Zdrada to upokorzenie.
To jedna z najgorszych rzeczy, jaka może cię spotkać, jako kobietę.
W jednej chwili tracisz wszystko. Zdrada uderza we wszystkie twoje skrywane lęki, celuje tam, gdzie boli najbardziej.
Byłam tam. Czułam to upokorzenie, to obrzydzenie do siebie, aż wymiotowałam. Aż drapałam się do krwi chcąc pozbyć się ciała, które zostało odrzucone, które potraktowane zostało jak przedmiot, ocenione i wyrzucone na śmietnik dla kogoś innego.
Nie możesz złapać oddechu. Tak długo to wypierasz, tak dbasz, by nie dotarło do twojej świadomości, że on cię zdradza. ZDRADZA CIĘ! Słyszysz?!? Usłysz to w końcu! Zmierz się z tym, przestań udawać, że to nie istnieje, że tego nie ma. Bo już od dawna wkłuło się trucizną w twoje ciało. Tylko ty naiwnie myślałaś, że on zmęczony, że w pracy stres. Im bardziej on się oddalał, tym bardziej ty się starałaś być blisko. Opiekować się nim, dawać mu to, co w tobie najlepsze. Nawet w seksie wzniosłaś się na wyżyny, byleby go tylko przy sobie zatrzymać. Choć ten seks już coraz rzadziej…
Tego się brzydzisz. Jak mogłaś? Jak mogłaś sypiać z nim, dawać się dotykać, całować. Mdli cię, kiedy wyobrażasz sobie go z nią. Z inną kobietą. I to, że później przychodzi do ciebie. Ile razy się zdarzyło, że pieprzył się z nią popołudniu, a wieczorem kochał się z tobą? Nie, z tobą też się pieprzył, spełniał obowiązek, żebyś niczego nie podejrzewała. Później wykręcał się zmęczeniem, stresem, pracą, gdy siedział przed komputerem tak długo, aż ty zasnęłaś.
I dostajesz w twarz zdradą. Jak tylko się dowiadujesz wszystkie elementy układanki nagle do siebie pasują. W jakiś niewytłumaczalny sposób wszystko się ze sobą łączy i za nic nie możesz już zaprzeczać, zatykać uszu, zasłaniać oczu. Bo on cię zdradził. Już rozumiesz, dlaczego tak często wychodził wieczorami – do sklepu, ze śmieciami, do auta, bo niby czegoś zapomniał. Dlaczego nie przytulał cię ostatnio, może nawet dłużej, ale na początku tego nie zauważałaś. Dlaczego nagle miał więcej wyjazdów służbowych, potrzebował samotności, wypadu w góry ze znajomym, którego nie znałaś. Boże, jak banał. W końcu ty nigdy nie myślałaś, że dasz z siebie zrobić taką idiotkę. Nie myślałaś, że on cię zdradzi. Co to, to nie!!!
A zdrada uderza we wszystko, czego się boisz, w te wszystkie myśli, które w sobie nosisz, ale nigdy nie chciałabyś ich wyjąć na światło dzienne.
Bo jednak nie jesteś atrakcyjna
Nie wiadomo, jak wysokie możesz mieć poczucie wartości, zdrada uwalnia wszystkie twoje wątpliwości. Że co z tobą jest nie tak? Dlaczego wybrał kogoś innego? Przyglądasz się sobie smutno… A może sobie na to zasłużyłam? To dno, które osiągasz.
Bo on jednak cię nie kocha
Bo nigdy nie wiesz, czy na pewno i czy na zawsze. Coś, co może wydawać się oczywiste, wcale takie nie musi być i niby o tym wiesz, niby zdajesz sobie z tego sprawę, ale nie chcesz wierzyć. A jednak – przecież jak zdradza to nie kocha, nie można tak okrutnie skrzywdzić kogoś, kogo się kocha. Prawda?
Bo jesteś głupia i naiwna
Tak właśnie o sobie myślisz: „debilka, dała się tak zwieźć, tak nabrać, jak można być tak głupim”. Pewnie wszyscy wokół wiedzieli i za twoimi plecami mieli ubaw po pachy, jak się do niego mizdrzyłaś, jak mówiłaś o nim dobrze, jak go broniłaś. Idiotka.
Najchętniej byś uciekła, odcięła się od tego, zapomniała o nim. Chciałabyś, aby to już się skończyło. Nic nie czuć, nie pamiętać. Odetchnąć bez poczucia, że ktoś ukradł ci twoje powietrze.
Myślisz o tamtej. Dziwka. Jakby nie wiedziała, że on ma żonę. Co sobie myślała: że biedny? Że żona musi być paskudna, skoro ją zdradza, nie do wytrzymania, nieatrakcyjna, kiepska w łóżku. Bo przecież gdyby było inaczej, on by nie szukał.
I tak. Dzisiaj jestem beznadziejna. Czuję się jak ścierka, którą wyciśnięto i jeszcze wytarto nią podłogę. Dzisiaj możesz myśleć o mnie, jak żałosna jestem w tej swojej nienawiści pomieszanej z miłością. Jak z jednej strony chcę skamleć o miłość, a z drugiej chciałabym byście oboje zniknęli na zawsze z mojego życia. Żeby zniszczyła was ta wasza namiętność. Widzę was… A tak bardzo bym nie chciała. Nie chcę oglądać tych obrazów w mojej głowie. Tego, jak cię całuje, jak dotyka twoich piersi, jak wkłada ci rękę między uda… Nie chcę słyszeć, jak szepcze, że cię pożąda, że jesteś najlepszym, co mogło mu się przytrafić. Wyobraź sobie, że siedzę obok i się wam przyglądam. Chcę byś czuła mój wzrok, byś wiedziała, że jestem tam z wami. I że życzę wam najgorzej. Że jest na świecie ktoś, kogo skrzywdziliście tak bardzo, że chwilami nie chce żyć. Ty powinnaś to rozumieć, jesteś kobietą, wiesz, co czuję. Ale nie zatrzymałaś się, nie wycofałaś. Kiedyś spotka cię to samo – to moja klątwa, zawsze będzie się czaić z tyłu twojej głowy, zawsze będziesz się bała, że znajdziesz się tam, gdzie ja. Upokorzona. Zdradzona. Bez miłości i szacunku do siebie samej.