I miał przepiękne oczy otoczone firanką rzęs. Dziewczyny robiły sobie takie u kosmetyczki, a on miał dane w prezencie od matki natury. Byli wtedy w barze na karaoke. Mieli wspólnych znajomych. Grzesiek dorwał się do mikrofonu i szalał. Miał dobry głos, mocny, dźwięczny. Podobał się jej. Biła mu brawo jak wszyscy, ale to ją potem porwał na parkiet. Tłumaczył potem, że urzekła go jej fryzura.

Krótkie włosy rude włosy. Faktycznie takie miała. Było jej wygodnie. Od tamtej pory, po rozmowie do białego rana byli nierozłączni. Wynajęli razem mieszkanie. Było szybko, intensywnie, emocjonalnie. Grzesiek to był chodzący wulkan. Milion pomysłów na sekundę. Towarzyski, głośny. Anka nieco spokojniejsza, ale zawsze chciała partnera, który uzupełni jej braki. Byli trochę jak ogień i woda, ale idealnie kompletni.

Życie z Grzesiem nie było nudne. Wracał z pracy, często po dużym stresie, bo długo pracował nad tym, by podpisać jakiś nowy kontrakt i był cały w emocjach. Ania chciała być dla niego niczym balsam. Robiła dobrą kolację, włączała nastrojową muzykę. Dawała mu się wygadać. Czasami było tak, że wracał do domu smutny, zamykał się w łazience i mówił jej, że ona go nie rozumie. Innym razem przychodził ze śpiewem na ustach, z naręczem kwiatów zupełnie bez okazji. Lub wściekły i w domu wyżywał się na niej.

Początkowo sądziła, że to faktycznie stres. Sugerowała by zmienił pracę. Wtedy pokłócili się na amen. Obwiniał ją o wszystko, o to, że w pracy mu nie poszło, że ona nie domyka szafek i go tym stresuje, że przez nią nie przygotował prezentacji. I że jej ton jest lekceważący, a dla tego klienta była taka miła. Żarli się przez pół nocy, spali osobno. Anka zrobiła rachunek sumienia. Może faktycznie przez nią źle się czuł? Może coś robiła nie tak?

Następnego dnia Grzesiek tryskał energią, zrobił jej śniadanie i nie wracał do tematu. Generalnie było tak, jak gdyby wcale się nie kłócili. Za kilka dni znów spięcie. Potem miodowe dni. Anka zaczęła szukać co w ich związku funkcjonuje nie tak. Ludzie owszem kłócą się, ale nie żyją na takiej emocjonalnej krawędzi jak oni. I kto zaczyna się bać swojego partnera w sensie emocjonalnym?

Początkowo podejrzewała u Grześka wypalenie zawodowe, u siebie może brak empatii. Ale z drugiej strony nie była pozbawiona uczuć. Przyłapała się na tym, że zaczyna siebie kontrolować, dopasowywać do nastroju Grześka, że nie zawsze mówi czy robi to co chce, lecz wije się w labiryncie emocji, szukając tych, które wpłyną na niego kojąco. Działa niczym
współuzależniona, tylko nie umiała powiedzieć, czego to uzależnienie dotyczy.

Szukała dalej, aż w końcu przypadkiem trafiła na określenie „border„. Zaczęła o tym czytać i im bardziej zagłębiała się w temat, tym pewniejsza była, że Grzesiek na to cierpi. Że nie radzi sobie z emocjami, że porażkami obarcza innych, że czuje się niepewny, boi zdrady, odrzucenia. A potem nagle zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i jest królem życia. Tryska
humorem, pozytywną energią, ma ochotę podejmować ryzykowne działania, by za chwilę snuć się po domu jak cień.
I że ona nigdy nie wie na jaki moment trafi, bo oblicze Grześka zmienia się jak w kalejdoskopie.

Przekonanie go do terapii trwało miesiącami. Grzesiek dostał szału, zarzucając jej, że go nie kocha, ma innego albo sama jest chora. Innym razem przyznawał jej rację i zamykał się w sypialni. Prezentował jej całą feerię emocji – przytulał, szydził, głaskał, całował, trzaskał drzwiami, lekceważył, obrażał, przepraszał. Ania była tą karuzelą już bardzo zmęczona.

Kochała Grześka i może dlatego, że była empatyczna, chciała mu pomóc. Grzegorz zaczął spotkania z psychoterapeutą i psychiatrą. Na razie to początek ich drogi. On dopiero zaczyna wierzyć w to, że cierpi na borderline. Wiele osób mówi Ani (włącznie z Grześkiem), by dała sobie z nim spokój. Ona jednak chce mu pomóc. Sobie samej zresztą też. Kocha go i wie, że tym całym kłębisku emocji Grześ również kocha ją i że ona nie jest niczemu winna. Grześ musi się tylko nauczyć, jak reagować, jak radzić sobie z napięciem, jak naciskać hamulec, gdy rollercoaster przyspiesza. A przede wszystkim, jak zdrowo kochać w najprostszym słowa tego znaczeniu – kochać siebie i Anię.