Klękajcie narody, bo Joanna Keszka wydała swoją książkę o seksie. Nikt jak ona nie potrafi mówić z taką lekkością, humorem i wdziękiem o seksie jak Joanna. „Potęga zabawnego seksu” to lektura obowiązkowa, której fragment prezentujemy poniżej.
„Miałam siedzieć cicho”
„(…) Kiedy startowałam ze swoim aktywnym życiem seksualnym, miałam głowę nabitą bajkami o księciu, który pojawi się w moim życie ze swoim wspaniałym penisem, którym dotknie mnie jak zaczarowaną różdżką i będziemy już razem na zawsze w życiu i w seksie, kochający się i szczytujący na zawołanie. Wierzyłam, że i mnie to się przytrafi. Problem w tym, że penisy niewiele mają wspólnego z magicznymi pałeczkami. Kochanków w moim życiu przybywało, a radości z seksu, jakby nie.
Znacie to paskudne uczucie, kiedy idąc do łóżka czujecie się eksplozją kolorów, ale wasz kochanek, czy kochanka wybiera, żeby widzieć w was jedynie szarość? Przypominacie sobie to odbierające radość z seksu oczekiwanie wobec kobiet, żeby całą naszą gotowość do odkrywania nowych podniecających ścieżek, skurczyć tak bardzo, żeby penis w wzwodzie stał się całym naszym erotycznym światem?
Dziesiątki razy czułam się w sypialni, tak jakby ktoś oskubywał mnie z seksualnych barwnych piór i patroszył z erotycznych fantazji. Moje wyobrażenia, że w sypialni chcę i mogę być kolorowym, napalonym ptakiem były rozdeptywane przez społecznie akceptowane wyobrażenia, że jako dobra kochanka i miła kobieta nie będę oczekiwać zbyt dużo dla siebie.
Miałam siedzieć cicho, bo jeśli jemu stoi, to czego można chcieć więcej? A właśnie, że można! Można mieć dość nudy, hołdowania ciasnym i żałosnym przekonaniom na temat seksu, które nie pozwalają na więcej eksperymentów w łóżku ze strachu, że „się wygłupimy”. Poczułam, że mam wielką ochotę spróbować czegoś więcej niż tylko penisa w wzwodzie podanego bez żadnych dodatków.
Kiedy przyjrzałam się swoim marzeniom i pragnieniom erotycznym okazało się, że przez wiele lat wypierałam się zabawnych i podniecających pomysłów, bo bałam się, że zostanie to odebrane jako dziwactwo, puszczalstwo, przesada. Seksualność to jedyny obszar naszego życia, w którym ludzie , w tym także ci, z którymi lądujemy w łożku, czują się uprawnieni do radykalnego i bezwzględnego oceniania upodobań innych. Cokolwiek co odbiega „od normy” od razu jest jakoby perwersyjne, śmieszne, żałosne, budzi lęk. Trudno w takiej sytuacji przyznać się samej ( samemu ) przed sobą do tego, że ma się fantazje seksualne inne niż misjonarski seks z mężem czy żoną przy świecach.
Mur między nami a naszymi cipkami
Tak się fatalnie dla nas kobiet składa, że od dzieciństwa buduje się mur między nami, a naszymi cipkami: nie zaglądaj „tam”, nie pokazuj, nie dotykaj. Chłopcy i mężczyźni mają prościej, kilka razy dziennie korzystają z okazji, żeby zaprzyjaźniać się ze swoimi penisami. Od małego dostają też wskazówki: zobacz to może będzie cię podniecać, a to nie. Dziewczyny nie znają swojego ciała, a do tego karmione są niejasnymi komunikatami o romansach, o wierności, o szanowaniu się. A przecież w seksie dla kobiet i dla mężczyzn chodzi o to samo, o to czy jesteśmy podniecone czy nie.
Media nie pomagają. Seks w internecie, telewizji i kinie daje mylne wyobrażenia. W nim kobiety z talią osy, błękitnymi oczami i wielkim biustem dziko szczytują zaledwie po minucie stosunku, a na dodatek udaje im się to w towarzystwie mężczyzn z penisami wielkości luf armatnich, którymi posługują się z finezją równą mistrzostwu w obsłudze młotów pneumatycznych. Takie obrazy seksu nie dość, że są nudne, to jeszcze mogą być szkodliwe. Bezlitośnie bombardowani obrazkami erotycznymi rodem z pornosów, telenoweli, filmów erotycznych i komedii romantycznych prędzej czy później nabywamy przekonania graniczącego z pewnością, że sami wszystko robimy źle. Nasze ciała są za grube i za brzydkie. Źle się poruszamy. Mamy złą bieliznę. Nie szczytujemy na zawołanie. W starciu nasze życie seksualne kontra retuszowane kłamstwa mamy wynik 10 : 0 dla kłamstw.
Życie nie polega na byciu perfekcyjnym. Szczególnie to seksualne. Podążanie za tym co nas uszczęśliwia, co wprawia w dobry nastrój i powoduje, że czujemy się swobodniej lepiej się sprawdza od dręczącego gonienia za idealnymi i sztywnymi jak wiktoriański gorset wyobrażeniami na swój temat. Więc cokolwiek chcecie zrobić, zróbcie to…Bez oglądania się na to, czy wszystko przebiegnie tak wspaniale, jak to sobie zaplanowaliście, czy wypadniecie tak fenomenalnie i porywająco jak kochankowie z sztucznych erotycznych filmów. Cher powiedziała, że: ”Kto boi się głupio wypaść nigdy nie będzie wielki”. Amen.
Gotowość do dobrej zabawy
Mądrzy ludzie wiedzą, że piedestał jest takim samym więzieniem jak każda ograniczona przestrzeń. Zejdź z niego i zamiast marnować czas i energię na prezentowanie światu i kochankowi swojej rzekomo „naj, naj najlepszej” wersji siebie, która jednocześnie jest często tą naszą najbardziej wystraszoną i niepewną siebie, proponuję inną strategię w łóżku. Zrzucając majtki warto zrzucić z siebie coś więcej – bagaż konieczności wpisywania się w cudze oczekiwania. I spróbować zacząć bawić się dobrze bez oglądania się na to czy spełniamy cudze wyobrażenia i fantazje.
Umiejętność bycia sobą w łóżku i gotowość do dobrej zabawy bez względu na to jak jakoby daleko nam do tzw. „ideału” czymkolwiek on by nie był w naszej głowie czy w głowie naszego kochanka, to moim zdaniem miara odwagi erotycznej najwyższej próby. To środkowy palec pokazany opresyjnym wobec nas kobiet tzw. kanonom urody i wąskim definicjom tego co przystoi i co już nie wypada nam robić w łóżku. Nie sztuką jest grzecznie przechadzać się po wybiegu w drogiej bieliźnie kiedy jest się starannie wyselekcjonowanym z tysięcy innych modelek „aniołkiem”. Mistrzostwo to machanie radośnie w rytm ulubionej muzyki swoimi nieidealnymi cyckami i kręcenia tak, że aż serce wali z radości, swoim perfekcyjnie nieprefekcyjnym tyłkiem.
Przygotowałam przepisy na zabawny seks. Możesz wybrać to co cię kręci i na na Ciebie działa. Wielu ludzi uważa nowe rzeczy w seksie za dziwne, tylko dlatego, że ich nie znają. Już samo wypróbowanie choćby jednej nowej rzeczy, może odmienić twoje spojrzenie na bliskość i intymność i dać potężny zastrzyk pewności siebie i nowej energii seksualnej. Chodzi o to, żebyście czuli się wolni w rozwijaniu swoich erotycznych zainteresowań, żeby prowadził was swobodny, rozluźniający nastrój. Żadnej presji. Śmiech nas wyzwoli!
Zacznijmy od tego, że nie istnieje coś takiego jak poważny seks. Seks nie jest poważny. Poważnie to jest wtedy, kiedy świeżo poznanemu przystojniakowi przy barze dajemy się wkręcić, że seks bez prezerwatywy jest jak lizanie cukierka przez szybę. Jednak dwoje ludzi, całkiem na golasa (ale z gumką na penisie), którzy w dziwnych pozycjach oglądają i dotykają sobie nawzajem najbardziej intymne miejsca to sami musicie przyznać całkiem zabawna sytuacja. To doprawdy nie jest obrazek, który można powiesić w salonie na ścianie i w oczekiwaniu na przekąski demonstrować rodzinie czy znajomym, żeby mieć temat do dostojnych dyskusji.
Niepotrzebnie napinamy się tak w łóżku i udajemy kogoś kim nie jesteśmy. Cokolwiek będziemy robić w sypialni, to patrząc na to obiektywnie i tak wyglądamy zabawnie. Wcale nie żartuję. Dlatego zamiast kruszyć kopię o to, co wypada, a czego nie wypada robić nam w łóżku, lepiej obudzić w sobie erotyczną lwicę lub lwa, rozpalić wyobraźnię, przestać się oceniać i wyruszyć na poszukiwanie przyjemności i radości z seksu i z życia.
Nie samą penetracją żyje człowiek. Wypijmy za zabawny seks. Niech spełnią się nasze i wasze pragnienia erotyczne.
Joanna Keszka: pisarka, trenerka kreatywnego seksu www.Barbarella.pl. właścicielka butiku z gadżetami erotycznymi. Autorka poradnika „Grzeczna to już byłam”. W listopadzie wystartowała z premierą książka „Potęga zabawnego seksu”.