Zaczęło się mniej więcej tak. Żona Nieidealna (tak ją nazwijmy) w piątkowy wieczór zaczęła czepiać się wszystkiego. Konkretniej: spraw fundamentalnych, jej zdaniem. Wiadomo, listopad. Depresja i smutek czyha wszędzie. Jak ktoś nie lubi być smutny emocje przerabia na złość. Dialog ( monolog, bądźmy konkretni) wyglądał mniej więcej tak:
– Dlaczego nie zadzwoniłeś w ciągu dnia spytać jak się czuję?
– Bo pracowałem.
– A, czyli nie masz sekundy, żeby zadzwonić?! Czy twoim zdaniem to jest miłość?! Nie pamiętanie o kimś w czasie pracy?
– Dlaczego mnie już nie przytulasz?
– Dlaczego właściwie już nie zapraszasz mnie na kolację?
– Czy jestem dla ciebie tylko matką dziecka?
Mąż Nieidealny w końcu spytał: A powiedz szczerze, co ty robisz dla mnie? Jak ty dbasz o nasz związek?
Nieidealna wrzeszczała: powiedz mi zatem jak mam dbać?!
W sobotni poranek na stole znalazła taką oto kartkę. Tak, nic oryginalnego. Ale w sumie może przyda się też innym żonom (partnerkom).
Droga Żono,
Nie atakuj mnie już w progu. Nie jest fajnie wracać do domu po którym krąży kobieta– chmura gradowa. Nie, nie chodzi o to, żebyś witała mnie w szpilkach i seksownej sukience, ale… jest gdzieś złoty środek. Poszukałabyś go, poproszę?
Nie krytykuj. Albo krytykuj konstruktywnie. Mam ochotę ukryć w ciemnej dziurze, gdy słyszę: „Znowu zrobiłeś nie takie zakupy”, „Dlaczego NIGDY o mnie nie pomyślisz?!”. Co to znaczy NIGDY? To abstrakt. Przecież myślę o Tobie wciąż, inaczej bym z Tobą nie był. Ile razy mam Ci to tłumaczyć
Mów wprost. Jeśli mówisz w ciągu dnia, że nie jesteś na mnie zła– to zrozum, że ja potem nie pojmuję, że byłaś zła, ale nie chciałaś o tym mówić. „Nie” znaczy „nie”, „tak” znaczy tak. Po prostu nie jestem w stanie zorientować się, kiedy mówisz: „nie potrzebuje pomocy” to naprawdę jej nie potrzebujesz czy właśnie chcesz mnie poinformować: „Weź się do roboty”. Uwierz, minę masz wciąż taką samą. A ja czuję się bezradny szczególnie, gdy mówię „ok”, siadam do swoich rzeczy, a ty się obrażasz. Nie wiem o co się obrażasz.
Dotykaj mnie sama z siebie. Przepraszam, że bywam nieuważny i o tym zapominam Jeśli potrzebujesz bliskości, podejdź do mnie, obejmij mnie, dotknij mojej ręki. Czasem jestem zajęty, nie czuję potrzeby w danym momencie, ale przecież nigdy Cię nie odrzucę.
Pozwól mi poczuć się ważnym. Po prostu osłabia mnie, gdy mówisz, że nie daję z czymś rady. I wszystko ZAWSZE Ty. Ale czego konkretnie nie ogarniam? Co to jest „zawsze”. Mów konkretami. I nie wzdychaj teatralnie jeśli coś zawalam. To jest bardziej niż okropne.
Wspieraj mnie. Gdy mam problemy w pracy, gdy jestem znudzony nią, gdy mówię, że może ją rzucę. Nie denerwuj się wtedy mówiąc: „nie możesz jej rzucić”. Wiem to doskonale sam. Nieraz pokazałem Ci, że jestem odpowiedzialny. Czasem też potrzebuje się wygadać, a ty wydajesz się być zaskoczona, że mówię o sobie. Albo za wszelką cenę chcesz mnie pocieszyć, proponujesz milion rozwiązań. Mówię i w sumie potrzebuję potem ciszy. Albo zwykłego: „rozumiem”.
Ciesz się, że jesteśmy inni. Inaczej byśmy się zagryźli. Inaczej już dawno bylibyśmy po rozwodzie. Jesteś emocjonalna, ja mniej. Nie będę z Tobą w każdej części Twojego świata, bo po prostu go nie rozumiem. Tak jak Ty nie rozumiesz mojego. Nie wypominam Ci tego. Miejmy swoją wspólną część. Cieszmy się tym, tak jak ja się tym cieszę
Jeśli potrzebujesz uciec od codzienności– zrób to. Nie wypominaj mi braku myślenia o nas. Jeśli potrzebujesz ze mną uciec– po prostu kup sama gdzieś bilety i zrób mi niespodziankę. Ok, spontaniczność jest moją słabą stroną, ale nigdy nie odmówię ci wyjazdu, bo też chcę być z tobą
Nie umiem wciąż mówić: „kocham”. Tak, wiem. Dziesięć lat temu napisałem na ścianie: „Kocham cię”. Ale czy Ty myślisz, że nie zmieniłaś się przez te dziesięć lat? Zmieniłaś się i to bardzo. Nie będę gadać, że myje Twój samochód, bo nie myję. Ale pilnuję ubezpieczenia, wymieniam Ci żarówkę, lecę do apteki, gdy masz gorączkę i pozwalam Ci płakać, gdy tego potrzebujesz. Dla mnie to wyznanie.
Przepraszam, że Cię rozczarowuję i wybaczam, że Ty czasem rozczarowujesz mnie:).
Fajnej soboty. Bez focha.