Kojarzysz Narcyza z greckiej mitologii? Pewnie tak. Ale czy pamiętasz nimfę Echo, pozbawioną głosu i bez skutku próbującą zdobyć jego miłość? Okazuje się, że ona też znalazła swoje miejsce w psychologii. Echoista to ktoś kompatybilny jak puzzel do Narcyza. Choć tak naprawdę jest jego totalnym przeciwieństwem.
„Większość ludzi, którzy zmagają się z echoizmem, nie dostrzega wyraźnie własnych potrzeb. Często wynika to z doświadczeń z jej przeszłości. Może było tak, że kiedy, jako małe dziecko, próbowałaś na sobie skupić uwagę, doświadczałaś utraty kontaktu z ludźmi, na których ci zależało? Ktoś cię porzucił? Odszedł bez wytłumaczenia? A może nie słyszał, czego pragniesz i czego ci potrzeba? Ignorował to, ponieważ tak mocno na pierwszym planie stawiał własną wygodę? Zranił, kiedy zaczęłaś się otwierać i mówić o swoich potrzebach?”, pyta terapeutka Marlena Kazoń.
To jest echo twojego dzieciństwa
„Często osoby, które cierpią na echoizm, były wrażliwymi dziećmi wychowywanymi np. przez jednego narcystycznego rodzica, który skupiał na sobie całą uwagę. Małe dziecko, chcąc nawiązać jakąkolwiek relacje z taką matką (czy czasem ojcem), musiało zejść na dalszy plan, przestać czuć siebie – swoje emocje i potrzeby. Często taka wczesna relacja z rodzicem polega na kopiowaniu jego potrzeb i emocji. Dziecko niczym echo zaczyna powtarzać potrzeby oraz pragnienia matki, która nie potrafi być blisko ani z drugim dorosłym człowiekiem, ani ze swoim dzieckiem”, twierdzi Kazoń.
„Pewnie takie dziecko, aby przeżyć, musiało kiedyś zrezygnować z własnej przestrzeni, potrzeb, zwłaszcza potrzeby bycia dostrzeżonym. Kiedy nikt nie dawał mu należytej im uwagi i opieki, zaczęło utożsamiać się, niejako zlewać z rodzicem, choć był on nieobecnym emocjonalnie opiekunem. Taki maluch mógł coś zyskać tylko wtedy, kiedy umiał się wsłuchać w to, co czuje i czego potrzebuje jego matka. Tylko w ten sposób mógł dostać jakiś okruch uczucia lub zainteresowania. Niestety do takiego przekazu dziecko bardzo szybko się adaptuje”, dodaje ekspertka.
Oczywiście, że takie twórcze przystosowanie pomaga przetrwać w dzieciństwie. Nie ma go przecież kto obronić przed narcystyczną matką. Ale w dorosłym życiu, kiedy Echoista stosuje znane mu już mechanizmy z przeszłości, natychmiast wpada w pułapkę.
Co cię ratowało, teraz niszczy
„W dorosłym życiu to samo zachowanie zwyczajnie go niszczy. Dziecko oczywiście znalazło swój sposób na to, by poczuć bliskość z matką. Jednak zrobiło to kosztem samego siebie. Te wszystkie zachowania z przeszłości wykształciły w nim sposoby działania, które teraz są dla niego krzywdzące. Dorosły Echoista stoi cały czas z wyciągniętą ręką, pragnąc miłości, wsparcia, oparcia i zauważenia. Krzyczy po cichu: Jestem, zobacz mnie!”, twierdzi Kazoń.
Niestety Echoista na swoich partnerów wybiera dokładnie taką samą osobę jak rodzic. Wybiera więc Narcyza, który jest dla niego jak „idealnie pasujący puzzel”. Paradoksalnie czuje się przy nim dobrze, bo może znów zapomnieć o swoich potrzebach. To jest mu dobrze znane, więc w jakimś sensie wygodne. Ale Echoista cierpi, bo instynkt podpowiada, że nie tak wygląda prawdziwe szczęście.
Psychologowie twierdzą, że to może być jednak pierwszy krok do zmiany. Uświadomienie sobie schematu, w którym żyjemy, może nas natchnąć na szukanie pomocy. Paradoksalnie Echista może uważać siebie za ofiarę, wiecznego dawcę, empatę, altruistę. Ale dopóki nie zrozumie, że w dobrej przyjaźni i w dobrym związku potrzebna jest wymiana i równowaga, nie zacznie się zmieniać. Nikt nie chce kochać kogoś, kto go naśladuje, kto biernie wykonuje wszystkie polecenia, kto nie ma wymagań i czuje się cieniem kogoś piękniejszego i potężniejszego. Miłość potrzebuje równowagi.
Marlena Kazoń
Jest psychoterapeutą par i małżeństw, psychoterapeutą traumy EMDR i Brainspotting.
Ukończyła studia doktoranckie na wydziale psychologii w Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, oraz podyplomowe studium psychoterapeutyczne realizowane przez MABOR Centrum Psychologiczno-Medyczne i Centrum Doradztwa i Szkoleń, atestowane przez European Association of Psychotherapy, zaakceptowane przez Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, oraz podyplomowe studia z zakresu psychoonkologii w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Od 2009 r. prowadzi psychoterapię indywidualną, rodzinną oraz psychoterapię par i małżeństw.